SCENY Z ŻYCIA MAŁŻEŃSKIEGO. Recenzja pierwszego odcinka nowego miniserialu
Sceny z życia małżeńskiego to najnowszy miniserial HBO z doborową obsadą. Jessica Chastain i Oscar Isaac wcielają się w tym remake’u klasyka Ingmara Bergmana w role małżonków na skraju załamania nerwowego. Wyszło świetne kino pełne intensywnych emocji i doskonały remake zarazem.
W 1972 roku Ingmar Bergman przystąpił do realizacji scenariusza serialu telewizyjnego, który pisał przez trzy miesiące, a który oparty został na jego osobistych doświadczeniach miłosnych – związku z aktorką Liv Ullmann, małżeństwach z pianistką Käbi Laratei oraz tłumaczką i dziennikarką Gun Hagberg – a także na obserwacjach przemocowego małżeństwa własnych rodziców. W efekcie w 1973 roku swoją premierę w szwedzkiej telewizji miał sześcioodcinkowy serial Sceny z życia małżeńskiego z Liv Ullmann i Erlandem Josephsonem w rolach Marianne i Johana, małżeństwa z wieloletnim stażem. Sceny z życia małżeńskiego opowiadają o ich związku i jego powolnym rozpadzie. Na skutek sukcesu serialu Bergman skondensował sześć odcinków w prawie trzygodzinną wersję kinową, która zdobyła uznanie publiczności na całym świecie. Produkcja podniosła dyskusję na temat wciąż owianych tabu rozwodów, a ponoć nawet przyczyniła się do wzrostu ich liczby w Szwecji po premierze serialu.
Prawie pięćdziesiąt lat później Izraelczyk Hagai Levi postanowił stworzyć remake słynnego arcydzieła Szweda. Twórca takich uznanych seriali jak Terapia (2008–2010), The Affair (2014–2019) i Nasi chłopcy (2019) przyjął jednak zupełnie nową perspektywę, odwracając role płciowe i dynamikę w związku bohaterów. W wersji Bergmana Marianne i Johan tworzą małżeństwo z tradycyjnym podziałem ról, choć oczywiście w typowo szwedzki, równościowy sposób. Mają dwie córki, ale obydwoje pracują – on jest profesorem psychologii, ona prawniczką specjalizującą się w prawie rodzinnym, a kiedy mowa o aborcji, jasne jest, że to wybór wyłącznie kobiety. Mimo to Bergman powiela płciowe stereotypy – to Johan jest w tym związku stroną myślącą racjonalnie, Marianne natomiast tą kierującą się głównie emocjami i intuicją.
Hagai Levi zaburza tę tradycyjną dynamikę. Jego Jonathan (Oscar Isaac) i Mira (Jessica Chastain) zupełnie inaczej dzielą się obowiązkami w związku. To ona jest główną żywicielką rodziny: pracuje na wysokim stanowisku w dużej korporacji technologicznej, które wiąże się z częstymi wyjazdami. Z tego względu on, zarabiający dużo skromniej profesor filozofii, zajmuje się prowadzeniem domu i opieką nad ich córką Avą (Lily Jane). Jonathan jest Żydem, jednak lata wcześniej odszedł od ortodoksyjnej wiary. To wrażliwy, nieco neurotyczny typ, w przeciwieństwie do kontrolującej się, racjonalnej Miry, która jednak, jak się dowiadujemy z pierwszych minut odcinka, była w młodości przebojową, wyzwoloną seksualnie młodą kobietą. Isaac bardzo dobrze odnajduje się w swojej roli, choć jest ona nieco sprzeczna z jego dotychczasowym emploi, opierającym się na rolach wykorzystujących jego męski seksapil. Wtóruje mu świetna Chastain w roli wycofanej Miry. Relacja między dwójką małżonków i przeżywane przez nich trudne emocje są tak wiarygodne właśnie dzięki doskonałemu aktorstwu. Chastain i Isaac prywatnie się przyjaźnią, dzięki czemu chemia między nimi na ekranie jest niezaprzeczalna i bardzo autentyczna. Aż trudno uwierzyć, że aktorka dołączyła do projektu zaledwie na kilka dni przed rozpoczęciem zdjęć.
https://www.youtube.com/watch?v=6mO3PwEfIKw
To odwrócenie ról płciowych tworzy nowe warstwy znaczeniowe w tej wersji Scen z życia małżeńskiego, ale to również zasługa ciekawszych i bardziej wielowymiarowych postaci niż w oryginale. Johan, nieczuły i chłodny mężczyzna, którego ciężko znieść w wersji Bergmana, jako Jonathan u Leviego staje się bohaterem, któremu możemy współczuć na równi z Mirą. Jak powiedział reżyser w jednym z wywiadów – tworzył własne zasady, bazując na oryginalnej historii. Pierwszy odcinek Scen z życia małżeńskiego, choć jest remakiem, jest zarazem zupełnie nową, porywającą historią, od której nie sposób się oderwać.