search
REKLAMA
Recenzje

SXSW 2022: EMERGENCY, czyli jak nie stać się hashtagiem?

Emergency podąża ścieżką nieco przypominającą tę obraną przez Nie patrz w górę: używa komediowej formy do ukazania czegoś, co tak naprawdę powinno nas przerażać.

Dawid Myśliwiec

16 marca 2022

Emergency
REKLAMA

W jednym z wielu świetnych dialogów w Emergency Careya Williamsa wcielający się w postać Seana RJ Cyler (znany z Zemsty rewolwerowca) mówi: „Nie mam zamiaru zostać kolejnym hashtagiem!”. Co dokładnie ma na myśli? Ten czarnoskóry student obawia się, że może zostać zastrzelony przez policjantów podczas próby ratowania nieprzytomnej białej dziewczyny, którą bohaterowie Emergency znajdują… na środku salonu w swoim studenckim mieszkaniu! Ta niefortunna sytuacja staje się podstawą fabuły, która w brawurowy sposób łączy komedię z thrillerem i bardzo aktualnym komentarzem społecznym.

Pochodzący z Nigerii Kunle (Donald Elise Watkins) i wspomniany Sean to najlepsi kumple ze studiów, którzy nieuchronnie zmierzają ku końcowi akademickiej edukacji, a co za tym idzie – ku dorosłemu życiu. O ile Kunle, prymus z perspektywami na karierę naukową, nie musi się tą wizją specjalnie przejmować, o tyle Sean, imprezowicz i zupełne przeciwieństwo swojego przyjaciela, myśli o przyszłości odsuwa od siebie jak najdalej. Na razie zajmuje go jedynie marzenie o zaliczeniu – jako pierwszy czarnoskóry student w historii – imprezowego maratonu na kampusie, czegoś w rodzaju studenckiego To już jest koniec Edgara Wrighta. Ambitny Kunle zamierza wspierać kumpla w tym wyzwaniu, ale ich plany szybko biorą w łeb – jeszcze przed rozpoczęciem szalonej nocy w swoim domu studenckim, w którym mieszkają wraz z Meksykaninem Carlosem (Sebastian Chacon), znajdują nieprzytomną białą dziewczynę (Maddie Nichols). Stan nieznajomej wskazuje na konieczność szybkiej interwencji medycznej, ale gdy Kunle sugeruje wezwanie karetki, przyjaciele wskazują mu na kłopotliwość zaistniałej sytuacji: oto dwóch czarnoskórych Amerykanów i jeden Latynos wzywają pogotowie na pomoc białej, prawdopodobnie odurzonej narkotykami dziewczynie, która znalazła się w ich domu bez ich wiedzy. No, sami powiedzcie: uwierzylibyście w takie wyjaśnienia?

Panowie przezornie i, trzeba powiedzieć, dość słusznie zakładają, że przedstawiciele władz amerykańskich również nie uwierzyliby w tę nieprawdopodobną, jakkolwiek prawdziwą wersję wydarzeń, dlatego postanawiają dostarczyć dziewczę do szpitala pod pretekstem znalezienia jej na ulicy. Scenariusz wciąż dość ryzykowny, ale nieco bezpieczniejszy, choć – jak możecie się domyślać – w Emergency nic nie idzie zbyt łatwo. To klasyczna opowieść o z pozoru nietrudnej misji, w trakcie której przeszkody piętrzą się lawinowo – przed Kunlem, Seanem i Carlosem także, ale stawką w ich przypadku jest coś najcenniejszego: ich życie. Film Careya Williamsa napędzany jest błyskotliwymi dialogami, w których znaleźć można nie tylko lekkość i humor, ale też autentyczne przerażenie. Wspomniany cytat z hashtagiem to doskonały przykład: choć wzmianka o popularnym sposobie oznaczania tematów w mediach społecznościowych wydaje się zabawna, kryje się za nią autentyczna wiara Seana w to, że w każdej chwili może zginąć ze względu na kolor skóry, który zdaje się odbierać mu wiarygodność. Jak trudne musi być ciągłe życie w takim strachu? Jak nieprawdopodobnie niewłaściwy jest stan rzeczy, który każe młodym ludziom chcącym pomóc nieznajomej dziewczynie szukać alternatyw dla najszybszej formy pomocy medycznej: wezwania karetki?

Emergency

Emergency, które jest rozwinięciem krótkiego metrażu Careya Williamsa sprzed kilku lat, podąża ścieżką nieco przypominającą tę obraną przez Nie patrz w górę: używa komediowej formy do ukazania czegoś, co tak naprawdę powinno nas przerażać. I o ile film McKaya obśmiewał przede wszystkim ludzką głupotę i nieumiejętność radzenia sobie z kryzysem, o tyle w Emergency chodzi o codzienny strach tysięcy młodych czarnoskórych mężczyzn. Williams nie udaje, że wszyscy ci mężczyźni są jak Kunle, dobrze zapowiadający się naukowiec, czy nawet Sean, chłopak inteligentny, choć znacznie mniej ambitny – w jednej ze scen bohaterowie trafiają do mieszkania brata jednego z nich i znajdują tam samych podejrzanych, potężnie umięśnionych Afroamerykanów imprezujących w oparach narkotyków. Ale nawet ci rośli, wydawałoby się nieustraszeni mężczyźni pierzchają błyskawicznie, gdy dowiadują się, że chodzi o pomoc białej, nieprzytomnej dziewczynie. Nie dlatego, że nie mają dobrych intencji – dlatego, że w świetle prawa ich intencje najczęściej nie mają żadnego znaczenia. W jednej z najmocniejszych scen Emergency idealistyczny Kunle w brutalny sposób zostaje odarty ze swego idealizmu – zderza się z przykrą rzeczywistością i wtedy jasne staje się, że na jego dobrej i niewinnej osobowości pojawia się pęknięcie. Odbicie tej sceny odnajdujemy także w samym finale, gdy Williams zestawia zbliżenie na twarz głównego bohatera z dobrze znanym, lecz niepokojącym dźwiękiem…

Emergency uderza tak mocno dlatego, że do ostatnich sekund nie pozwala widzowi zdecydować, czy obejrzał właśnie komedię, thriller czy film z gatunku realizmu społecznego. Choć w warstwie dialogowej dominuje całkiem inteligentny humor i cięte riposty, w oczach i działaniach bohaterów widać autentyczne przerażenie. Nie mają nic na sumieniu, ale muszą działać w ukryciu, nie wychylać się, chociaż ich intencją jest pomoc nieznajomej dziewczynie. Nie tak wyobrażali sobie ostatnią noc studiów. Czy tak będzie wyglądać ich całe życie?

Dawid Myśliwiec

Dawid Myśliwiec

Zawsze w trybie "oglądam", "zaraz będę oglądał" lub "właśnie obejrzałem". Gdy już położę córkę spać, zasiadam przed ekranem i znikam - czasem zatracam się w jakimś amerykańskim czarnym kryminale, a czasem po prostu pochłaniam najnowszy film Netfliksa. Od 12 lat z różną intensywnością prowadzę bloga MyśliwiecOgląda.pl.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA