13 NAJWIĘKSZYCH momentów GWIEZDNYCH WOJEN. Ranking subiektywny
Ponownie ostrzegam przed spoilerami z Ostatniego Jedi!
Śmierć Snoke’a z ręki Kylo Rena i walka z gwardzistami – Ostatni Jedi
Podobne wpisy
Kim jest Snoke? Czy to jakiś prastary Sith? Czy to nowa inkarnacja Palpatine’a? A może to jego mistrz Darth Plagueis, który posiadł władzę nad życiem i śmiercią? Cóż, jeśli dziewiąty epizod nas czymś na tym polu nie zaskoczy, to odpowiedź jest znacznie bardziej prozaiczna. Snoke to arogancki bufon przeżarty żądzą władzy i kontroli. Potężny Mocą, ale zarazem jeszcze bardziej przeświadczony o własnej wszechmocy niż Palpatine. Jego umiejętność wglądu w cudzy umysł daje mu poczucie kompletnej nieomylności. Kylo Ren rozczarowuje go jako uczeń, czego Snoke nie waha się okrutnie demonstrować. Przywódca Najwyższego Początku wykorzystuje swojego podopiecznego, by zwabić do siebie Rey i wyciągnąć z niej informacje na temat miejsca pobytu Luke’a. Kiedy staje się jasne, że to daremny trud, postanawia użyć dziewczyny jako kolejnego testu dla Kylo Rena. Podczas gdy Snoke zachwyca się poziomem kontroli nad swoim uczniem, ten udaje, że zbiera się do zamordowania Rey, choć w tym samym czasie obraca Mocą leżącą na tronie Snoke’a rękojeść jej miecza. Nagła aktywacja ostrza całkowicie zaskakuje pewnego siebie mistrza, który kończy porąbany na kawałki. Na Kylo i Rey rzuca się zaś oddział gwardzistów chcących pomścić śmierć swojego pana, a my możemy podziwiać jedną z najbardziej niesamowitych walk w historii całej sagi.
Luke stający przed całą armią, a następnie jednoczący się z Mocą – Ostatni Jedi
Choć powrót Yody był prawdziwie magiczną chwilą, to właśnie pojawienie się Luke’a na miejscu finalnej bitwy było czymś, czego zabrakło mi w końcowej walce z Przebudzenia Mocy. Napięcie w tej scenie sięgało zenitu, a szczęka opadła mi już kiedy Kylo Ren wydał rozkaz zmasowanego ostrzału na miejsce, w którym stał jego dawny mentor. Mimo tego Luke wyszedł z opresji bez szwanku. Po niezwykle emocjonalnej rozmowie dwójka postaci stoczyła ze sobą krótką walkę, która udowodniła wyższość Skywalkera. Z jakiegoś powodu nie zamierzał on jednak pokonać swojego zdemoralizowanego przeciwnika. Wręcz przeciwnie, Luke w pewnym momencie składa broń, tak jak kiedyś Obi-Wan. Spodziewamy się, że ostrze Kylo Rena położy kres jego życiu, ale ono po prostu przenika przez ciało mistrza Jedi. Okazuje się, że Luke’a wcale nie ma na skąpanej w czerwieni planecie Crait. Sędziwy Skywalker wciąż jest w miejscu swojego dobrowolnego wygnania i dzięki medytacji był w stanie stworzyć projekcję siebie i uratować siostrę oraz resztę Ruchu Oporu. Po tym niewiarygodnym czynie Luke w spokoju i spełnieniu łączy się z Mocą. Trudno to nazwać śmiercią, to raczej przejście do innego wymiaru egzystencji. Jestem pewien, że zobaczymy go jeszcze w następnym epizodzie, a tymczasem pozostaje tylko się wzruszyć, oglądając, jak Luke opuszcza ten świat, wpatrując się w piękny zachód podwójnych słońc.
korekta: Kornelia Farynowska