TAJEMNICA BROKEBACK MOUNTAIN. Gorzka walka o wolność
Tajemnicę Brokeback Mountain wolę odbierać w takim właśnie kontekście. Kontrowersje związane ze związkiem dwóch mężczyzn wolę zostawić innym, bo po polskiej premierze filmu na pewno rozpoczną się na ten temat burzliwe dyskusje. Ja wolę patrzeć na ten film pod kątem bardziej uniwersalnym. Homoseksualizm jest tu tylko pretekstem do ukazania walki o życie w wolności i szczerości, szukania miłości i kontaktu z drugim człowiekiem. Niestety my, podobnie jak bohaterowie filmu Anga Lee, boimy się zbliżyć do kogokolwiek, a kiedy wreszcie pojawia się nadzieja, staramy się ukryć nasze uczucia, zamknąć je i nie dopuszczać do nich nikogo z zewnątrz. I tak właśnie dzieje się z bohaterami filmu. Ennis i Jack izolują się od wszystkich, są nastawieni do świata i innych ludzi bardzo nieufnie, odtrącają, nie boją się ranić i opuszczać. Pozostawiają po sobie gorycz i ból. A cały dramatyzm filmu, jego pesymistyczną, przygnębiającą wymowę ukazuje dopiero ostatnia scena. Widok Ennisa, zmęczonego i zrezygnowanego, pozostawionego w samotności gdzieś na skraju pustkowia, potrafi naprawdę zaboleć.
W role zakochanych kowbojów wcielili się dwaj młodzi aktorzy. Heath Ledger nie pokazał się dotychczas z dobrej strony – zagrał kilka przeciętnych ról w takich filmach jak Obłędny Rycerz, Cena Honoru, Patriota czy w słabiutkim Zjadaczu Grzechów. Dopiero Nieustraszeni Bracia Grimm pokazali, jak wielki potencjał kryje się w tym aktorze. Dlatego na Brokeback Mountain czekałem ze sporym zainteresowaniem i muszę przyznać, że ponownie zostałem mile zaskoczony. Jego bohater wciąż balansuje pomiędzy archetypową męskością a rzadko spotykaną delikatnością. Ze swoim spokojnym spojrzeniem, mamrotliwym głosem, flegmatycznymi reakcjami stara się raczej wtopić w tłum, niż w jakiś sposób z niego wyróżniać. Jake Gyllenhaal już od Donniego Darko miał zadatki na znakomitego aktora i z wielkim zadowoleniem śledzę jego karierę. Jest ostatnio bardzo rozchwytywany (patrz: Pojutrze, Dowód, Jarhead, Good Girl), co bardzo cieszy. W roli Jacka odnalazł się znakomicie, bardzo subtelnie sygnalizując zagubienie i dramat postaci. Na drugim planie można dostrzec Anne Hathaway, która (wreszcie!) pokazuje, że naturalny wdzięk i talent można wykorzystać nie tylko w romansidłach pokroju Pamiętnika Księżniczki. Laureen przeżywa w filmie najbardziej widoczną metamorfozę – ze słodkiej, zakochanej do szaleństwa młodej dziewczyny zmienia się coraz bardziej w zgorzkniałą, obojętną kobietę, co podkreślają ciągłe zmiany w jej wyglądzie oraz zachowaniu. Michelle Williams jako żona Ennisa jest bardzo dobra, choć przewrotnie dość standardowa. Porzucona, zdradzona żona, która stara się zrozumieć nietypowe zachowanie swojego męża; zwykła kobieta, która nie potrafi odnaleźć się w sytuacji, w jakiej się znalazła, przeżywa wielki, bolesny dramat. A to przecież Akademia lubi najbardziej…
Podobne wpisy
Poetyzmu nadają filmowi piękne, zachwycające zdjęcia Rodrigo Prieto. To jemu zawdzięczamy wizualną maestrię Fridy oraz zimno i realizm obrazów Alejandro Gonzalesa Inarritu – Amorres Perros i 21 Gramów. Spokojne, subtelne kadry pozwalają poczuć klimat amerykańskiego Zachodu. Bardzo cieszę się też z faktu, iż reżyserem filmu jest Ang Lee, który mimo swojego pochodzenia potrafi znakomicie obrazować amerykańskie społeczeństwo. Choć to udowodnił już wcześniej bardzo dobrą Burzą Lodową.
Szkoda tylko, że film został zaszufladkowany jako “kino gejowskie”. Jakiś czas temu widziałem w telewizji talk show Jaya Leno, w którym pokazał on konia bohaterów Brokeback Mountain, przyozdobionego w różowe kokardki, z mnóstwem ozdób i damską torebką na siodle. To idealny przykład na to, że Ameryka wciąż nie jest gotowa na mówienie o prawdziwym kinie. Ale jest też nadzieja, że to powoli się zmienia. Wielki sukces Za wszelką cenę oraz ciepłe przyjęcie Tajemnicy Brokeback Mountain dają nadzieję na bardziej ambitne amerykańskie kino.
Tekst z archiwum film.org.pl (07.02.2006).