DOM
Dreamworks poszukuje swojej artystycznej tożsamości. To wytwórnia bardzo nierówna, ciągle budująca swój prestiż wokół legendarnego Shreka. Inna koronna seria studia – Madagaskar – coraz mniej śmieszy, a przebojowe dwie części Jak wytresować smoka są jedynie wyjątkami wśród pozostałych, anonimowych i błahych, produkcji. Osiągnięcia w międzynarodowym box office świadczą zdecydowanie bardziej o skutecznym marketingu i umiejętności sprzedania danego produktu niż o rzeczywistej jakości kolejnych animacji. Dreamworks w przeciwieństwie do Pixara nie wyznaje polityki autorskiej, przez co jego filmy nie posiadają znamion wyjątkowości. Nie przemawia za nimi również żadna tradycja, jak w przypadku dzieł Disneya. Animacje Dreamworks wydają się wisieć w powietrzu, trudno wpisać je w jakikolwiek nurt, zmieścić w ramach jednej konwencji. Produkcje takie jak Turbo czy Dom wzmacniają mój sceptycyzm względem tego studia, nie wiedzącego jak dotrzeć do widzów.
Tym razem przynętą ma być Rihanna. Piosenkarka bardzo zaangażowała się w promocję i produkcje Domu. Użyczyła głosu głównej bohaterce filmu, a jej przeboje, często nachalnie, wypełniają ścieżkę dźwiękową. To animacja jakby stworzona pod gusta fanów gwiazdy popu.
Fabuła filmu zarysowana jest bardzo mocną kreską. Z jednej strony mamy mieszkających na Ziemi ludzi, z drugiej kolonizujących naszą planetę kosmitów z rasy Boov. To ekscentrycznie wyglądające stworki: o sześciu krótkich nóżkach, pulchnym ciele i sporych rozmiarów głowach. Każdy przedstawiciel Boovów wygląda praktycznie identycznie, pozbawiony jest indywidualnych cech charakteru i zróżnicowanej fizyczności. Na tle tej masy wybija się Och – niezdarny i nielubiany osobnik – notorycznie popełniający mniejsze lub większe błędy, sprowadzające nieszczęścia na swoją społeczność. Kosmici osiedlają się na Ziemi i zamykają ludzi w specjalnych gettach. Och przypadkowo trafia na ukrywającą się przed kosmitami młodą dziewczynkę o imieniu Tip. Uniknęła deportacji, ale jest zdeterminowana, by odnaleźć swoją porwaną mamę. Obie te postaci znajdują się w podobnej życiowej sytuacji. Och bowiem, za sprawą swojego ostatniego poważnego wykroczenia, poszukiwany jest przez organy ścigania.
Dom to zlepek gagów, z których starano ułożyć się spójną historię. Niestety z nieprzekonującym skutkiem. Film wydaje mi się być przeładowany dowcipem, często nużącym i wymuszonym, mającym głównie na celu ukryć miałkość scenariusza. Lakoniczna fabuła jest głównej mierze nośnikiem dla slapstickowego żartu, który z czasem zaczyna nużyć.
Dom opowiada o międzygatunkowym konflikcie na kosmiczną skalę. Niestety wiele elementów jest niedopracowanych i potraktowanych pobieżnie. Twórcy nie mają potrzeby zagłębić się w charaktery bohaterów. Tip wyłącznie poszukuje mamy, a Och ucieka przed wymiarem sprawiedliwości. Te postaci determinuje i określa tylko ich działanie. Utożsamiają oni niezmienne wartości, ich relacja przez większość czasu nie ewoluuje, ich przyjaźń nie jest wystawiana na próbę. Dodatkowo niechlujna ekspozycja sprawia, że młodszym widzom na pewno trudno odnaleźć się w tym świecie. Będąc w kinie kilkukrotnie słyszałem, jak dzieci pytały się rodziców, co aktualnie dzieje się na ekranie.
Najnowsza produkcja Dreamworks nie udała się. Cenię jednak dobry polski dubbing i miejscami interesujące tłumaczenie. Boovowie mówią w nietypowy sposób, w ich języku pojawiają się neologizmy, a zdania mają często zabawną konstrukcję. Na tej płaszczyźnie Dom oferuje najwięcej. Przystępnie i zabawnie konfrontuje ze sobą dwie rasy na poziomie językowym: to jak niezdarnie komunikują się ze sobą, jak starają się porozumieć i dojść do kompromisu. Podobają mi się również sceny z dowodzącym społecznością Boovów kapitanem Smakiem, który w komiczny, nawet kuriozalny sposób wykorzystuje przedmioty stworzone przez człowieka. Ta ornamentyka nie ratuje jednak tej animacji, bo Domowi brakuje fundamentów.
korekta: Kornelia Farynowska