CUDOWNY CHŁOPAK. Film, który ogrzewa
Ze wzruszeniem w kinie bywa różnie. Czasem bywa autentyczne, czasem wykalkulowane, innym razem zupełnie niewiarygodne i niepasujące do filmu. Bo tak, jak trzeba być wrażliwym, by umieć się wzruszyć, tak trzeba mieć wyjątkowe wyczucie i umiejętności, by wzruszać innych. Stephen Chbosky, scenarzysta stojący za ubiegłorocznym hitem frekwencyjnym Piękna i bestia Billa Condona, jest także utalentowanym reżyserem, który potrafi opowiadać tak, by wzbudzić w widzach emocje. W Cudownym chłopaku, familijnym dramacie wchodzącym do polskich kin 19 stycznia 2018 roku, po raz kolejny przekonująco balansuje pomiędzy humorem a wzruszeniem.
Najnowsze dzieło Chbosky’ego to adaptacja powieści R.J. Palacio z 2012 roku, opowiadającej o Auggiem Pullmanie, dziesięciolatku cierpiącym na zespół Treachera Collinsa (TCS), okrutną genetyczną przypadłość, z powodu której w swoim krótkim życiu przeszedł już 27 operacji. Zabiegi te miały na celu zminimalizowanie zniekształceń twarzy, z którymi przyszedł na świat bohater Cudownego chłopaka. I choć TCS zdarza się raz na kilkadziesiąt tysięcy urodzeń, Auggie nie czuje się wyjątkowy. Przez całe życie uczył się w domu ze swoją mamą Isabel (Julia Roberts), na zewnątrz wychodząc jedynie w nieodłącznym hełmie kosmonauty. Ale nagle wszystko może się zmienić – ciężko doświadczony przez los chłopiec ma właśnie pójść do 5. klasy z innymi rówieśnikami. Tata Auggiego (Owen Wilson) obawia się tej zmiany, twierdząc, że syn nie jest gotowy; mama z kolei jest przekonana, że nadszedł już czas, by uchylić nieco wrota bańki ochronnej, którą rodzice roztoczyli wokół swojego dziecka. Jak to zwykle bywa, matka jedno mówi, a drugie robi – gdy jej wrażliwy synek idzie wreszcie do szkoły, Isabel na każdą smutną minę Auggiego reaguje z typową dla matki nadopiekuńczością.
Wszyscy wiemy jednak, że rodzice wybitnie utalentowanego w zakresie nauk ścisłych chłopca będą musieli schować swoje ochronne zapędy głęboko do kieszeni. Auggie bardzo szybko przekonuje się, jak okrutne bywają dzieci (choć jest to okrucieństwo amerykańskiego kina familijnego, nie zaś skandynawskiego czy brytyjskiego społecznego realizmu) i choć stara się jak może, często dopada go rezygnacja. Jednak dzięki wsparciu rodziców, ukochanej starszej siostry Olivii (16-letnia Izabela Vidovic) i jedynego przyjaciela ze szkolnej ławy, Jacka (znany z Suburbiconu, rezolutny Noah Jupe) chłopakowi uda się odnaleźć w nowych realiach.
Cudowny chłopak to w dużej mierze opowieść o odnajdywaniu swego miejsca w świecie – Chbosky rozpisuje ją na kilka rozdziałów, tak, aby spojrzeć na losy rodziny Pullmanów z różnych perspektyw. Dowiemy się więc o tym, co czuje Via (tak rodzina nazywa Olivię), zajrzymy we wspomnienia Isabel, a nawet poznamy motywacje Jacka w jego kontaktach z Auggiem. Jedyną postacią – skądinąd najzabawniejszą – pozbawioną głębszego rysu jest ojciec chłopca. Możemy się jedynie domyślać, że Nate Pullman nieźle zarabia, jest dobrym duchem rodziny i bezgranicznie kocha swoich bliskich. Trochę mało jak na potencjał i charyzmę Owena Wilsona.
Podobne wpisy
Widzowie pamiętający filmy lat 80. zapewne skojarzą tematykę Cudownego chłopaka z Maską (1985) Petera Bogdanovicha i rzeczywiście da się odnaleźć pewne analogie pomiędzy tymi dziełami – bohaterowie obu filmów zmagają się ze społeczną stygmatyzacją, obaj są oszpeceni przez naturę i w życiu każdego z nich najważniejszą rolę odgrywa matka. O ile jednak film Bogdanovicha ma poważniejszy, melodramatyczny wydźwięk, Cudownemu chłopakowi bliżej do kina familijnego i komediodramatu. Jest tu wiele wzruszających scen, są też takie, które przygnębiają (wszystkie, w których przejawia się okrucieństwo rówieśników Auggiego), ale twórcy mocno stawiają na humor i sytuacje, które raczej podnoszą na duchu niż dołują. Duża w tym oczywiście zasługa aktorów, także drugoplanowych: niezłomnego Mandy’ego Patinkina jako dyrektora szkoły, czarującej młodej Millie Davis w roli nowej przyjaciółki Auggiego czy pojawiającej się tylko na chwilę Sônii Bragi, która dwa lata temu zachwyciła świat kreacją w brazylijskim Aquariusie. Nawet jeśli Cudowny chłopak jest momentami filmem nieco ckliwym i emocjonalnym, swobodna gra ekipy aktorskiej sprawia, że bardzo szybko zaczynamy czuć się dobrze w ich towarzystwie. Uczucie to nie znika ani na chwilę przez całe 113 minut seansu, a nawet i przez jakiś czas po jego zakończeniu.
Stwierdzenie, że Cudowny chłopak rewolucjonizuje konwencję familijnego komediodramatu, byłoby nie tyle nadużyciem, co zwyczajnym kłamstwem. Nie ma tu absolutnie nic oryginalnego – ot, jeszcze jedna rodzinna historyjka, dla której tłem staje się choroba. Tyle że w filmie Stephena Chbosky’ego, zgodnie z oryginalnym tytułem (Wonder), wszystko wydaje się być skąpane w aurze cudu. Ta ciepła, krzepiąca historia to doskonała odpowiedź na parszywość dnia codziennego, nawet jeśli finalny wydźwięk tej historii może się wydawać nieco naiwny i nazbyt optymistyczny.
korekta: Kornelia Farynowska