search
REKLAMA
Wywiad

Pod przykrywką krwi i flaków. Wywiad z Lloydem Kaufmanem z Troma Entertainment

Michał Puczyński

5 lutego 2015

REKLAMA

Jeśli mielibyśmy wskazać najbardziej wpływową niezależną wytwórnię filmową; tę, która zasłużyła na miano kultowej – wskazalibyśmy Tromę. Studio, które jak żadne inne zbliżyło szalone, szokujące i brutalne filmy z gatunku exploitation do mainstreamu. Studio, w którym zaczynali karierę J.J. Abrams, James Gunn, Kevin Costner czy Billy Bob Thornton. Mieliśmy przyjemność porozmawiać z Lloydem Kaufmanem – scenarzystą, reżyserem, producentem, aktorem, a zarazem współzałożycielem Troma Entertainment.

Michał Puczyński, KMF: Czy to prawda, że początkowo nie chciał pan kręcić filmów, ale raczej skupić się na produkcji musicali na Broadwayu? Jeśli tak – dlaczego zmienił pan zdanie? I czy pańskie musicale byłyby tak szalone i oryginalne, jak pańskie filmy?

Lloyd Kaufman: jako żonaty homoseksualista obficie szlochałem na każdym musicali Judy Garland i broadwayowskich show. Skoro ledwie mogę na nie patrzeć, jak mógłbym je reżyserować? Jaki szanowany aktor słuchałby poleceń śliniącego się, łkającego starca?

Kiedy po raz pierwszy zainteresowałem się musicalami, inspirowały mnie prace George’a Gershwina, Rodgersa i Hammersteina, a także Rodgersa i Harta. Gdybym nie zatromił się w kozi róg, prawdopodobnie tworzyłbym wielką sztukę, kontynuując ich tradycję. Zamiast tego zacząłem doskonalić sztukę rozgniatania sztucznych czaszek przed kamerą. Ale mimo tego w wielu wyreżyserowanych przeze mnie filmach znajduje się przynajmniej odrobina śpiewania i tańca. Return Return to Nuke ‘em High Vol. 1 i 2 mają muzyczne występy, a osobiście uważam Poultrygeist: Noc kurczęcich trucheł za pełnoprawny film muzyczny – choć zawierający 300% więcej krwi niż typowy musical.

Prawdziwym powodem, dla którego nie podążyłem ścieżką Broadwayu, był mój współlokator w Yale Robert Edelstein, który zapoznał mnie z przyjemnościami płynącymi z kilka i kręcenia filmów. Nie miał on wówczas pojęcia, jak wielką przysługę wyświadcza Broadwayowi.

TOXIE-N-LLOYD

KMF: Wcześnie w swojej karierze współpracował pan z Johnem G. Avildsenem, znanym z Rocky’ego i Karate Kida, i z Oliverem Stonem – a jednak pański styl wyewoluował w drastycznie odmiennym kierunku. Wasze ścieżki w końcu się rozeszły. Dlaczego? Czy szukał pan w sztuce filmowej innych wartości? A może nie lubi pan mainstreamu?

LK: John G. Avildsen wywarł na mnie ogromny wpływ, a praca z nim we wczesnym stadium kariery była dla mnie przywilejem. Kiedy zabrałem się za reżyserię, zacząłem stosować obserwacje poczynione podczas pracy z Johnem, nieco je zniekształcając, aby odzwierciedlały mój styl.

Uważa się mnie za twórcę kina autorskiego… a przynajmniej tak twierdzi Cinematheque Francaise. Filmy autorskie są intymnym wyrazem duszy artysty. Moja dusza jest po prostu inna. Różni się od duszy Olivera Stone’a (który w rzeczywistości podążył za mną w stronę kinematografii), i jest inna niż dusze większości normalnych, mainstreamowych reżyserów. Kiedy patrzysz na pozbawione gustu gore, seks i wulgaryzmy obecne w moich filmach, tak naprawdę patrzysz na mnie.

The General Monster takes issue with Lloyd

[quote]Kiedy patrzysz na pozbawione gustu gore, seks i wulgaryzmy obecne w moich filmach, tak naprawdę patrzysz na mnie.[/quote]

KMF: Troma jest dla mnie punk rockiem branży filmowej – ale mogę się mylić. Jaka była myśl stojąca za założeniem studia? Czy powstanie Tromy było aktem sprzeciwu wobec systemu studyjnego? A może pan i Michael Herz to po prostu dwaj faceci z podobnymi pomysłami i pragnieniem kręcenia filmów?

LK: Nie jesteś pierwszym, który przyrównuje Tromę do punk rocka, i zapewne masz rację. Muzyka byłaby o wiele nudniejsza bez punk rocka, i sądzę, że to samo można powiedzieć o branży filmowej bez Tromy.

Istniejemy, bo musimy. Głównym powodem powstania Tromy była dzielona z Michaelem Herzem chęć tworzenia filmów bez ograniczeń systemu studyjnego. Żaden z nas nie lubił być pouczany o tym, co wolno zrobić, co napisać albo jak reżyserować. Było tylko jedno wyjście – Troma. Michaelowi Herzowi i mnie udało się przetrwać poza systemem studyjnym przez ponad 40 lat. To nie tylko dowód siły przetrwania seksu i przemocy, ale również naszego świetnego partnerstwa. Michael Herz i ja zostaliśmy prawdopodobnie rozdzieleni przy urodzeniu. Nie robię niczego bez jego zgody.

troma-lloyd-kaufman

KMF: Toksyczny mściciel to jeden z pańskich najsłynniejszych filmów, który przez pewien czas dostał się do mainstreamu. Na jego podstawie powstały komiksy, gra wideo, a nawet kreskówka The Toxic Crusaders. I to jest coś, czego nie mogę ogarnąć rozumem: Toxie jako bohater dla dzieci. Skąd wziął się pomysł stworzenia kreskówki? Jaka była pańska rola w procesie produkcyjnym?

LK: Nie mam pojęcia, jak to się stało, że Toksyczny mściciel – film, w którym głowa dziecka jest miażdżona przez samochód – doczekał się adaptacji jako telewizyjna kreskówka dla dzieci. Też nigdy nie będę w stanie ogarnąć tego rozumem. Jednakowoż, jeśli się nad tym zastanowisz, Toxie stanowi świetny wzór do naśladowania – opiekuje się swoją matką, jest lojalny wobec swojej niewidomej dziewczyny, staje w obronie słabszych… W rzeczy samej, jeśli usuniesz cały ten darmowy seks i przemoc z Toksycznego mściciela, pozostanie świetny film dla dzieci.

[quote]Nie mam pojęcia, jak to się stało, że Toksyczny mściciel – film, w którym głowa dziecka jest miażdżona przez samochód – doczekał się adaptacji jako telewizyjna kreskówka dla dzieci.[/quote]

Podczas tworzenia The Toxic Crusaders napisałem scenariusze niektórych odcinków, zaś wspólnie z Michaelem Herzem zatwierdzaliśmy wszystkie projekty postaci i inne elementy gotowego produktu. Możesz obejrzeć całą serię za darmo na naszym kanale youtube’owym TromaMovies, razem z ponad dwustoma innymi filmami Tromy. To nasze podziękowanie dla fanów.

KMF: Napromieniowana klasa. Sgt. Kabukiman, NYPD. Poultrygeist: Noc kurczęciego truchła. Tromeo and Julia. To pozytywnie dziwaczne filmy, tematycznie na pierwszy rzut oka stanowiące przypadkową zbieraninę. Jakie były kryteria Tromy co do tematyki kolejnych filmów? Po prostu kręciliście, co uznaliście za ciekawe, czy braliście pod uwagę potencjał sprzedażowy? Innymi słowy: czy Troma to nietypowy biznes, czy zwariowane przedsięwzięcie, któremu udało się znaleźć fanów i zarobić?

LK: Jedna rzecz, którą pewnie zauważysz w związku z naszymi filmami, to fakt, że pod przykrywką krwi i flaków zajmujemy się współczesnymi zagadnieniami socjologicznymi. Przykładowo, Poultrygeist był inspirowany naszą nienawiścią wobec niemoralnych praktyk amerykańskiej branży fastfoodowej. Return to Nuke’em High Vol. 1 i 2 zajmują się okropnym zwyczajem wciskania śmieciowego jedzenia w gardła amerykańskich uczniów, przez co najlepsi i najmądrzejsi, przyszłość naszego narodu, stają się najgorszymi i najgrubszymi. Sgt. Kabukoman, NYPD był inspirowany antyjapońskimi postawami i polityką lat 80., kiedy to japońskie korporacje wykupywały wiele amerykańskich firm. Kabukiman miał symbolizować wschodnie i zachodnie ideały połączone w jedno, by przynieść pokój i dobrobyt – choć nie jestem pewny, czy ktokolwiek to zauważył.

Powodem, jak to uprzejmie ująłeś, „sukcesu” Tromy jest fakt, że robimy filmy, w które wierzymy. Wszystko idzie prosto z serca. Szekspir powiedział słynne „byś zawsze był wierny samemu sobie” – i właśnie to robimy. Zgadza się… jesteśmy dokładnie jak Szekspir. Nigdy nie zastanawialiśmy się, co zarobi. Jeśli chcielibyśmy zarabiać, bylibysmy Michaelem Bayem albo Hillary Clinton. Zaufaj mi – są znacznie prostsze sposoby zarabiania niż kręcenie filmów.

troma

KMF: Moje kolejne pytanie dotyczy czegoś, co mnie szczególnie ciekawi: dlaczego na wczesnym etapie kariery używał pan tak wielu pseudonimów? Podpisywał się pan jako Louis Su, H.V. Spyder czy Samuel Weil. Dlaczego nie używał pan od początku prawdziwego nazwiska?

LK: Nie używałem własnego nazwiska, ponieważ nie byłem zrzeszony w związku zawodowym reżyserów. Mogłem zarabiać na czynsz tylko jako współproducent filmów mainstreamowych. Directors Guild of America [główny związek zawodowy reżyserów – przyp. MP] próbowała wykopać mnie – więcej niż raz – za zbrodnię reżyserowania takich filmów, jak Squeeze Play, Waitress, Stuck On You i Troma’s War. Jeśli nie znali mojego prawdziwego nazwiska, nie mogli mnie o nic obwinić, a zatem nie mogli wykopać mnie do rynsztoka. Kiedy Troma odniosła sukces, opuściłem DGA. Ta rasistowska, seksistowska organizacja może zgnić w piekle!

KMF: Na zakończenie: czy Lloyd Kaufman z lat 60. polubiłby filmy zrobione przez Lloyda Kaufmana z Troma Entertainment? Czy potrafiłby przewidzieć ten dziwny, ale zabawny i oryginalny zakręt kariery?

LK: Grammy Kaufman, moja babcia, żarliwie gardziła wszystko, co przeciętniacka Ameryka miała do zaoferowania. Żebyś miał wyobrażenie, jaką była osobą: dosłownie spluwała za każdym razem, gdy ktoś wypowiedział nazwisko Nixon. Bez przerwy czyściliśmy dywany. Babcia przesyłała mi alternatywne gazety i magazyny, takie jak I.F. Stone’s Weekly [lewicowe czasopismo krytyczne wobec rządu – przyp. MP], wraz z pracami Scotta Nearinga [ekonomista określający się jako pacyfistyczny socjalista – przyp. MP] i C. Wrighta Millsa. [socjolog o lewicowych poglądach – przyp. MP]. Antyestablishmentowy duch tych pisarzy miał na mnie głęboki wpływ, co zapewne mógłbyś stwierdzić, oglądając dowolny z moich filmów.

Sądzę, że Lloyd z lat 60. doceniłby fakt, że Lloyd 2015 pozostał głęboko w szuwarach undergroundu i pozostawił ogromny, niepodrabialny odcisk na świecie filmu, rozciągający się od Olivera Stone’a do Quentina Tarantino, Takashiego Miike, Gaspara Noe, Petera Jacksona i Alexa de la Iglesia.

KMF: Dziękuję za odpowiedzi.

REKLAMA