9 i 1/2 twarzy MICKEYA ROURKE’A. Subiektywny ranking ról
Rumble Fish (1983, reż. F. F. Coppola)
Tajemnica, melancholia, magnetyzm, poezja, odrealnienie, nutka szaleństwa – twarz Rourke’a przybiera właśnie takie barwy w tym pozbawionym barw, wysmakowanym filmie Coppoli: bodaj najbardziej kameralnym w całym dorobku tego reżysera. I chyba trochę zapomnianym. Jako przywódca motocyklowego gangu Mickey ma w sobie trudne do opisania charyzmę, mistycyzm i mądrość. Jest podziwiany przez młodszego brata, ale samotny i niezrozumiany przez wszystkich. Piękny, subtelny film, a do tego Tom Waits – no i ta muzyka.
9 ½ tygodnia (1986, reż. A. Lyne)
Za każdym razem, kiedy oglądam ten film, zastanawiam się, co to za c…a gra główną rolę.
Podobno tak o swoim występie w obrazie Adriana Lyne’a wyraził się kiedyś Rourke. Z drugiej strony, przy innej okazji pochwalił się, że zdarzało mu się przespać z kilkunastoma kobietami jednej nocy – a przynajmniej zdarzało się na fali popularności 9 ½ tygodnia, bo to ten właśnie film, jak żaden inny, uczynił z aktora bożyszcze kobiet. Co tu dużo pisać? Niekwestionowana klasyka kina erotycznego, elektryzująca chemia między parą kochanków i Mickey, który nigdy wcześniej ani nigdy później nie wyglądał równie dobrze.
Zapaśnik (2008, reż. D. Aronofsky)
Rola – spowiedź, kreacja – wyznanie. Wyjątkowa pozycja nie tylko w dorobku Rourke’a, ale i Aronofsky’ego: to najmniej „pojechany” i najwierniej trzymający się realiów film tego reżysera. Na pozór historia jak setki innych opowieści o marnotrawnych synach sportu – dla których boks/wrestling/whatever jest jedynym ratunkiem przed beznadzieją amerykańskiej prowincji. Ale kiedy w doskonałym zgraniu Mickey staje się Randym, a Randy Mickeyem, to Zapaśnik wywalcza dla siebie miano absolutnego klasyka gatunku. Brzydota Rourke’a jest tutaj przejmująca, a aktorstwo – żarliwe i osobiste. Sean Penn zagrał wybitnie w Obywatelu Milku, ale czy był na tyle lepszy od Rourke’a, by wygrać z nim w wyścigu o Oscara? Trudne pytanie, kwestia subiektywnej wrażliwości. Ja nagrodziłabym Mickeya.
Harry Angel (1987, reż. A. Parker)
Jedyne, co może nie podobać się w tym filmie, to sposób traktowania kur. Czemu takich kryminałów już się nie kręci? Czemu reżyserzy zapomnieli, jak tworzyć przeboje kasowe dla dorosłych widzów: nieuwłaczające ich inteligencji, a nawet potrafiące skłonić do egzystencjalnej refleksji? Pogański, występny, hipnotyczny, symboliczny, duszny… Harry Angel to dla mnie bezdyskusyjnie najlepszy występ Rourke’a. Kiedy Harry poznaje straszliwą prawdę, a na tle końcowych napisów hałaśliwa winda jedzie w dół – aż do piekła – to wraz z nią nieodmiennie opada szczęka widza, oszołomionego misternością i okrucieństwem tej ponurej zagadki. A duet Mickey Rourke-Lisa Bonet jest seksowniejszy nawet od duetu Mickey Rourke-Kim Basinger.
…i ½ – Iron Man 2 (2010, reż. J. Favreau)
To moje ulubione role Mickeya Rourke’a. Jakie są wasze ukochane filmy z jego udziałem? Spun? Zaklinacz deszczu? Godziny rozpaczy? Harley Davidson i Marlboro Man? Piszczcie w komentarzach!