W NIEMIECKIM DOMU. Prawda nas wyzwoli? [RECENZJA SERIALU]
Lata 60., ponure i podzielone wewnętrznie Niemcy wciąż ze strachem patrzące w przeszłość i próbujące rozliczyć się z demonami nazizmu. W tej przykrej rzeczywistości spotykamy młodą Evę, tłumaczkę języka polskiego, jakiej przyszło zmierzyć się ze z pozoru zwykłym zleceniem, które z czasem okazuje się dla niej piekielnie trudnym i niszczącym psychicznie doświadczeniem. Kobieta zostaje powołana na oficjalną tłumaczkę tzw. drugiego procesu norymberskiego, podczas którego stanie twarzą w twarz nie tylko z druzgocącymi wspomnieniami świadków, niegdysiejszych więźniów obozu Auschwitz-Birkenau, ale i pozna mroczne sekrety własnej rodziny, których jako dziecko nie rozumiała, niemniej jednak równie mocno jak jej bliscy zaangażowana była w hitlerowską zagładę. Kobieta będzie musiała zadać sobie kluczowe pytanie: co jest gorsze – zbrodnia czy przyzwolenie na nią? Ludobójstwo czy napędzone strachem przymykanie oczu? Odpowiedzi na te mrożące krew w żyłach kwestie poznacie wraz z seansem nowego niemieckiego serialu Disney+ opartego na powieści Annette Hess, w którym niemały udział mają także i polscy aktorzy, a lwią część produkcji nakręcono w dużych polskich miastach.
Wspomniana już główna bohaterka Eva (Katharina Stark) zdaje się żyć w swoistej bańce – bańce niewiedzy lub braku chęci zagłębienia się w przeszłość, poznania powodów tajemniczości swoich bliskich, ukrywania przed nią istotnych faktów z jej dzieciństwa. Szansą do poznania owych sekretów okazuje się przetłumaczenie procesu toczącego się między oskarżonymi o ludobójstwo byłymi oficerami SS a ocalałymi ofiarami Holocaustu. Wstrząsające zeznania świadków z początku zdają się przemawiać same za siebie, jednak obrońca hitlerowskich zbrodniarzy konsekwentnie robi wszystko, aby podważyć wiarygodność wspomnień z obozu, dlatego z każdym kolejnym wyznaniem o dojście do prawdy prokurator musi walczyć jeszcze bardziej. Eva nie pozostaje tu jednak tylko bierną obserwatorką – jej wrażliwość na ludzką krzywdę szczególnie uwidacznia się podczas procesu, kiedy jako jedna z nielicznych potrafi nie tylko przyznać się do błędów poprzedniego pokolenia, ale i sama zgłasza się do poniesienia za nich moralnej odpowiedzialności. Sumienie nie pozwala jej pozostać obojętną na krzywdę byłych więźniów – z niektórymi z nich wchodzi w bliższe relacje, z każdym rozmawia na równej stopie, próbuje dociec prawdy za wszelką cenę, co nieraz obraca się przeciwko niej. Rodzina coraz bardziej oddala się od córki, podczas gdy ta wciąż nie rozumie, dlaczego jej bliscy tak ostro nalegają, aby porzuciła śledztwo i wróciła do dawnych zajęć jako pomoc w rodzinnej restauracji. Dziewczyna nie daje jednak za wygraną, nawet jeśli ceną za poznanie całej prawdy ma być całkowita utrata dotychczasowego życia.
Twórcy W niemieckim domu kładą nacisk przede wszystkim na autentyczność i oszczędność w przekazie – nie znajdziemy tutaj zbędnego patosu i litowania się nad dramatyczną przeszłością. Serial zdecydowanie punktuje swoim minimalizmem, który idealnie wyważony równie mocno wpada w pamięć i porusza najczulsze punkty wrażliwości widza. Oczywiście, tematyka nie będzie najłatwiejsza dla każdego odbiorcy i z pewnością nie należy podchodzić do seansu z marszu, bez odpowiedniego emocjonalnego przygotowania, jednak W niemieckim domu o tyle różni się od innych około wojennych produkcji, iż podczas odkrywania prawdy, coraz poważniejszego zagłębiania się w drastyczne szczegóły żydowskiej zagłady nie skupiamy się w stu procentach na przeszłości, a na tym samym poziomie rozliczamy się z powojenną rzeczywistością, w której przyszło żyć Evie. Obserwujemy zaprzeczenie, społeczne wyparcie hitlerowskich zbrodni – zimny krajobraz kraju pogrążonego w nieudolnej próbie błagania o wybaczenie, gdy jednocześnie tak wielu obywateli wciąż podąża za dawnym tokiem myślenia, który niemalże doprowadził Europę do upadku. Eva przekonuje się o tym na własnej skórze – mniej więcej w połowie procesu do kobiety wracają niewyjaśnione urywki wspomnień z dzieciństwa, które powoli naprowadzają ją na przerażające rozwiązanie. Tłumacząc wspomnienia więźniów, orientuje się, że jej rodzina również przyłożyła rękę do ich cierpienia, przez co postanawia jeszcze bardziej zaangażować się w odkupienie dla ocalałych. Nie można powiedzieć, że przechodzi istną wewnętrzną przemianę – kobieta od początku jest dla nas przykładem do naśladowania, jednym z nielicznych spośród wszystkich bohaterów. Zmianę od środka zauważamy jednak chociażby w jej siostrze, ciętym poczuciem humoru i zaprzeczeniem próbującej pozbyć się męczących ją od lat wyrzutów sumienia. Niemcy pokazani w serialu w różnym stopniu i różnymi środkami starają się wyprzeć z pamięci własne grzechy – poznajemy również perspektywę samych zbrodniarzy, patrzących w twarz swoim ofiarom, a mimo to odmawiających przyznania się do winy. Jednym z najznamienitszych przykładów niesprawiedliwości systemu jest scena z udziałem Piotra Głowackiego, w serialu byłego polskiego więźnia, który w obliczu braku nadziei na pomyślny wyrok woli wycofać się z walki i pozwolić swojemu oprawcy wyjść na wolność, gdyż jak mówi – zemsta nigdy nie odda mu utraconych z bliskimi lat.
W serialu oprócz epizodycznego występu Głowackiego pokazali się również m.in. Rafał Maćkowiak czy Krzysztof Krupiński, a aktorka wcielająca się w rolę Evy – Katharina Stark specjalnie na potrzeby serialu opanowała język polski, co wyszło jej zresztą genialnie. Miks polskich i zagranicznych aktorów dodaje produkcji naturalności, żaden z bohaterów nie jest napisany z przesadnym dramatyzmem, a mimo wszystko patrząc na ich losy, czujemy naprzemiennie gniew, niesprawiedliwość i głębokie współczucie. Rozliczenia z rzeczywistością obozową dotykają wiele postaci: zarówno tych przetrzymywanych w Auschwitz, jak i chociażby córkę jednego z oficerów, która dopiero podczas procesu poznaje mroczne sekrety charakteru swojego ojca i aż do końca nie potrafi odpowiedzieć sobie na pytanie, czy kiedykolwiek zdoła mu wybaczyć. W niemieckim domu to właśnie serial o wybaczeniu, niezagojonych ranach i sposobach na ich załatanie. Odnajdziemy w nim niebanalną fabułę, pełnokrwistych bohaterów uosabiających mnóstwo różnych reakcji na zło – od zaprzeczenia po bohaterskie dążenie do prawdy. To jednocześnie ważna lekcja historii, jak i przestroga na przyszłość, a głównym przesłaniem płynącym od twórców zdaje się dbanie o prawdę dziejową i wpojenie widzom, iż owa prawda to nie ujawnienie jedynie cząstki informacji, a jej pełen obraz, którego nie wolno zamazywać.
Bezbłędnie odtworzony klimat powojennych Niemiec, wyważone, a mimo wszystko świetne kreacje aktorskie oraz innowacyjne podejście do tematyki wojennej to kilka spośród najważniejszych powodów, dla których W niemieckim domu nie jest serialem do zapomnienia, a raczej do uświadomienia sobie ważnych treści, powolnego przetrawienia ich i zatrzymania w sercu na dłużej. To produkcja z duszą, niosąca istotne przesłanie i głęboko poruszająca. Możemy być dumni, że nasi polscy filmowcy dołożyli do tego sukcesu swoją niemałą cegiełkę.