10 dowodów na to, że WEJŚCIE SMOKA i MORTAL KOMBAT to te same filmy
Filmowe déjà vu zdarza się często. Gdy jakiś pomysł jest od początku do końca dobry, a co jeszcze ważniejsze – raz sprawdził się z sukcesem – rodzi to chęć jego ponownego wykorzystania. Nie zawsze jednak możliwy jest remake, gdyż albo nie pozwala na to licencja, albo po prostu nie leży on w interesie twórców, chcących mimo wszystko dać coś swojego. Dlatego trzeba się trochę pogimnastykować, by nie dać widowni od razu do zrozumienia, że tak naprawdę znowu dostarczono im ten sam produkt, tylko inaczej zapakowany. A problem to stary jak kinematografia.
Wejście smoka z 1973 jednogłośnie uznaje się za najlepszy film w dorobku Bruce’a Lee. Film niejako wieńczący jego dzieło, w którym gwiazdor w końcu mógł zaprezentować pełen wachlarz swych możliwości. Film po latach pełni też rolę pożegnania – zdjęcia do niego skończyły się bowiem tuż przed tym, jak aktor tragicznie zmarł. Jest to także film, od którego wiele się zaczęło – moda na kino kopane zapanowała na dobre. Duża w tym rola także scenariusza, który ustalił reguły późniejszych produkcji opartych na schemacie turniejowym, w którym główny bohater zostaje wrzucony w wir pojedynków z przeróżnymi przeciwnikami.
Podobne wpisy
Tak docieramy do filmu Mortal Kombat z 1995. Film autorstwa Paula W. S. Andersona do dziś uznawany jest za najlepszą ekranizację gry komputerowej. Trudno się z tą opinią nie zgodzić – dobrze nakręcone pojedynki, nawiązywanie do mechaniki gry oraz świetna ścieżka dźwiękowa do dziś dostarczają wiele frajdy. Ale niewiele osób wie, że pozytywny odbiór – a nawet w pewnych kręgach kult – filmu wziął się nie z tego, że Paul W. S. Anderson wynalazł skuteczny sposób na skondensowanie mitologii gry do rozmiarów ciekawej historii, ale dlatego, że po prostu poszedł na łatwiznę. Wykorzystał bowiem raz sprawdzony schemat zawarty w filmie z 1973 roku, stosując jedynie kosmetyczne podmianki w odpowiednich miejscach. To może inny świat, ale dokładnie ta sama historia. Gdyby nie niuanse wyciągnięte z gry, tak naprawdę można by w tym wypadku mówić o plagiacie.
Tak działa Hollywood – nieustannie sprzedaje nam te same treści. Nie wierzycie? Przekonajcie się sami. Oto dziesięć ewidentnych analogii Wejścia smoka i Mortal Kombat.
1. Główny bohater to szaoliński mnich, który przystępuje do turnieju sztuk walk, zrzeszającego osoby z całego świata. W Wejściu smoka jest to oczywiście postać grana przez Lee, w Mortal Kombat jest nim Liu Kang.
2. Akcja dzieje się na odległej wyspie. Bohaterowie trafiają do niej na łodziach, które z kolei wypływają z Hong Kongu.
3. Rodzeństwo głównego bohatera ginie z ręki postaci pozostającej w otoczeniu czarnego charakteru – lub zostaje zabite przez niego samego. Motywacją protagonisty przystępującego do turnieju jest zatem żądza zemsty.
4. Na turniej dociera także przystojny i nonszalancki playboy rasy białej. Jak na playboya przystało, dysponuje on pokaźnym bagażem, zajmującym całą łódkę. W Wejściu smoka to oczywiście Roper, w Mortal Kombat – Johnny Cage.
5. Zanim turniej się rozpocznie, czarny charakter – który jest Azjatą w średnim wieku – dokona swojej ekspozycji na wielkiej uczcie. Na niej też po raz pierwszy wyśle bohaterom sygnał ostrzegawczy. W Wejściu smoka Han wykorzystuje do tego swoje kurtyzany, które rzucają ostrzami w jabłka. W Mortal Kombat – na rozkaz Shang-Tsunga – pokaz daje Sub Zero, zamrażający jednego z wojowników.
6. Na usługach czarnego charakteru jest niepokonany mistrz, którego imię składa się z dwóch spółgłosek przedzielonych literkami „o”. W Wejściu smoka jest to umięśniony Azjata Bolo, w Mortal Kombat z kolei – czteroręki, przerażający osobnik o imieniu Goro.
7. Główny bohater nawiązuje kontakt z kobietą więzioną przez antagonistę. W Wejściu smoka jest nią Mei Ling, w Mortal Kombat mowa oczywiście o Kitanie.
8. W trakcie turnieju dochodzi do pojedynku między playboyem a mistrzem. Ten drugi zostaje pokonany ciosem w krocze. Tak pokonany zostaje zarówno Bolo w pojedynku z Roperem w Wejściu smoka, jak i Goro w pojedynku z Johnnym Cage’em w Mortal Kombat.
9. Na turniej trafia także bohater nie-Azjata, który ginie z rąk czarnego charakteru lub zostaje przez niego uprowadzony. Bohater ten pokonuje uprzednio jednego z wojowników, który wcześniej miał okazję zaprezentować się widowni ze złej strony. W przypadku Wejścia smoka mowa oczywiście o czarnoskórym Williamsie, karatece, który efektownie eliminuje jednego z przeciwników. Williams ginie później z ręki Hana. W Mortal Kombat miejsce tej postaci zajmuje Sonya Blade, która najpierw pokonuje w pojedynku Kano, by później uznać wyższość Shang-Tsunga.
10. Starcie finałowe pomiędzy protagonistą i antagonistą odbywa się w specjalnym pomieszczeniu, w którym wrogowie się multiplikują. Mowa oczywiście o słynnej scenie w sali pełnej luster z Wejścia smoka oraz finałowym pojedynku Liu Kanga z Shang-Tsungiem w Mortal Kombat, w którym ten drugi przywołuje swemu oponentowi kolejnych przeciwników. W obydwu przypadkach czarny charakter zostaje pokonany poprzez nadzianie na ostrze.
korekta: Kornelia Farynowska