search
REKLAMA
Action Collection

PASAŻER 57 (1992). Zawsze stawiaj na czarne

Krzysztof Walecki

21 listopada 2017

Filmorg - grafika zastępcza - logo portalu.
REKLAMA

Podejrzewam jednak, że film Hooksa oraz rola Snipesa nie byłyby nawet w połowie tak dobre, gdyby naprzeciw niego nie stanął Bruce Payne jako pozbawiony skrupułów Charles Rane. Brytyjczyk ma zimne jak lód spojrzenie, sposób artykulacji godny arystokraty oraz zwichrowane poczucie humoru; Rane jawi się jako inteligentny szaleniec, wyraźnie ożywiony spotkaniem z wartym go przeciwnikiem. Pasażer 57 rozpoczyna się zresztą od widoku negatywu zdjęcia paszportowego przestępcy, tak jakby sugerowano nam, kto jest tu ważniejszą (bądź ciekawszą) postacią. Dzięki temu film, z wyraźnie wyczuwalnym duchem kina blaxploitation, celuje w widza nie tylko przez pryzmat koloru skóry – Cutter jest tym efektowniejszym bohaterem, im Rane mocniej bryluje swym złowieszczym urokiem i psychopatyczną naturą.

Występ Payne stanowi sam w sobie atrakcję, gdyż z jednej strony aktor ukazuje swą postać w możliwe najgorszym świetle, czyniąc z Rane’a potwora bez ani jednej pozytywnej cechy, z drugiej zaś stara się przypodobać widzom, panując nie tylko nad porwanym samolotem, ale i ekranem. Kino akcji przełomu lat 80. i 90. dało nam dużo lepsze tytuły, ale Rane zdecydowanie jest w czołówce najwspanialszych złoczyńców, gdzieś pomiędzy Hansem Gruberem ze Szklanej pułapki, a Vikiem Deakinsem z Tajnej broni. Tym większa szkoda, że Payne, uczeń prestiżowej Royal Academy of Dramatic Art w Londynie, dał się zakopać w tego typu repertuarze, bardzo często w filmach z przeznaczeniem bezpośrednio na rynek domowy, i tylko sporadycznie pojawiał się w kinie.

Warto wspomnieć o ścieżce dźwiękowej do Pasażera 57, która również wzbogaca schematyczną historię. Muzyka Stanleya Clarke’a nadaje całości wyrazistego charakteru, uzupełniając ilustracyjne kompozycje typowe dla kina akcji motywami z pogranicza jazzu; czasem brzmi to świeżo i zaskakująco stylowo, jak podczas otwarcia filmu, a czasem przesadnie sentymentalnie, niczym największe przeboje Kenny’ego G. Reżyseria jest oszczędna, ale efektywna – metraż jest króciutki, do porwania samolotu dochodzi dopiero po niespełna półgodzinie seansu, jednak tempo jest tu właściwe, a akcja czytelna. Hooks zrealizuje później jeszcze dwa inne filmy sensacyjne, ale zarówno Ścigani, jak i Czarny pies nie powtórzą powodzenia Pasażera 57. Głównie dlatego, że pomimo warsztatowej biegłości, ich twórca nie będzie umiał pokonać mankamentów sztampowych tekstów. To nie znaczy, że scenariusz filmu ze Snipesem i Paynem jest lepszy od tamtych, ale właśnie dzięki charyzmie tej dwójki i napięciu wynikającym z ich pojedynku, łatwiej było Hooksowi osiągnąć sukces niedostępny dla następnych jego produkcji.

Czy dzisiaj inaczej ogląda się Pasażera 57 niż w dniu premiery? Cały gatunek kina sensacyjnego, a zwłaszcza pomysły z porwanymi samolotami, musiały ulec zmianie po ataku na World Trade Center w 2001 roku – później już chyba tylko Neesonowskie Non-stop ośmieliło się umieścić akcję filmu sensacyjnego praktycznie w całości w powietrzu (trudno mi brać pod uwagę Red Eye oraz Plan lotu, gdyż oba te tytuły wybierają bardziej thrillerowe podejście, skupiając się na pojedynku psychologicznym bohaterów, nie zaś efektownej demolce i terrorze, natomiast Lot 93 prezentował rekonstrukcję tragicznego rejsu jednym z samolotów porwanych 11 września). Tym samym oglądanie powstałych wcześniej filmów, które nie stroniły od lotniczych katastrof oraz sensacyjnych rozwiązań, gdzie napastnicy opanowują samolot, zabijając niewinnych pasażerów, mogło stać się doświadczeniem cokolwiek ambiwalentnym, zmieniając eskapizm w coś mało rozrywkowego, za to wielce prawdopodobnego.

Tymczasem B-klasowość filmu Hooksa działa dzisiaj na swoją i naszą korzyść, oferując rozrywkę być może nie na najwyższym poziomie, ale przypominając widzom o bezpretensjonalności, która była filarem ówczesnej sensacji. Pasażer 57 rzadko kiedy wzbija się ponad chmury, ale dolatuje do celu pewnie, bezpiecznie i przed czasem.

korekta: Kornelia Farynowska

REKLAMA