search
REKLAMA
Recenzje

SPERMULA. Dlaczego w science fiction nie ma seksu?

„Spermula” to tylko taki pretekst, żeby porozmawiać o seksie w filmach science fiction.

Odys Korczyński

14 października 2024

REKLAMA

Spermula to tylko taki pretekst, żeby porozmawiać o seksie w filmach science fiction. Nawet nie zgadniecie, gdzie go znalazłem. Jest dostępny na typowo pornograficznych portalu „xvideos”, tak więc gdzieś między kategoriami „teacher” i „rogacz”, zawsze możecie sobie zrobić przerwę na tytuł z o wiele większymi pretensjami do miana kina artystycznego. Wyreżyserował go Charles Matton (Gabriel Pasqualini), reżyser raczej hobbystyczny, chociaż wielu życzyłoby sobie mieć umiejętności umożliwiające realizacje takich „hobbystycznych” produkcji. Matton to tak naprawdę grafik, fotograf, rzeźbiarz, pisarz i malarz. Potrafił więc złożyć Spermulę z naprawdę dopracowanych kadrów. Wymyślił również ciekawy scenariusz, który do dzisiaj broni się nowatorskością. Życzyć należałoby światowemu kinu i gatunkowi science fiction, żeby pojawił się jakiś odważny twórca i w hołdzie Pasqualiniemu nakręcił ponownie tę historię. Cóż by to było za gatunkowe wydarzenie.

Tak naprawdę nie widzę powodu, dla którego Spermula powinna się znaleźć wśród filmów dostępnych na serwisie pornograficznym, bo takich treści w tym filmie nie ma. Być może „xvideos” ma ambicje typowo fabularne i dział z klasykami erotycznymi jest częścią tej misji, ale spokojnie film mógłby być dostępny w każdym serwisie streamingowym, aczkolwiek z formalnym zastrzeżeniem, że jest dla widzów od lat 18. Zresztą przecież wszyscy wiemy, jaką wiedzą dysponują młodsi niż 18 lat nastolatkowie. Piszę to po to, żeby potencjalni widzowie nie przestraszyli się Spermuli. Już sam tytuł sugeruje związek z tak tabuizowaną w naszym świecie erotyką, więc o lęk przed tym, jakie sceny będą w filmie, bardzo łatwo. Seks jest jednak tylko dodatkiem do treści produkcji. Spermulici to kosmiczna rasa podobna trochę to telepatów. Przedstawiona jest w formie atrakcyjnych kobiet, których potomkowie (nie jest podana długość życia przeciętnego spermulity) byli obecni już na Ziemi w postaci libertyńskiej sekty, odrzucającej monogamiczne uczucie duchowej miłości na rzecz nieskrępowanej eksploracji cielesności, co prowadzi do kontemplacji samego biologicznego istnienia. Dynamika emocjonalna zdaje się w tej perspektywie efektem działania materii, a całość filmu jej apoteozą.

Sekta spermulitów bez wyjaśnienia znikła z Ziemi. Po latach jednak kosmici wrócili z bardzo agresywnymi planami wobec Ziemian, zwłaszcza ich męskiej części. Nie tylko chcieli ukarać mężczyzn za ich agresywne wobec kobiet zachowanie, ale i skolonizować naszą planetę. Według nich było to jedyne wyjście, żeby ocalić to, co w ludziach najpiękniejsze, a czego sami Spermulici łaknęli – miłości i zmysłowości. Tak więc w filmie owe początkowe plany kolonizacyjne i antymęskie z biegiem fabuły robią się jakieś takie coraz bardziej erotycznie przyjemne dla kosmitów, a przecież rządziła nimi zawsze telepatyczna racjonalność. A finał Spermuli naprawdę jest pełen seksu i miłości, bo jak się okazuje, trudno te czynności i emocje rozdzielić, niekoniecznie zaś trzeba je łączyć. Wybór zawsze należy do wolnych ludzi. Wydźwięk filmu jest zmysłowy, libertyński, aczkolwiek nie erotycznie skrzywiony, zboczony. Z seksu zostało zdjęte tyle tabu, że nawet księża się w Spermuli cieszą. Charles Matton chce widzów upoić wizją modernistycznych stylizacji, nieco tantrycznym biegiem wydarzeń, muzyką schyłkowej epoki, która wzmagała u egzystencjalistów poczucie wyobcowania, oraz delikatnością, z jaką pokazywana jest nagość. I to nie tylko ta kobieca. A mimo wszystko świat przedstawiony można klasyfikować jako science fiction.

Z całą pewnością dzisiaj takich eksperymentów się już nie robi, i nie chodzi mi tylko o seks, ale również o niego. Od seksu gatunek fantastyki naukowej zawsze mocno stronił z kilku powodów. Twórcy SF uważali, że naukowość kłóci się z erotyką, a prezentacja tak rozbudowanych o seks relacji między ludźmi mogłaby zaburzyć futurystyczny charakter świata przedstawionego, no chyba że jest to jakaś modyfikacja stosunków płciowych, które w przyszłości wydarzają się bez wymiany płynów organicznych. Inną przyczyną braku seksu w kinie SF jest jego ogólnodostępność wiekowa. To podejście przyszło akurat od niewątpliwych władców gatunku, czyli Amerykanów. Od lat 80., czyli już po premierze Spermuli, kino science fiction, łącząc swoje siły z kinem Nowej Przygody, zaczęło intensywniej walczyć o publiczność w sensie ilościowym, więc zaproponowano model treści dla każdego, co automatycznie usunęło seks z fabuł, pozostawiając natomiast przemoc, co jest podejściem co najmniej dziwnym, jeśli nie wręcz pod publiczkę dwulicowym. Gatunek SF dopiero od jakichś 10 lat poważniej eksploruje wyższe kategorie wiekowe, chcąc zerwać ową bajkową maskę, którą tak niektórzy przeciwnicy fantastyki zwykli krytykować, nazywając ją gatunkiem dla mniej dojrzałych emocjonalnie ludzi. Dobrze więc znać Spermulę oraz jej futurologiczne rozważania na temat ludzkiej mentalności, żeby przekonać się, że seks może pasować do fantastyki naukowej na równi z analizą poczynań sztucznej inteligencji. Wszystko zależy tylko od odpowiedniego wkomponowania sekwencji erotycznych w historię. A, no i dwie wisienki na koniec. W Spermuli jest statek kosmiczny i znakomity, charyzmatyczny Udo Kier.

Odys Korczyński

Odys Korczyński

Filozof, zwolennik teorii ćwiczeń Petera Sloterdijka, neomarksizmu Slavoja Žižka, krytyki psychoanalizy Jacquesa Lacana, operator DTP, fotograf, retuszer i redaktor związany z małopolskim rynkiem wydawniczym oraz drukarskim. Od lat pasjonuje się grami komputerowymi, w szczególności produkcjami RPG, filmem, medycyną, religioznawstwem, psychoanalizą, sztuczną inteligencją, fizyką, bioetyką, kulturystyką, a także mediami audiowizualnymi. Opowiadanie o filmie uznaje za środek i pretekst do mówienia o kulturze człowieka w ogóle, której kinematografia jest jednym z wielu odprysków. Mieszka w Krakowie.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA