THEY SHOT THE PIANO PLAYER. Jeff Goldblum na tropie morderstwa
Fernando Trueba, jeden z reżyserów filmu They Shot the Piano Player, po raz pierwszy zetknął się z nazwiskiem Francisco Tenório Júniora ponad 20 lat temu, przeglądając płyty w sklepie muzycznym. Wystarczyło kilka minut odsłuchu, aby docenił kunszt brazylijskiego pianisty. Dlatego pierwszą rzeczą, jaką zrobił po powrocie do domu, było wrzucenie nazwiska muzyka w wyszukiwarkę internetową. Ku swojemu zdumieniu reżyser odkrył, że Tenório – człowiek szalenie utalentowany i obyty w środowisku artystycznym – od wielu lat niczego nie stworzył. Z jednego, bardzo prostego powodu: w 1976 roku Brazylijczyk zniknął. Dosłownie. Wyszedł w środku nocy z hotelu w Buenos Aires i słuch po nim zaginął.
Swoją perspektywą Trueba obdarza w They Shot the Piano Player głównego bohatera – niejakiego Jeffa Harrisa. Jeff jest dziennikarzem kultowego „New Yorkera”, a zarazem melomanem, wielkim miłośnikiem jazzu. Do Brazylii wyjeżdża, aby napisać reportaż o nurcie bossa nova – stylu muzycznym, który cieszył się ogromną popularnością w latach 60., łącząc w sobie wpływy amerykańskiego jazzu i brazylijskiej samby. Na miejscu bohater przeprowadza wywiady z kolejnymi artystami i lokalnymi dziennikarzami. Podpytuje o stare dzieje, z dużą znajomością tematu, ale trochę mechanicznie, bez większego entuzjazmu. Dziwnym trafem w prawie każdej rozmowie przewija się nazwisko Tenório Júniora. Nazwisko, na które Amerykanin trafił wcześniej tylko raz – na tyle okładki płyty winylowej w lokalnym sklepiku. Jak na dobrego dziennikarza przystało, Harris zaczyna drążyć. Wkrótce historia Tenório staje się jego prywatną obsesją – na tyle dużą, że zmianie ulega temat pisanej przezeń książki. Jej wyłącznym bohaterem staje się szerzej nieznany brazylijski pianista.
Trueba i jego współreżyser Javier Mariscal bardzo zręcznie wykorzystują formułę narracyjną Obywatela Kane’a – skoro Tenório zniknął i najprawdopodobniej nie żyje, poznajemy go w sposób zapośredniczony, poprzez opowieści rozmówców Harrisa. Obraz, jaki się z tych opowieści wyłania, nie jest do końca spójny. Jedni widzą w nim dobrego ojca i przykładnego męża. Drudzy napomykają nieśmiało o romansie, jaki nawiązał na krótko przed zaginięciem. Dzieci prawie w ogóle go nie pamiętają. Żona nie chce o nim mówić – dopiero po czasie zgadza się na krótką rozmowę, ale bez nagrywania, na własnych warunkach. Formuła narracyjna zaproponowana przez Wellesa, a następnie wykorzystana chociażby przez Dorotę Kobielę i Hugh Welchmana (Twój Vincent) po raz kolejny służy udowodnieniu, że nie istnieje jedna prawda o człowieku. Tak jak postulowali postmoderniści: prawd jest tyle, ile osób, które mają coś do powiedzenia. Każdy naświetla sylwetkę bohatera z trochę innej strony, nieustannie poszerzając naszą perspektywę i doprowadzając do impasu poznawczego. Wszyscy zgadzają się tylko co do jednego: że Tenório był inteligentnym człowiekiem i wspaniałym pianistą. A jego zniknięcie pozostawiło w historii brazylijskiej muzyki gigantyczną wyrwę.
They Shot the Piano Player to film ciekawy z jeszcze co najmniej jednego względu. Tak jak postać Jeffa Harrisa jest postacią fikcyjną (znakomicie zdubbingowaną przez Jeffa Goldbluma, prywatnie wielkiego fana jazzu i okazjonalnego pianistę), tak większość rozmówców bohatera jest prawdziwa, a ich wypowiedzi zostały zarejestrowane w sposób charakterystyczny dla kina dokumentalnego, z reżyserem-dziennikarzem za kamerą. Czyni to z They Shot the Piano Player swego rodzaju animowany dokument. Twór tylko na pozór paradoksalny, wcale nie nowy. Z podobną mieszanką eksperymentował już kilkanaście lat temu Ari Folman, w pamiętnym Walcu z Baszirem. Jeszcze wcześniej formułę tę wykorzystali szwedzcy dokumentaliści David Aronowitsch i Hanna Heilborn, nakładając animowaną warstwę na wywiady z przebywającymi w Skandynawii uchodźcami wojennymi (śladami Aronowitscha i Heilborn podążył niedawno Jonas Poher Rasmussen, autor głośnego Przeżyć). Nieograniczone możliwości kreacyjne animacji umożliwiają wizualną reprezentację historii, które w innym wypadku musiałyby pozostać zwerbalizowane. Z drugiej strony: pozwalają ukryć to, czego bohaterowie się wstydzą albo pokazać nie mogą, chociażby ze względu na swoje bezpieczeństwo. Film Trueby i Mariscala w żaden sposób formuły animowanego dokumentu nie poszerza. Korzysta z niej jednak w sposób inteligentny, w rozsądnych proporcjach przeplatając rozmowy i towarzyszące rozmowom retrospekcje z wstawkami czysto edukacyjnymi, które obudowują opowieść w istotne konteksty historyczne i kulturowe.
Tytuł animacji Trueby i Mariscala nie jest przypadkowy – nawiązuje do drugiego filmu w dorobku reżyserskim François Truffaut. Francuz opowiadał w Strzelajcie do pianisty o nieśmiałym muzyku barowym, który zostaje wplątany w intrygę większą od niego i powoli traci grunt pod nogami. Z Tenório było podobnie. Okazuje się, że padł on ofiarą tzw. Operacji Kondor – tajnej współpracy między wywiadami i służbami specjalnymi państw Ameryki Południowej. Innymi słowy, znalazł się w niewłaściwym miejscu o niewłaściwym czasie. Niewłaściwie też wyglądał: długie włosy, broda, okulary. To wystarczyło, aby w latach 70. przylepiono mu łatkę komunisty, a następnie zlikwidowano – jako element potencjalnie wywrotowy, niepożądany społecznie. W finale They Shot the Piano Player Harris przywraca pamięć o Tenório poprzez książkę – Trueba i Mariscal robią dokładnie to samo za pomocą filmu. W sposób atrakcyjny wizualnie, narracyjnie i muzycznie.