5 filmów, które warto zobaczyć, jeśli podobał ci się KLER
Dawno nie było w Polsce filmu, który wywołałby tak wiele skrajnych emocji. Abstrahując od wartości artystycznej Kleru, powodem burzliwych dyskusji jest przede wszystkim jego tematyka. Jeszcze przed premierą filmu w Gdyni publiczność podzieliła się na zwolenników i przeciwników nowego dzieła Wojtka Smarzowskiego. Na fali popularności tego tytułu postanowiłem wybrać pięć filmów, które też miały na celu wywołanie burzliwej debaty ze względu na podjęcie motywu sacrum-profanum, ukazanie grzechów ukrywanych pod habitem lub przekazanie treści o antyklerykalnym charakterze.
Viridiana (1961), reż. Luis Buñuel
Po wielu latach pracy w Meksyku Luis Buñuel powrócił do ojczystej Hiszpanii, gdzie stworzył jeden ze swoich najbardziej kontrowersyjnych filmów. Produkcję nagrodzono Złotą Palmą w Cannes, ale Watykan oficjalnie potępił film, a władze Hiszpanii wydały zakaz wyświetlania tego dzieła w kraju. Mało tego, urzędnicy, którzy wydali zgodę na realizację, zostali zwolnieni z pracy. W wielu innych krajach, np. w Niemczech, wypuszczono do kin ocenzurowaną wersję. Powodem oburzenia były najczęściej sceny z chrześcijańską symboliką – koroną cierniową, scyzorykiem w kształcie krzyża, wzorowaną na Ostatniej wieczerzy Leonarda da Vinci ucztą żebraków. Te prowokacje służą jednak dobrze fabule, która została poprowadzona mądrze. Buñuel przedstawia tu niemożność współistnienia obok siebie religii wraz ze wzniosłą filozofią i ludzi wraz z ich słabościami. Połączenie jednego z drugim skutkuje katastrofą. Ciekawe jest zestawienie postaci Viridiany (Silvia Pinal) i jej kuzyna Jorge (Francisco Rabal). Ona została wychowana w klasztorze i pragnie naprawiać świat, ale jej miłosierdzie wydaje się na pokaz, przez co obraca się przeciwko niej. Kuzyn nie jest natomiast osobą religijną, ale zdarza mu się zrobić dobry uczynek – robi to jednak po cichu, motywowany wiarą w siebie, a nie w Boga.
Beatrice Cenci (1969), reż. Lucio Fulci
Kino Fulciego nie miało wzięcia w Polsce za czasów PRL-u, ale jeden film tego twórcy można było oglądać w polskich kinach. Tą „szczęściarą” była właśnie Beatrice Cenci, którą nasi rodacy oglądali na dużym ekranie w jesienne wieczory 1971 roku. Choć władze PRL-u były wrogo nastawione do Kościoła, a w szkołach obowiązywał zakaz nauczania religii, na ten antyklerykalny film spadła fala krytyki. Według reżysera udział osób duchownych w społeczeństwie przynosi więcej krzywdy niż korzyści. Ludzie Kościoła są chciwi i zakłamani, kieruje nimi pragnienie władzy, a nie głęboka wiara w Boga. Na celowniku reżysera jest także arystokracja. Autorzy mają większy szacunek do tych, którzy są niżej w hierarchii społecznej, a ludzie zajmujący uprzywilejowane pozycje budzą wstręt, ponieważ ich zbrodnie są tuszowane. Tak jak czyny popełnione przez Francesco Cenciego, który znęcał się nad własną rodziną. Dzięki dobrym relacjom z dworem papieskim mógł uniknąć kary. Nie uniknął jej tylko dlatego, że maltretowana rodzina – w tym 22-letnia córka Beatrice – postanowiła mu pomóc przejść na tamten świat. Za zabójstwo ojca czekają dziewczynę tortury i śmierć. Rola ofiary i kata często się zmienia, ale w dobie renesansu ostatnie słowo należało do Kościoła i reprezentującego go sądu papieskiego. Beatrice Cenci to nietypowy film Fulciego, bo wyobraźnia reżysera musiała ustąpić autentycznym wydarzeniom, a także inspirowaną nimi sztuką Les Cenci Antonina Artauda.
Imię róży (1986), reż. Jean-Jacques Annaud
Adaptacja powieści włoskiego semiotyka i mediewisty, Umberta Eco. Pisarz był ateistą, a właściwie apostatą i w swoim sztandarowym dziele, Imieniu róży, odkrywał czarne karty Kościoła. Mimo pewnych ambicji, ujętych w formie filozoficzno-teologicznych dysput, książka to w dużej mierze beletrystyka, w której nie brakuje historycznych przekłamań. Nie obniża to jednak wartości dzieła, które zyskuje jeszcze bardziej dzięki wspaniałej ekranizacji dokonanej przez francuskiego reżysera Jeana-Jacques’a Annauda. Imię róży to kryminał osadzony w epoce średniowiecza, ukazujący mury opactwa wraz z jego religijną społecznością. Za tą fasadą próżno jednak szukać Boga, ale diabeł w każdym miejscu czuje się jak w domu. William von Baskerville (Sean Connery), średniowieczny odpowiednik Sherlocka Holmesa, próbuje zdemaskować osobę odpowiedzialną za „diabelskie sztuczki”. Jeszcze większe piekło rozpęta się za sprawą legata papieskiego Bernarda Gui, jednej z najmroczniejszych postaci w historii Kościoła. Z filmu wyłania się prosta, lecz podana w niebanalny sposób lekcja – najważniejszy jest rozum, to najcenniejszy dar, który człowiek otrzymał i powinien go jak najczęściej używać.
Wątpliwość (2008), reż. John Patrick Shanley
W kolejnym godnym polecenia tytule habity przywdziewają Meryl Streep i Philip Seymour Hoffman. Rzecz dzieje się w katolickiej szkole w latach 60. Despotyczna dyrektorka podaje w wątpliwość moralność księdza-wuefisty. Niepodpartą dowodami pogłoskę wykorzystuje do prywatnej walki z nielubianym pedagogiem. Abstrahując od tego, czy mamy do czynienia z grzesznikiem, sprawa jest załatwiana po cichu, bez policji, prasy i sądu. Mając w obsadzie dwójkę tytanów aktorstwa, reżyser skupił się na przedstawieniu relacji między postaciami, które – choć reprezentują tę samą formację (katolickie duchowieństwo) – bardzo różnią się od siebie: charakterem, poglądami, podejściem do ludzi. Ucieka przez to dość ważny problem społeczny – pedofilia wśród księży. Autor zahacza o niego, lecz nie wnika głębiej. Shanleyowi, który oparł scenariusz na własnej sztuce, chodziło bardziej o równie istotny problem, jakim jest rozprzestrzenianie plotki. To jest proste jak wypatroszenie poduszki na wietrze, niczym pióra niesione przez wiatr plotka roznosi się błyskawicznie i może prowadzić do złego.
Agora (2009), reż. Alejandro Amenábar
Opowieść o wykształconej kobiecie, która w trakcie walk religijnych zamiast w bogów wierzy w naukę i rozum, szczególnie interesując się filozofią i astronomią. Żyjąc w Aleksandrii na przełomie IV i V wieku, przekonuje się, jak niebezpiecznie jest być ateistą. Z jej punktu widzenia obie strony konfliktu – chrześcijanie i poganie – to bezmyślni fanatycy, którymi kieruje tylko pragnienie krwi. Punktem zwrotnym jest zburzenie Serapejonu wraz z biblioteką, w której zawarte były lata ciężkiej pracy i wiedza dla potomnych. Agora to pasjonujące widowisko o szkodliwości fanatyzmu. Chilijski reżyser Alejandro Amenábar porównał tych, którzy narzucają swoją wiarę innym, do dyktatorów stosujących terror wobec przeciwników politycznych i nieposłusznych poddanych. Nie ma w tym świecie autorytetów, skoro nawet uznawany za świętego biskup Cyryl dopuszczał się zbrodni za wiarę. Film zrealizowany z inscenizacyjnym rozmachem, świetną kreacją Rachel Weisz i umiejętnie wykreowanym klimatem starożytnego Egiptu.