search
REKLAMA
Recenzje

STARZY LUDZIE. Drugoligowy horror z polską prowincją w tle

Realizacyjnie Starzy ludzie to zlepek tanich, często efektownych sztuczek, które jednak są zbyt nachalne, by traktować je poważnie.

Dawid Myśliwiec

13 października 2022

Starzy ludzie Old People
REKLAMA

Byłem zaskoczony, gdy po rozpoczęciu seansu niemieckiego horroru Starzy ludzie na Netfliksie zobaczyłem planszę z logotypem Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej. Na nie najlepiej działającej stronie internetowej PISF-u próżno szukać informacji o tym projekcie, ale horror Andy’ego Fetschera, niemiecko-rumuńskiego reżysera o niewielkim dorobku, współfinansowany był przez polskie fundusze, dlatego musiały znaleźć się w nim elementy z naszej ojczyzny. I znalazły się: plenery.

 

 

Choć na ekranie próżno szukać polskich aktorów, akcja Starych ludzi rozgrywa się w naszej, choć udającej Niemcy, ojczyźnie – za główne miejsce akcji obrano piękny dworek w pomorskim Paraszynie oraz leżące nieopodal Strzebielino, a jedną z ważniejszych lokacji znaleziono na przeciwległym biegunie naszego kraju, w Krakowie. Film Andy’ego Fetschera opowiada o świecie, w którym tytułowi starzy ludzie, a więc obywatele w wieku seniorskim, zbuntowali się wobec młodych ludzi, by odpłacić im za dziesięciolecia niewłaściwego traktowania. Cokolwiek karkołomny pomysł został jeszcze bardziej karkołomnie zrealizowany – oto w położonym na wsi starym domu odbywa się wesele, które zostaje przerwane przez hordę… pensjonariuszy domu starców.

https://www.youtube.com/watch?v=fQGdP5J6MXs

Jak to się dzieje, że w większości niedołężni, często także dotknięci demencją i związanym z wiekiem osłabieniem starcy nagle zyskują nowe siły i są w stanie zagrozić zdrowym, znacznie młodszym ludziom w sile wieku? Tego twórcy Starych ludzi nie wyjaśniają, ale wydaje się, że seniorów opanowuje coś w rodzaju zbiorowej halucynacji, wyzwalającej w nich pierwotne instynkty – już pierwsza scena filmu, rozgrywająca się w oderwaniu od głównej osi fabularnej, jest zapowiedzią całkowitego zezwierzęcenia staruszków występujących w filmie Fetschera, ale reżyser nie do końca osiąga sukces w wyjaśnieniu, skąd bierze się seniorska furia – padają cytaty na temat szanowania starszyzny itd., ale już geneza przemiany babć i dziadków w zombiepodobne potwory nie pojawia się w filmie.

Koślawa realizacja

Realizacyjnie Starzy ludzie to zlepek tanich, często efektownych sztuczek, które jednak są zbyt nachalne, by traktować je poważnie. Początkowe filtry niczym ze zdjęć instagramowych szafiarek ustępują ujęciom kręconym z ręki niczym w horrorze found footage, a za chwilę na ekranie pojawia się ujęcie w zwolnionym tempie, z warstwą dialogową zastąpioną niediegetyczną muzyką. Oglądając Starych ludzi, przypomniałem sobie o kręconym z podobnie kiczowatym zacięciem australijskim zombie movie Wyrmwood Kiahy Roache-Turnera, ale w tamtej produkcji kicz był ewidentnym środkiem zapewniającym dużą dawkę humoru, którego w filmie Fetschera nie doświadczymy. Niski budżet i brak reżyserskiego doświadczenia widoczny jest niemal w każdej scenie, a nie pomaga także aktorstwo. Próżno szukać tu rozpoznawalnych twarzy niemieckiego kina, a nawet w głównych rolach występuje tu raczej drugi garnitur aktorski, czego – niestety – nie udało się ukryć.

Netflix już w zeszłym roku pokazał, że można zrobić (częściowo) niemiecki horror – Krwawe niebo Petera Thorwartha było trzymającym w napięciu i solidnie zrealizowanym kinem grozy, czego absolutnie nie można powiedzieć o Starych ludziach. Romansujący z konwencją kina postapokaliptycznego horror Andy’ego Fetschera może robić wrażenie kilkoma intensywnymi (i jednocześnie nieco obrzydliwymi) sekwencjami, ale potyka się w miejscach, w których próbuje opowiedzieć jakąkolwiek historię. Niemal nieobecne motywacje bohaterów, wepchnięty na siłę i momentami mocno cringowy wątek rodzinny czy wreszcie niewystarczająco wyjaśniony główny wątek „starczej zarazy” – to wszystko sprawia, że Starzy ludzie nie staną się horrorowym hitem. Co najwyżej zyskają kilka tysięcy wyświetleń od widzów, którzy będą ciekawi koślawej realizacji filmu Andy’ego Fetschera.

Dawid Myśliwiec

Dawid Myśliwiec

Zawsze w trybie "oglądam", "zaraz będę oglądał" lub "właśnie obejrzałem". Gdy już położę córkę spać, zasiadam przed ekranem i znikam - czasem zatracam się w jakimś amerykańskim czarnym kryminale, a czasem po prostu pochłaniam najnowszy film Netfliksa. Od 12 lat z różną intensywnością prowadzę bloga MyśliwiecOgląda.pl.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA