50 prawd objawionych przez 2012

30. Na pokład Air Force One udało się zabrać (i to przypadkiem) jedną książkę mało znanego pisarza, która od teraz nazywana będzie „spuścizną ludzkości”… Szkoda, że nikt nie pomyślał, żeby uratować np. Biblię albo chociaż „Imię Róży” czy jakieś inne książki warte uratowania.
31. Twierdzisz, że w czasach szkoły średniej przeczytałeś 2000 książek i nie miałeś czasu na dziewczyny. Policzmy! Przypuśćmy, że na przeczytanie jednej książki potrzeba (wersja baaardzo optymistyczna) średnio 4 godziny. 4 godziny razy 2000 książek daje nam 8000 godzin. Załóżmy, że czytałeś dziennie 8 godzin – daje to 1000 dni regularnego czytania. 1000 podzielić na 365 dni (nie liczę lat przestępnych) daje nam 2,73 lata codziennego czytania po 8 godzin. Człowieku, czy ty jesteś normalny, martwisz się, że nie miałeś czasu na dziewczyny? Ty nie miałeś czasu się umyć.
32. Sekundy dzielą was od katastrofy lotniczej, widzisz, że Jackson za kierownicą twojego Bentleya miota się, nie mogąc uruchomić silnika kluczykiem, ale zamiast w te pędy pospieszyć mu z pomocną informacją, napawasz się opcją „uruchamiania głosem” – spokojnie i powolutku celebrując chwilę. Jest nawet czas na to, byś z dumą w głosie powiedział do Jacksona: „Kupiłem go z opcją uruchamiania głosem”. Teraz możecie już z piskiem opon uciekać z pokładu rozbijającego się samolotu, bo przecież liczy się każda sekunda!

33. Antonow z tobą za sterami już upadł na ziemię i sunie bezwładnie w kierunku przepaści. Zamiast spieprzać jak najszybciej z kabiny (bo i tak NIE MOŻESZ JUŻ NIC ZROBIĆ!) i uciekać z pokładu przez tylny właz, siedzisz uparcie za sterami, a to modląc się, a to zamykając oczy, w nadziei, że samolot zatrzyma się przed przepaścią. I zatrzymuje się…

34. …ale ty nadal nie uciekasz. Czekasz na oklaski? Nie, uparcie czekasz, aż Antonow z tobą na pokładzie spadnie wreszcie w tę przepaść.
35. Z cyklu „Czytając w myślach bohaterów”: Widząc, że ludzie na wzór biblijnego Noe wiozą na pokład ark przedstawicieli wszystkich gatunków – m.in. żyrafę, słonia i nosorożca, masz nadzieję, że tym razem nie uratują tych cholernych komarów.
36. Ubiór kapitana arki powinien być raczej skromny, ale ty odstawiasz się jak pies na szczepienie i wyglądasz jak Miss Kapitanów – czapeczka, marynareczka, jakieś fajne wzorki na rękawach – SeaQuesta się naoglądałeś, czy jak?
37. Grupka ludzi, pozbawiona choćby maleńkiej lampki od roweru, stojąca na środku lodowca, w samej dupie cholernie czarnej nocy i środku śnieżycy, zostaje bez trudu dostrzeżona przez przelatujący przypadkiem śmigłowiec.
38. Ta sama grupka ludzi, w takich samych ciemnościach, musi się zdrowo nakrzyczeć i namachać rękoma, żeby zostać dostrzeżona przez cywili jadących gazikiem kilka metrów obok nich.
39. Gdy już popilotujesz dwa samoloty, ratując swoją ukochaną, jej dzieciaki i jej męża, uznajesz, że nic tu po tobie i dajesz się wkręcić w tryby na pokładzie arki, zmieniając postać ze stałej w… tatar.

40. Każda awaria hydrauliki na pokładzie arki jest przedstawiana przy pomocy zajebiście fajnej, trójwymiarowej animacji komputerowej, jak podczas pierwszego wyścigu w Szybcy i wściekli.
41. Gdy widzisz wielką falę, która za chwilę zmiecie twoją mnisią chatkę z wielkiej góry, zacznij uderzać w wielki dzwon – przynajmniej odejdziesz z hukiem.
42. Stoisz wraz ze swoimi synami bliźniakami w pierwszym rzędzie, za plecami masz tłum kilku tysięcy ludzi, po otwarciu wrót arki wszyscy bez problemu wsiadają na jej pokład…, a Ty zostajesz z dzieciakami sam na krawędzi, bo… nie zdążyłeś?
43. Coś blokuje zamknięcie klapy włazu, kamery dostrzegają, że jest to grupka ludzi. Wówczas każesz zrobić powiększenie ujęcia i stwierdzasz podjarany: „Znam te dzieci!” – jakby to w zaistniałej sytuacji miało jakieś strategiczne znaczenie.
44. Fala tsunami, która do tej pory, kolokwialnie mówiąc, robiła ogólny rozjebunek, niszcząc wszystko na swojej drodze, na arkach nie robi żadnego wrażenia, nawet jednej rysy. Ale gdy w tę samą arkę uderza Air Force One, wstrząs odczuwają wszyscy na pokładzie, systemy alarmowe wariują, kotwiczenie zostaje uszkodzone i w ogóle tragedia, katastrofa i dupa blada!
45. Aby w tłumie tysięcy spanikowanych, zalewanych wodą ludzi odnaleźć szybko doktora Helmseya, wystarczy włączyć obraz z przypadkowej kamery i krzyknąć „Tu jest!” – kamera wykona najazd, bezbłędnie zaznaczając doktora Helmseya kwadratowym znacznikiem. Nawet ochrona w kasynach Las Vegas tak nie potrafi.

46. Próbowaliście kiedyś odpalić silnik samochodu przy otwartych drzwiach? Pewnie tak, i pewnie się udało, prawda? A w arce się nie udaje – to chyba jakiś nowy system antykradzieżowy.
47. Jedna z kamer zupełnie przypadkowo jest zamocowana na wprost miejsca zablokowania mechanizmu, żeby załoga mogła w napięciu obserwować twoje bohaterskie próby wyciągnięcia żółtego kabla z trybów.
Podobne wpisy
49. Aby wyhamować lub zmienić tor poruszania się wielkiego statku, potrzeba kilkuset metrów albo nawet kilometrów i w cholerę czasu. Arka wielkości 20 lotniskowców zawraca w miejscu, w 4,5 sekundy.
50. Odzyskałeś rodzinę (o tatarze z punktu 39 w kilka sekund wszyscy zapominają), uratowałeś arkę od uderzenia w Mont Everest, jesteś bohaterem, w dodatku na podstawie twojej książki zostanie odbudowana kultura naszej cywilizacji. Według pierwszego przekazu z satelitów zrównanie się dna morskiego nie okazało się tak katastrofalne, jak sądzono, wody się cofają i to znacznie szybciej, niż zakładano, Afryka nie została zalana… w zasadzie to nic wielkiego się nie stało – oto przepis na happy end w filmie o końcu świata.
PODSUMOWANIE
Gdyby nie scenariuszowe bzdury, obowiązkowy patos, ogólna nuda między scenami (świetnych!) demolek i meganudny finał, w którym przez 15 minut bohaterowie są wkręcani w tryby, a przez drugie 15 minut próbują z tych trybów wyjąć żółty kabel, 2012 byłby całkiem niezłym filmem. A tak jest doskonałym przykładem obrazu, który rozpoczyna się (dosłownym) trzęsieniem ziemi, a później napięcie opada.
Tekst z archiwum film.org.pl (29.06.2010).