10 kultowych postaci, które kochamy, choć zdecydowanie na to NIE ZASŁUGUJĄ

5. Punisher
Kiedy prawo po raz kolejny zawodzi, fantazjujemy czasem o kimś, kto zjawiłby się we właściwym miejscu i czasie i bez zbędnych wstępów odstrzelił wszystkich, którzy na to zasługują. Ucieleśnieniem takich fantazji jest Punisher. Frank Castle narodził się na kartach komiksów Marvela jako przeciwnik Spider-Mana i dopiero z czasem zyskał status samodzielnego antybohatera oraz otrzymał własną serię. Kilka lat później zaczął pojawiać się także na ekranie. Ostatnim odtwórcą jego roli jest Jon Bernthal, który wcielał się w Punishera w serialach Netflixa.
Choć Castle ma swój własny kodeks, nie obejmuje on zasady „nie zabijaj”, którą często kierują się superbohaterowie. Punisher zdecydowanie nie przebiera w środkach. Obserwując otaczający nas świat, trudno czasem nie zgodzić się z jego poglądem, że jeśli chce się wyeliminować zło, trzeba wziąć sprawy w swoje ręce. Szczególnie jeśli tak jak on uważa się, że wymiar sprawiedliwości jest skorumpowany i nie można mu ufać. Nikt jednak nie powinien przyznawać sobie prawa do decydowania o tym, kto ma żyć, a kto zginąć, stawiając się w roli sędziego i kata. Nawet jeśli niektóre wybory Punishera wydają się słuszne, warto zastanowić się, co przyklaskiwanie takiej postaci mówi o nas samych.
4. Daenerys Targaryen
Wielu fanów Gry o tron nie jest w stanie wybaczyć Benioffowi i Weissowi tego, co zrobili z ich ukochaną Dany w ósmym sezonie serialu, przeobrażając Wyzwolicielkę z Okowów o nieskalanej moralności w Szaloną Królową. Problem w tym, że to nie twórcy serialu nagle zniszczyli tę kryształową postać, lecz to fani idealizowali piękną, dumną i silną Dany przez osiem lat. Jasne, że wiedzieli, że z Matką Smoków lepiej nie zadzierać, bo każdego, kto ściągnie na siebie jej gniew, czeka rychła i tragiczna śmierć. Ale zawsze miała dobre powody, prawda? Jak wtedy, gdy ukrzyżowała wszystkich panów z Meereen bez wyjątku. Albo wtedy, gdy spaliła żywcem wszystkich khalów w Vaes Dothrak. Jej decyzje łatwo było racjonalizować, bo przecież zawsze działała w imieniu słabszych, a poza tym – wyglądała tak kozacko, kiedy dawała nauczkę tym, którzy ją lekceważyli.
Nikt nie odbiera oczywiście Daenerys tego, że na początku drogi kierowały nią szczere i słuszne intencje. Z każdym szczeblem, po którym pięła się w górę, stawała się jednak mniej empatyczna i etyczna, a jej decyzje były coraz mniej racjonalne. Zamiast współczującemu sercu coraz częściej oddawała głos urażonej dumie. Otaczała się mądrymi doradcami, ale coraz rzadziej ich słuchała. Wykorzystując swoją przewagę, jaką dawały jej smocze dzieci, terroryzowała przeciwników i paliła wszystkich, którzy stanowili jakiekolwiek zagrożenie. W końcu także tych, którzy po prostu się z nią nie zgadzali lub nie chcieli się jej pokłonić. Dany kroczyła po śladach swojego ojca na długo przed tym, zanim okrzyknięto ją Szaloną Królową. Obsesja władzy i pycha kiełkowały w niej przez osiem sezonów, powoli popychając w stronę tragicznego końca. To wręcz zabawne, że nie dostrzegają tego jej najwięksi fani i obrońcy. Bo właśnie to czyni z Daenerys tak świetną i skomplikowaną bohaterkę.
3. Tyler Durden
Wyglądam tak, jak chcesz wyglądać, pie*rzę się tak, jak ty byś chciał, jestem mądry, zdolny, a co najważniejsze, jestem wolny tak, jak ty nigdy nie będziesz – mówi o sobie Tyler Durden. Jest nieustraszony, pełen życia, siły i ma przygotowaną przemowę na każdą okazję. A do tego gra go Brad Pitt w swojej szczytowej formie. Któż nie chciałby być jak on? Wyglądać jak on? I porywać tłumów tak jak on?
David Fincher celowo przedstawił Tylera Durdena tak, by oglądając pierwszą część filmu, widz był nim zafascynowany przynajmniej tak jak Narrator. By chłonął każde słowo o tym, jak zepsuty jest świat, jak kapitalizm czyni z ludzi niewolników i w jakiej matni tkwimy, kupując rzeczy, których nie potrzebujemy, za pieniądze, których nie mamy, by zaimponować ludziom, których nie lubimy. Tyler pomaga przebudzić się z tego koszmaru. Pokazuje, co znaczy naprawdę żyć i jak można burzyć od środka, z poziomu najniższych szczebli, ten potworny system. Początkowo jego bunt polega głównie na tzw. prankach. Z czasem jego zachowanie staje się jednak niepokojące, a w końcu przerażające. Tyler zaczyna wcielać w życie swoje przemowy o zniszczeniu współczesnego świata i poskładaniu go na nowo. Gdy planuje wysadzić w powietrze biurowiec w centrum miasta, przestaje być pociągającym anarchistą. Staje się zwyczajnym terrorystą.
Twórca filmu Fight Club założył, że widz dostrzeże tę przemianę. Zorientuje się, że dał się zwieść charyzmatycznemu liderowi, że żadna skrajność nie jest dobra, a szaleńcy, których jedyny plan to destrukcja, nie zmienią świata na lepsze. Liczba posiadanych przez fanów plakatów, koszulek, gadżetów i tatuaży z podobizną oraz złotymi myślami Tylera pokazuje, że założenie Finchera było błędne.
2. Joker
Joker od zawsze fascynował filmowców i miłośników popkultury jako jeden z największych fikcyjnych złoczyńców, jakich widział świat. I choć miał swoich wiernych fanów, darzyli go raczej uczuciem, jakim darzy się Dartha Vadera czy Thanosa. Intrygował ich, może nawet w pewien sposób im imponował, ale na pewno nie uważali jego poczynań za godne naśladowania. Było tak dopóki nad jego zwichrowaną psychiką nie postanowił pochylić się Todd Phillips.
Film Joker z Joaquinem Phoenixem w tytułowej roli nie miał nikogo usprawiedliwiać ani tym bardziej wynosić na piedestał. Wykorzystując znaną ikonografię, miał opowiedzieć o tym, jak rodzi się zło i jak nasz bezduszny świat sam tworzy tych, którzy potem chcą go zniszczyć. Zamysł reżysera został jednak błędnie odczytany i w oczach wielu Joker z filmu z Phillipsa stał się bojownikiem o sprawiedliwość społeczną. Twarzą rewolucji, która dosięgnie tych, którzy na margines spychają biednych i słabych.
Wpływ, jaki Phillipsowi udało się wywrzeć na percepcję widzów, w jednym z wywiadów skomentował Quentin Tarantino. Twórca Pulp Fiction stwierdził, że reżyser Jokera zrobił rzecz niewiarygodną. Do tego stopnia narzucił widzom perspektywę Arthura Flecka, że gdy zabija on prowadzącego program telewizyjny showmana, przyklaskuje mu cała widownia. Jak ujął to Tarantino, postać grana przez Roberta De Niro nie jest czarnym charakterem. Jest dupkiem, ale nie większym niż David Letterman. Jest chamskim komikiem, gościem prowadzącym talk show. Nie zasługuje na śmierć. Ale kiedy publiczność ogląda „Jokera”, chce, by on zabił Roberta De Niro. Widzowie chcą, by wyjął broń i roz*ebał mu łeb. Jak bardzo jest to niepokojące, pozostawiam waszej ocenie.
1. Batman
Batman to jedna z najbardziej ikonicznych postaci w popkulturze. I to nie w TOP 100, lecz zdecydowanie w ścisłej piątce. Zna go każda babcia, nastolatek, dziecko i milenials, który z wyrazem najszczerszej miłości (do obydwojga) kupuje swojemu noworodkowi śpioszki z logo najważniejszego superherosa DC. Trudno odmówić mu odwagi, determinacji, zaangażowania w naprawę świata i wielu innych pozytywnych cech, które czynią z niego mrocznego, ale jednak rycerza. Tylko czy na pewno jest to wzór do naśladowania? I to od najmłodszych lat?
Joker, alter ego narratora Fight Clubu czy nawet doktor House z premedytacją zadają ból innym, z przyjemnością obserwując, jak rodzi się chaos. I choć kręci nas ich szaleństwo, nonszalancja, przeciwstawianie się normom społecznym i cynizm, po chwili zastanowienia jesteśmy w stanie przyznać, że żaden z nich nie zasługuje na miano godnego podziwu bohatera. Nie chcielibyśmy wpaść na Jokera na ulicy, pracować dla House’a czy przebrać swojego dziecka za Tylera na bal karnawałowy w przedszkolu. Z Batmanem jest zupełnie inaczej. I właśnie dlatego zamaskowany mściciel ląduje na pierwszym miejscu niniejszego rankingu. Bo choć trudno odmówić mu superheroizmu, nie zasługuje na bezkrytyczne uwielbienie. A że jest otoczony największym kultem ze wszystkich wymienionych postaci, najtrudniej przechodzi nam przez gardło, że jest zaślepionym zemstą, pogrążonym w ciągłej rozpaczy, uciekającym przed rzeczywistością i stosującym wątpliwe moralnie metody, skrzywionym psychicznie wrakiem człowieka z nieprzepracowaną traumą.
Na powyższej liście zabrakło miejsca dla Tony’ego Montany, Waltera White’a, Harley Quinn czy Ricky’ego Sancheza, co nie oznacza, że nie powinni się na niej znaleźć. A wy kogo jeszcze byście do niej dopisali?