search
REKLAMA
Zestawienie

5 filmów do obejrzenia ZAMIAST nowego TERMINATORA

Mikołaj Lewalski

9 listopada 2019

REKLAMA

4) Mad Max: Na drodze gniewu

Powrót Lindy Hamilton w teorii brzmi świetnie, jednak po obejrzeniu trailera Mrocznego przeznaczenia nabrałem poważnych wątpliwości co do tego, jak zostanie ona przedstawiona w filmie. Scena, w której jej bohaterka wysiada z auta, od niechcenia rozwala (nie ostatecznie) Terminatora i rzuca kultowym one-linerem wydała mi się wymuszona i ewidentnie skrojona pod rankingi typu „THE COOLEST BADASS MOMENTS EVER”. Jej późniejszy występ przynosi więcej realnej satysfakcji, ale jedno wściekłe spojrzenie Furiosy z ostatniego Mad Maxa ma w sobie więcej przekonania niż cała tamta efekciarska sekwencja. Na drodze gniewu to idealna propozycja dla osób spragnionych prawdziwie silnej postaci kobiecej walczącej o sprawiedliwość w świecie pełnym przemocy. Charlize Theron jest w tej roli równie naturalna i pamiętna jak Sigourney Weaver w trylogii (TAK, TRYLOGII) Obcego i zjada na śniadanie większość podobnych występów z ostatnich lat. Postapokaliptyczne szaleństwo i sekwencje akcji bijące na głowę nawet dokonania Camerona z pierwszych dwóch Terminatorów mogą być dodatkową zachętą do nadrobienia tego arcydzieła (albo ponownego seansu).

5) Po katastrofie


Jeśli macie ochotę na dobry współczesny występ Schwarzeneggera (w nowym Terminatorze dostaniecie to, tyle że w małej ilości), to niezłą propozycją może być ten dramat. Tak, nie ma tu żadnej pomyłki: dramat. Austriacki aktor w tym filmie odkłada na półkę śmiercionośny oręż i pokazuje, że zna inne środki wyrazu niż przemoc. Wciela się w pogrążonego w żałobie mężczyznę, który nie potrafi poradzić sobie z utratą bliskich w katastrofie lotniczej. Próbując pogodzić się z potworną stratą, zaczyna walczyć o sprawiedliwość dla ofiar tragedii. Film być może nie zebrał szczególnie entuzjastycznych recenzji, ale rola Schwarzeneggera była w nich chwalona i to właśnie dla niej warto się tym tytułem zainteresować.

Bonus: Terminator

Oczywista sprawa – kiedy sequele przynoszą rozczarowanie, najlepszym wyborem może być pierwowzór i zarazem najlepsza część serii (tak, lepsza niż Dzień sądu). Mniejszy rozmach i skromniejszy charakter scen akcji pozwalają lepiej wybrzmieć mrocznej atmosferze z pogranicza horroru, a pozbawiony brwi Schwarzenegger jeży włos na karku. Wersja T-800 z tego filmu to przerażająca maszyna do zabijania, nie automat z zabawnymi tekstami, który znamy z późniejszych odsłon. Niepokojąca ścieżka dźwiękowa i pesymistyczny wydźwięk fabuły czynią pierwszego Terminatora najcięższą tonalnie i najbardziej interesującą odsłoną tej serii (przy całej mojej sympatii do Dnia sądu).

REKLAMA