5 NAJLEPSZYCH ról CILLIANA MURPHY’EGO. Słodka Kitty z Irlandii

Jim, 28 dni później (2002), reż. Danny Boyle
Podobne wpisy
Warto pamiętać o tej roli Murphy’ego (ja zapomniałem), gdyż udowodnił nią, że potrafi współpracować ze środowiskiem postapokaliptycznym, a ma to ogromne znaczenie dla współczesnej kinematografii. Na początku kariery warto zagrać w jak największej ilości zróżnicowanych gatunkowo produkcji, żeby potem móc wybierać w rolach oraz nie dać się zaszufladkować. W tamtym czasie Danny Boyle wybrał Cilliana Murphy’ego idealnie. Blady, wychudzony, z mętnym spojrzeniem, o nietuzinkowych rysach twarzy – nadawał się na ozdrowieńca, kogoś na kształt pierwszego człowieka, który naprawdę ma szansę przetrwać zarazę. Może w dzisiejszych czasach panoszenia się na świecie koronawirusa film zyska nowych miłośników, bo jak na razie jest raczej ciekawostką w ramach gatunku postapo niż wspominanym w różnych zestawieniach tytułem. Zapewne jest tak dlatego, że to niedoinwestowana produkcja, mająca niegdyś mniejszy budżet na marketing, no i rzecz jasna pochodząca z Europy. Faktem jest, że efektom specjalnym nie poświęcono należytej uwagi, jednak za to głównych bohaterów zbudowano dojrzale, z mnóstwem etycznych odcieni szarości.
Damien O’Donovan, Wiatr buszujący w jęczmieniu (2006), reż. Ken Loach
Z odbiorem kina politycznego, traktującego o wykluwaniu się niepodległej Irlandii, jest u nas trudno. Ta część historii Europy także w szkole jest traktowana po macoszemu. Kogo obchodzi coś takiego jak Powstanie Wielkanocne. Ci, którzy robili fakultet z historii, pewnie rozumieją, w czym problem. Wiatr buszujący w jęczmieniu Kena Loacha, Michael Collins Neila Jordana oraz W imię ojca Jima Sheridana powinny stanowić obowiązkową trylogię do obejrzenia dla każdego, kto chce zgłębić ten temat w kinie, plus rzecz jasna książki historyczne i filmy z konfliktem irlandzko-brytyjskim w tle (np. Gra pozorów Neila Jordana). Wracając do roli Murphy’ego, najważniejszy jest kontrast i konwersja. Odgrywany przez niego Damien O’Donovan jest lekarzem. Ma chronić życie, a nie je odbierać. To jednak, czego jest świadkiem, zmienia go tak bardzo, że przysięga Hipokratesa przestaje mieć znaczenie. Wybory moralne podczas walki o wolność ludzi często są trudne, a nawet noszą znamiona zbrodni. W oczach Cilliana Murphy’ego widać to dramatyczne podzielenie osobowości na tę skuteczną i pełną zemsty, która musi działać i zabijać, i tę niewinną, skłonną do ochrony życia za wszelką cenę, wypełnioną jątrzącym bez końca sumieniem, podobnym do wiatru buszującego w jęczmieniu. Bez tej kreacji Murphy byłby niekompletnym irlandzkim aktorem, który szanuje swój narodowy rodowód.
Bonus
Dr Jonathan Crane, Batman – Początek (2005), reż. Christopher Nolan
Cillian Murphy nie należy do osiłków. Cała jego siła w kreowaniu antagonistów polega na inteligencji, epatowaniu psychicznym skrzywieniem oraz szalonej potrzebie władzy. Tyle wystarczyło, żeby wykreować w tak legendarnym dla kina superbohaterskiego Batmanie – Początku jednego z najmroczniejszych wrogów, jacy kiedykolwiek stanęli na drodze człowiekowi-nietoperzowi. Cillian Murphy udowodnił więc, że postaci z niewinnymi twarzyczkami potrafią kąsać podobnie jak siepacze Jokera, a może i on sam.