Jesteś narwanym, najstarszym bratem w rodzinie. Wiesz, jaki jest świat, w którym żyjesz. Ty robisz, co chcesz, tamci się temu wszystkiemu przyglądają i niekiedy próbują interweniować. Jednak najczęściej są po prostu wścibscy. Znasz ich przecież. Nieważne. I tak musisz na końcu wypalić megasztuczne: „cholerne FBI”. Żeby przypadkiem widz nie pomyślał, że chodzi o dostarczycieli pizzy.
Jako anonimową panienkę zaproszono cię na wesele córki najpotężniejszego gangstera w mieście, na którym dodatkowo bawi się mnóstwo mniej lub bardziej anonimowych osób – łącznie z tymi, których akurat wszyscy znają. Nie przeszkadza ci to jednak w tym, aby, siedząc przy stole, pod gołym niebem, na początku lat 50. XX wieku, pokazywać, jak wielkiego penisa ma najstarszy brat panny młodej.
Jeżeli robisz film o życiu nowojorskiej mafii, nie zapomnij wtrącić jakiegoś sielskiego obrazka, np. z wesela córki szefa. Niech to będą wokalne popisy jakiegoś stetryczałego dziada i szanownej pani domu. Prawda, jakie to słodkie i niewinne?
Jeżeli postanowiłeś przedstawić rodzinie swoją świeżo upieczoną narzeczoną, koniecznie opowiedz przyszłej małżonce historię o tym, jak Twój ojciec próbował pewnego razu pozbawić mózgu jednego typa, składając mu propozycję nie do odrzucenia. Aha, dodaj na koniec, że ty jesteś inny. No przecież.
Pisząc scenariusz filmu o mafii, nie zapomnij w charakterze zbuka-niespodzianki uczynić zdrajcą jednego z zaufanych członków rodziny. Przy czym zadbaj o to, aby rzeczony zdrajca o tym, że zdradził, dowiedział się tuż przed swoją śmiercią.
Jesteś samotnym, posiwiałym ojcem wychowującym nie tak z znowu samotną córkę na wydaniu. Wydaj ją więc za pierwszego lepszego i na dodatek podejrzanego przybłędę, który pęta się po okolicy z dwoma karabinierami, i nie miej absolutnie żadnych pretensji ani innych uwag, kiedy twoje dziecko rozerwie tajemnicza bomba.