2001: ODYSEJA KOSMICZNA
“Kto nie zachwyca się Wszechświatem, nie posiada duszy” Albert Einstein
Część I:
DUCHOWA KONDYCJA CZŁOWIEKA
Narodziła się nowa gwiazda, nowe planety, nowi ludzie.
Nowa szansa na zrozumienie istoty Monolitu…
Czym jesteśmy w bezmiarze kosmosu, jeśli nie drobnym pyłkiem, który zniszczony podmuchem czasu ginie bezpowrotnie? Jaką rolę odgrywamy w wielkim przedstawieniu zwanym “wiecznością”? Odkąd nasz praprzodek wziął do ręki kość i użył jej jako broni (prawdopodobnie pod wpływem Monolitu), zaczęliśmy myśleć, kojarzyć fakty i dokonywać śmiałych wynalazków. Od momentu pierwszego użycia kości w celach obronnych do podboju kosmosu minęło zaledwie kilka sekund… jak ukazuje w filmie 2001 Odyseja kosmiczna, w najgenialniejszym przeskoku czasowym, Stanley Kubrick. Przejście od człowieka pierwotnego do czasów eksploracji przestrzeni kosmicznej to pierwszy i zawierający najważniejsze przesłanie epizod filmu. Człowiek rozwinął się technologicznie, zapominając o rozwoju duchowym. Gdy nasz przodek stanął przed Monolitem, nie wiedział, z czym ma do czynienia – mógł tylko przyglądać się idealnie gładkiej skale, nie odkrywając niczego. Gdy człowiek, dotarłszy na Księżyc, powtórnie ma szansę konfrontacji z tajemniczym głazem, wykonuje przy nim gesty nie idące dalej niżeli te wykonywane przez małpy u zarania dziejów. Człowiek rozwinął się technologicznie; duchowo utknął w czasach narodzin Świata. Jesteśmy prymitywni i niech nie zmyli nas złudny fakt posiadania potężnej wiedzy jak zbudować bombę wodorową lub polecieć w kosmos. Liczy się intelekt, otwarty umysł, szeroki horyzont i pragnienie poznania tego, co nie poznane. Cóż z tego, że wybudujemy rakietę zdolną dolecieć do samego Boga, jeżeli stojąc przed nim zachowamy się jak małpa…
Część II:
SZTUCZNA INTELIGENCJA
Monolit odnaleziony na Księżycu emitował silny sygnał w kierunku Jowisza, w okolicach którego odkryto Monolit taki sam, tylko kilkukrotnie większy. W kierunku Jowisza wyrusza statek “Discovery”, na pokładzie którego znajduje się dwóch członków załogi, kilku zahibernowanych naukowców i (w zamyśle) nieomylny Komputer HAL 9000. HAL myśli, mówi, reaguje i… czuje. Jest najnowszą myślą technologiczną ziemskich uczonych, którzy wyposażyli go we wszystkie niemal zmysły, upodabniając (pomijając powłokę cielesną) go niemalże do człowieka. HAL jest tak ludzki, że w obawie przed wyłączeniem go buntuje się (prawdopodobnie pod wpływem Monolitu) i zabija po kolei członków załogi. Jedyny ocalały, David Bowman, zmierza do “serca” HALA, by odłączyć go od sterowania statkiem. Proces odłączania nie polega jednak na wyłączeniu wtyczki z gniazdka. Dochodzimy w tym miejscu do jednej z najpiękniejszych scen w kinie SF, i w kinie w ogóle; do sceny w czerwonym wnętrzu HALA. Tam, gdzie umiejscowione jest jego serce, mózg i zmysły. Gdy David po kolei wyłącza układy HALA, ten wykazuje najprostsze ludzkie uczucia. Mówi o bólu, strachu, prosi, by David przestał… Najpiękniejsze słowa, jakie wypowiada, to: “Mój umysł odchodzi” (“My mind is going”), następnie zaczyna śpiewać piosenkę, by ostatecznie umrzeć. Rzadko się zdarza, by ekranowa śmierć była tak wzniosła i przejmująca. Jeszcze rzadziej zdarza się to w przypadku maszyny. Kubrick dokonał rzeczy cudownej; kazał widzowi przejąć się śmiercią sztucznej inteligencji. I to jest piękne w całej rozciągłości; fakt, że sztuczna inteligencja została skonstruowana z taką pieczołowitością i dbałością o szczegóły, że zgodnie z założeniem myśli jak człowiek, żyje i czuje jak człowiek i podobnie jak on odchodzi w samotności, strachu i obawie przed nieznanym. My musimy żyć, gdyż zostaliśmy stworzeni niewidzialną ręką. Po co więc produkować twory mające cierpieć tak jak my? Może robimy to dla odreagowania własnej śmiertelności i lęków, może nie chcemy być sami we wszechświecie, a może bawimy się w Boga…
Część III:
NARODZINY GWIAZDY
Gdy David Bowman dociera poza nieskończoność, doświadcza rzeczy tak niezwykłej, jak niezwykła może być tylko podróż na koniec własnego życia. Widzi siebie jako starego człowieka, który w końcu umiera, by dać początek… gwieździe. Jest to najbardziej zagadkowa część filmu. Tak jak na początku małpy, tak teraz David staje w obliczu Monolitu jako czegoś nieznanego, niezwykłego – ostatecznego (?). Czy Monolit jest Bogiem uczestniczącym w ostatnich chwilach życia Davida i przy ponownych jego narodzinach? Czy też Monolit ma stanowić tylko symbol niemego świadka, który był obecny przy narodzinach Wszechświata, towarzyszy mu tu i teraz i towarzyszyć będzie już zawsze? Czemu Monolit ujawnił się praczłowiekowi, a później człowiekowi współczesnemu? Może to być pewien rodzaj próby, a Monolit ma być jedynie testerem stopnia świadomości ludzkiej. Może Monolit pojawia się co jakiś czas, by sprawdzić, czy jesteśmy już gotowi na poznanie prawdy ostatecznej… czy ciągle jesteśmy na to zbyt prehistoryczni. A może Monolit świadomie przeniósł Davida w przyszłość, by pomóc mu zrozumieć, czym w istocie jest, i może właśnie David poznał jego istotę. Śmierć Davida Bowmana była początkiem nowej gwiazdy, wokół której narodzą się planety…
…nowe planety, nowi ludzie. Nowa szansa na zrozumienie istoty Monolitu…
Podobne wpisy
2001 Odyseja kosmiczna to pomnik twórczości Kubricka, jego największa spuścizna; film niepowtarzalny, tak wielki i poważny, jak tematyka, którą porusza. A pamiętajmy, że właśnie człowiek zawsze był w centrum zainteresowania Kubricka…
CIEKAWOSTKA:
“Perfect Sense” z płyty “Amused to death” to piosenka Rogera Watersa (były lider “Pink Floyd”), który usilnie prosił Kubricka o możliwość wykorzystania w niej głosu HALA 9000. Kubrick stanowczo odmówił. Gdy mistrz zmarł, Roger Waters wykonał ową piosenkę na żywo, na jednym z koncertów, a na początku podłożył głos HALA. Moim zdaniem wyszło z tego coś poruszającego, co potrafi wycisnąć łzę z oka. Piękna muzyka, na tle której HAL 9000 wygłasza swoje ostatnie słowa. Jeżeli umiecie “zachwycać się Wszechświatem”, proponuję, byście posłuchali tego utworu. Fragment, w którym słychać głos HALA 9000 znajdziecie poniżej. Utwór w wersji z głosem HALA nie ukazał się na żadnej płycie Rogera Watersa i wykonany został tylko na żywo!
Tekst z archiwum film.org.pl.