VESPER. Najlepsze science fiction od czasu „Blade Runnera 2049”
Twórcy tego filmu dysponowali prawdopodobnie ułamkiem budżetów przeznaczanych na kosztowne hollywoodzkie produkcje, a udało im się osiągnąć to, czego nie dokonali ani Nolan, ani autorzy niedawnego Twórcy.
W przyszłości dochodzi do globalnej katastrofy ekologicznej: usiłując zapobiec kryzysowi klimatycznemu, ludzkość genetycznie zmodyfikowała wirusy i bakterie, które wydostały się z laboratoriów i zniszczyły roślinność jadalną, wszystkie zwierzęta i ogromną część ludzkiej populacji. Niedobitki ludzkości walczą o przeżycie na łonie zdewastowanej natury, pełnej zmutowanych i śmiertelnie niebezpiecznych roślin, podczas gdy bogata oligarchia kryje się w zamkniętych miastach-cytadelach. Włodarze cytadeli produkują androidy do pracy fizycznej, pozamiejskiej biedocie sprzedają zaś zmodyfikowane nasiona, które dają tylko jeden plon, a potem obumierają. Vesper jest kilkunastoletnią dziewczynką, która mieszka w ubogiej leśnej chatce wraz ze sparaliżowanym ojcem komunikującym się z otoczeniem za pomocą latającego drona. Vesper interesuje się biologią i botaniką: projektuje i uprawia rośliny w nadziei na uzyskanie pożywienia. W pobliżu mieszka też jej wuj Jonas, który prowadzi brudne interesy z cytadelami. Pewnego dnia Vesper odnajduje w lesie szczątki maszyny latającej i tajemniczych rozbitków z cytadeli.
Kristina Buožytė i Bruno Samper współpracowali już przy znakomitych Znikających falach (2012). Aby poszerzyć krąg odbiorców, Litwinka i Francuz zdecydowali się zaangażować dodatkowego scenarzystę Briana Clarka i nakręcić Vesper przy znacznie większym budżecie, w języku angielskim i z międzynarodową obsadą (Raffiella Chapman, Eddie Marsan, Rosy McEwen i Richard Brake). Produkcja filmu – od pomysłu do postprodukcji – trwała aż sześć lat. Główne zdjęcia plenerowe powstawały na terenie Litwy, w okolicach Wilna. „Za każdym razem, gdy byłem na Litwie, byłem całkowicie zaskoczony baśniowym nastrojem, jaki panuje w tym kraju, jak w baśni braci Grimm” – przyznał Samper. Operator kamery Feliksas Abrukauskas chciał natomiast uzyskać na ekranie efekt światłocienia z malarskich dzieł Johannesa Vermeera i Rembrandta van Rijna. Zastosowano także efekty specjalne w postaci CGI i praktycznych trików, ale zrezygnowano z technologii green screen. Jest też interesujące i chlubne polonicum: skomponowaną przez Dana Levy’ego muzykę wykonali członkowie Orkiestry Akademii Beethovenowskiej i chóru krakowskiej filharmonii.
Cytowane wyżej słowa Sampera o baśniowym nastroju rymują się z treścią i formą Vesper, jest to bowiem swego rodzaju baśń w konwencji fantastycznonaukowej. Przekonują o tym nie tylko wręcz archetypowe postacie (Vesper jako biedna, choć dzielna i rezolutna dziewczynka-poszukiwaczka, Jonas jako zły wilk, Darius jako dobry, lecz zniedołężniały ojciec, Camellia jako wróżka, Pielgrzymi jako tajemnicze niby-duchy itd.) – ale również ich otoczenie: mroczny las pełen dziwnych roślin o nieomal antropomorficznych cechach i odległe zamczysko, którego funkcję spełnia w filmie miasto-cytadela. Baśniowy świat magii zastąpiła w Vesper technologia, warto jednak pamiętać o słowach Arthura C. Clarke’a o tym, że „każda wystarczająco zaawansowana technologia jest nieodróżnialna od magii” [1]. Główna bohaterka filmu zmuszona jest zaangażować się w walkę dobra ze złem, co również pasuje do schematu baśni. Jak zauważyła Dorota Bełtkiewicz, „baśnie, prezentując moralne postawy i życiowe wybory, nie są więc wolne od emocji. Fabuła jest tym bardziej interesująca, jeśli bohater przeżywa głęboko emocje, targają nim dylematy, musi podjąć ryzyko” [2].
Wszystko to jest obecne w Vesper i zostało pokazane przez twórców w olśniewającej, odświeżającej formie. Buožytė i Samper zaczerpnęli to, co najlepsze, z dwóch wielkich tradycji science fiction: amerykańskiej i europejskiej. Z tej pierwszej pochodzi pewne prowadzenie prostej fabuły (kolejna cecha typowa dla baśni) oraz wizualnie dopracowany, widowiskowy i atrakcyjny spektakl, który jednak w przeciwieństwie do wielu współczesnych produkcji SF z USA nigdy nie przeradza się w męczący popis technicznych fajerwerków (tylko jeden wybuch, na dodatek niezbyt spektakularny). Z tej drugiej wzięto filozoficzne ambicje bliskie choćby Solaris (1972) i Stalkerowi (1979) Andrieja Tarkowskiego, jednakowoż w nieco przystępniejszym wydaniu (nie brak tu też bardzo aktualnych wątków ekologicznych, socjologicznych i klasowych, na szczęście bez wygłaszania pouczających kazań). Na dodatek autorom filmu udało się zachować równowagę pomiędzy obydwoma tymi tradycjami, unikając przy tym ślepego naśladownictwa. Co więcej, ze strzępów dobrze znanych popkulturowych artefaktów stworzyli ze wszech miar oryginalny wszechświat.
Pomysłowe budowanie świata jest największym atutem Vesper. Postapokaliptyczna rzeczywistość jest nad wyraz przekonująca, wręcz żywa: można niemal poczuć bijące z ekranu wilgoć gęstego lasu, chłód upiornych, przypominających gigantyczne zardzewiałe grzyby metalowych konstrukcji, ciepło laboratorium Vesper z fluorescencyjnymi roślinami, zapach zbutwiałego drewna w jej domu, zaduch w szklarni Jonasa, odór rozkładającego się w bagnie ciała i grozę wynikają ze spotkania z Pielgrzymami przypominającymi widmo z obrazu Zdzisława Beksińskiego. Ale ten świat byłby martwy bez zaludniających go ludzi z krwi i kości, a takie właśnie portrety (mimo zakorzenienia w archetypach) stworzyli aktorzy. Chapman w roli Vesper jest fenomenalna, nie sposób oderwać oczu od jej ekspresyjnej twarzy; Marsan jako Jonas to pozornie wcielenie zła, ale i on ma swoje motywy; odtwarzający postać ojca Brake gra tylko mimiką i głosem z drona, ale to wystarczy; McEwen wcielająca się w Camellię jest krucha jak chińska porcelana. Mówiąc krótko: najlepsze SF od czasu Blade Runnera 2049 (2017) Denisa Villeneuve’a.
[1] A.C. Clarke, Clarke’s Third Law on UFO’s, tłum. własne, „Science” nr 159 (3812), 19 stycznia 1968, s. 255.
[2] D. Bełtkiewicz, Archetypy i symbole w baśniach europejskich i arabskich jako modele rekonstrukcji kulturowego obrazu świata, „Slavica Iuvenum” XXI.27, s. 238.