THE RENTAL. Debiutancki thriller Dave’a Franco
Wynajmowanie domów i mieszkań przez Airbnb wciąż cieszy się niegasnącym zainteresowaniem. Masz ochotę na przyjemny weekend za miastem? A może szukasz taniego mieszkania na wakacje w Paryżu, Barcelonie czy Rzymie? Nic prostszego, wystarczy wejść na stronę internetową bądź uruchomić aplikację w telefonie, aby zarezerwować wymarzone miejsce. Szybko, wygodnie i bezproblemowo. Czy zawsze? Trochę inaczej sprawę widzi Dave Franco, który swoim debiutanckim thrillerem może sprawić, że zastanowicie się dwa razy, zanim następnym razem wynajmiecie od kogoś nieznajomego dom lub mieszkanie.
Pierwszymi bohaterami, których poznajemy w The Rental, są Charlie (Dan Stevens) i Mina (Sheila Vand). Obejmują się w biurze, planując wspólny wypad za miasto w celu uczczenia podpisania lukratywnej umowy. Ich bliska relacja, wyraźnie zaakcentowana przez Franco już na samym początku filmu, nabiera nowego znaczenia, gdy dowiadujemy się, że oboje są już w związkach – Charlie jest mężem Michelle (Alison Brie), a Mina umawia się z Joshem (Jeremy Allen White), bratem Charliego. W takiej konfiguracji czwórka bohaterów wyrusza na feralny weekend, który spędzić ma w przepięknej luksusowej rezydencji położonej tuż nad oceanem.
Zaczyna się więc niegroźnie – jeżeli niczego bym o filmie Franco wcześniej nie przeczytał, to gatunkowo zaklasyfikowałbym go z początku do popularnego w Stanach Zjednoczonych mumblecore’u. Za ten specyficzny klimat odpowiedzialny jest najpewniej współscenarzysta The Rental Joe Swanberg – twórca takich filmów jak Szczęśliwe święta, Nie igraj z ogniem czy Gra o wszystko. „Chciałem napisać scenariusz ze Swanbergiem, ponieważ jego największymi atutami są bohaterowie i relacje między nimi. Naszym celem było stworzenie dramatu, w którym relacje międzyludzkie będą tak samo ekscytujące jak fakt, że w okolicy grasuje psychopatyczny morderca. Użyliśmy elementów horroru, aby zaakcentować problemy obu związków” – wyjaśnia w wywiadzie dla New York Times debiutujący reżyser. Atmosfera ulega stopniowo zagęszczeniu już po dotarciu do wynajętej rezydencji. Obecny na miejscu brat właściciela okazuje się nieprzyjemnym w obyciu rasistą (ten wątek Franco oparł na prawdziwym doświadczeniu własnych znajomych), pies Josha znika w tajemniczych okolicznościach, a kolejne ujęcia zaczynają sugerować, że nasi bohaterowie są przez kogoś bliżej nieokreślonego obserwowani.
Franco długo zwleka z odkryciem kart – nie wiemy, co takiego czai się na Charliego, Minę, Michelle i Josha, do ostatnich 20–25 minut. Do tego momentu The Rental jest bardzo solidnym dramatem, w którym na pierwszy plan wysuwają się skomplikowane relacje pomiędzy logicznie skonstruowanymi i przekonująco zagranymi bohaterami. Thrillerowy twist wydaje się w tym przypadku jedynie dodatkiem do dania głównego – dodatkiem, niestety, nieco niepotrzebnym. Niepotrzebnym dlatego, że Franco i Swanbergowi zwyczajnie zabrakło pomysłu na sensowne, satysfakcjonujące rozwiązanie intrygi. Ostatnie kilkanaście minut to krwawa walka o przetrwanie, w której podział sił jest cokolwiek niesprawiedliwy, a inteligentni bohaterowie zaczynają zachowywać się, jak to już w tego typu filmach bywa, wyjątkowo nieodpowiedzialnie. Trudno nie być rozczarowanym, oglądając zakończenie The Rental – bliźniaczo podobne do tego, którym niegdyś opluli (trudno to inaczej nazwać) widzów twórcy okropnego netfliksowego Domu otwartego.
Co ciekawe, debiut Dave’a Franco świetnie (jak na obecne warunki) poradził sobie w amerykańskich kinach, zarabiając w premierowy weekend ponad 400 tysięcy dolarów. Sukces wydaje się tym większy, jeżeli weźmie się pod uwagę fakt, że The Rental równocześnie zadebiutował w płatnych serwisach VOD – widzowie mogli więc obejrzeć film w domach, znaczna część wybrała jednak kina. Ci, którzy oczekiwali po debiucie Dave’a Franco thrillera z krwi i kości, musieli się nieco rozczarować. The Rental jest przede wszystkim udanym niezależnym dramatem, który po gatunkowym twiście dostaje ostrej zadyszki.