search
REKLAMA
Archiwum

WĄTPLIWOŚĆ. Meryl Streep walczy o moralność

Piotr Kocięcki

22 czerwca 2018

REKLAMA

Wątpliwość to materiał na film wielki, o którym by mówiono przez lata. Niestety, John Patrick Shanley nie podołał zadaniu…

Ameryka lat 60., niedawno zastrzelono prezydenta Kennedy’ego, właśnie trwa Sobór Watykański II, który zmieni oblicze Kościoła. Tymczasem w jednej z katolickich szkół w Nowym Jorku dochodzi do starcia między konserwatywną zakonnicą a nowoczesnym księdzem. Ich postawy różnią się diametralnie. Ona jest postrachem wśród uczniów wspomnianej szkoły, on jest ich idolem. Ona jest zimna, on wręcz przeciwnie, można powiedzieć, że brata się z uczniami. Szczególnie z pewnym czarnoskórym chłopcem, o molestowanie którego kapłan zostaje posądzony. W rolach głównych tytani aktorstwa: Meryl Streep i Philip Seymour Hoffman. W skrócie: Wątpliwość to materiał na film wielki, o którym by mówiono przez lata. Niestety, John Patrick Shanley nie podołał zadaniu…

Kadr z filmu "Wątpliwość"

Dlaczego nie podołał? Bo Wątpliwość nie drąży tematu wystarczająco głęboko, ograniczając się “tylko” do pojedynku charakterów. Żeby nie było, ów pojedynek to czysta poezja, zwłaszcza ustne potyczki między Streep i Hoffmanem. Oboje stworzyli kreacje świetne, żeby nie powiedzieć wybitne. Siostra Aloysius to uosobienie wszystkich złych cech z jakimi kojarzą się zakonnice. Jest surowa, zimna, konserwatywna. Ojciec Flynn natomiast jest otwarty na młodzież, wesoły, lubi bawić się i żartować. Rozmowa o wyjeździe na biwak to jedna z perełek tego filmu, idealnie prezentująca różnice poglądów, spojrzenia na Kościół, a jednocześnie jest ciszą przed burzą.

Shanley skupił się na zestawieniu przeciwko sobie dwóch skrajnych postaw katolickiego duchowieństwa, zapominając o sprawie o molestowanie. Fabuła krąży wokół tego tematu, ale nie zgłębia go. Jest to tylko pretekst do popchnięcia akcji do przodu. Co więcej, reżyser nie zadał sobie trudu, żeby przedstawić ten wątek wiarygodnie. Ani przez chwilę nie uwierzyłem, że Ojciec Flynn rzeczywiście molestował tego chłopca. Jego wersja wydarzeń jest dużo bardziej wiarygodna niż teoria Siostry Aloysius, której krucjata wydaje się być bezsensowna.

Kadr z filmu "Wątpliwość"

Niewykorzystany też został motyw związany z nastrojami społecznymi po zamachu na Kennedy’ego. Ojciec Flynn informuje widzów, że takie zdarzenie miało miejsce i odcisnęło piętno na Amerykanach, ale w filmie w ogóle tego nie widać. W zachowaniu bohaterów nie dostrzegłem nawet śladu jakichkolwiek niepokojów czy wątpliwości, które rzekomo pojawiły się po tym wydarzeniu. Gdyby nie początkowa wzmianka o zamachu na prezydenta, w ogóle nie skojarzyłbym, że takie wydarzenie miało miejsce.

Wracając do zalet filmu. Wypada jeszcze wspomnieć o Amy Adams. Świetnie zagrała młodą, niedoświadczoną, niewinną zakonnicę, która niezbyt potrafi się odnaleźć w świecie, jaki przedstawia jej Siostra Aloysius. Jest też w tym filmie kilka scen-perełek. Oczywiście należy do nich każda wymiana zdań między Siostrą Aloysius i Ojcem Flynnem. Na wysokim poziomie stoją też sceny mszalnych kazań, zwłaszcza ostatnia. Nie powiem o co chodzi w tej scenie, zdradzę tylko, że pieśń, którą śpiewa wtedy parafialny chór, po polsku brzmi “Gdzie miłość wzajemna i dobroć, tam znajdziesz Boga żywego”.

Kadr z filmu "Wątpliwość"

Nie wiem dlaczego Wątpliwość zdobyła aż pięć nominacji do Oscara. Owszem, Hoffman i Streep zasłużyli sobie swoimi rolami na prawo walki o statuetkę, Amy Adams też była świetna i nie dziwię się, że dostrzegła ją Akademia, ale nominacji dla Violi Davis nie mogę zrozumieć. Pojawiła się tylko w jednej scenie i nie pokazała nic nadzwyczajnego. Nominacja za scenariusz też wydaje mi się niezbyt mądrą decyzją. Przecież można było rozwinąć wątek czarnoskórego chłopca, molestowania, nastrojów społecznych po zabójstwie Kennedy’ego, czyniąc z Wątpliwości film niejednoznaczny i wielowymiarowy, o którym mówiono by latami i na temat którego pisano by książki.

Wątpliwość jest aktorskim majstersztykiem, a także filmem z ambicjami. Szkoda, że z ambicji niewiele wyszło, bo potencjał był ogromny. Jednak aktorski pojedynek pomiędzy Philipem Seymourem Hoffmanem i Meryl Streep sprawia, że warto zapoznać się z filmem Johna Patricka Shanleya.

Tekst z archiwum film.org.pl (03.03.2008).

REKLAMA