search
REKLAMA
Recenzje

PRZESŁUCHANIE W NOC SYLWESTROWĄ

Mariusz Czernic

28 grudnia 2017

REKLAMA

Noc sylwestrową można spędzać na różne sposoby. Na imprezie, w kinie, w domu przed telewizorem albo na podwórku, puszczając fajerwerki. Notariusz Jerome Martinaud spędził prawie dziesięć godzin na komisariacie. Przyszedł dobrowolnie, licząc, że będzie to rutynowe przesłuchanie, krótkie i skuteczne, po którym sprawa gwałtu i zabójstwa dwóch dziewczynek stanie się bliższa wyjaśnienia. Ale nieoczekiwanie Martinaud ze świadka zmienia się w podejrzanego. Na początku policjanci odnoszą się z szacunkiem do przesłuchiwanego notariusza, lecz stopniowo zaczynają wyrażać wobec niego pogardę. Jasne jest, że uważają go za winnego ohydnej zbrodni. Postawiony w krzyżowym ogniu pytań facet zaczyna się gubić, na jaw wychodzą jego kłamstwa. Przestaje być wiarygodny jako świadek, za to wpasowuje się idealnie do profilu gwałciciela i zabójcy, a nawet gorzej – pedofila.

Oryginalny tytuł filmu Garde à vue to pojęcie z francuskiego prawa karnego, oznaczające areszt policyjny. Ten środek przymusu stosuje się wobec osoby, co do której istnieje podejrzenie, że dokonała czynu podlegającego karze pozbawienia wolności. Jako motywu fabularnego użył go brytyjski pisarz John William Wainwright, który służył w policji, uzyskał także dyplom z prawa karnego, a potem stał się bardzo płodnym autorem kryminałów. Napisał ponad osiemdziesiąt książek, tym bardziej dziwi, że popadł w zapomnienie, a w Polsce jest kompletnie nieznany. Adaptacji filmowej doczekała się tylko jedna jego powieść – Brainwash. Dwukrotnie przerabiano ją na scenariusz. Najpierw dokonali tego Francuzi – Claude Miller, Jean Herman i Michel Audiard – na początku lat osiemdziesiątych. W 2000 powstała amerykańska wersja z Gene’em Hackmanem i Morganem Freemanem pod tytułem Podejrzany (Under Suspicion, reż. Stephen Hopkins).

– Co mnie powstrzyma od obicia mu mordy?
– Regulamin.

Przesłuchanie w noc sylwestrową to klaustrofobiczny dramat psychologiczny, w którym, zanim padnie odpowiedź na pytanie „Who done it?”, rozegra się pełna napięcia gra nerwów. Próbując wyjaśnić tajemniczą sprawę, inspektor Antoine Gallien odkrywa prywatne tajemnice przesłuchiwanego. Relacje pomiędzy notariuszem i jego piękną żoną oraz upodobania i charakter mężczyzny wydają się bowiem istotne dla rozwikłania sprawy. Pytanie „Kto to zrobił?” musi zostać zastąpione innym: „Czy podejrzany jest winny?”. Skoro inspektor wbrew naciskom zdecydował się zatrzymać prominentnego mecenasa, musiał mieć dobry powód. Dla niego lepiej by było, gdyby okazał się winny. I dla jego zastępcy Marcela Belmonta również. Im wystarczą poszlaki, by zmarnować człowiekowi reputację. Potrzebny jest jednak mocny dowód, by nowy rok rozpocząć z czystym sumieniem i otwartym umysłem. Czy takiego dowodu dostarczy żona notariusza, Chantal, która nieoczekiwanie pojawi się na komisariacie?

Zaskakujące, że ten film postanowiono przerobić na amerykańską modłę. Ale jest coś optymistycznego w fakcie, że rimejkowane są nie tylko historie będące pretekstem do zabawy nowoczesną technologią. Dobre aktorstwo wciąż jest w cenie, a powieść Wainwrighta to przede wszystkim doskonały materiał dla aktorów. Dzięki temu Gene Hackman mógł – na trzy lata przed emeryturą – udowodnić, że wciąż nie stracił zapału do pracy i potrafi jeszcze stworzyć pełnokrwistą, wzruszającą postać. W wersji francuskiej wyróżniłbym aż trzech aktorów. Lino Ventura jako inspektor Gallien – idealny do tej roli, badawczym wzrokiem lustrujący rozmówcę. Stanowczy, ale nie przekraczający reguł. Ten aktor wielokrotnie grywał policjantów i tu również jest wiarygodny. Wcielający się w postać podejrzanego notariusza Michel Serrault także przekonuje. Znany dotychczas z ról komediowych (Klatka szaleńców, 1978) aktor stworzył w filmie Claude’a Millera postać przełomową dla swojej kariery. Grany przez niego Jerome Martinaud to osobowość tragiczna, która żyje zamknięta we własnym świecie, nierozumiana przez otoczenie.

Za tę rolę Michela Serraulta wyróżniono Cezarem. Tę samą nagrodę, ale za drugi plan, otrzymał Guy Marchand. Postać inspektora Marcela Belmonta należy do najlepszych w karierze tego niedocenianego aktora. Chyba nikt się po nim nie spodziewał tak świetnej kreacji. No, ale gdy plan został oddany do dyspozycji tylko trzem aktorom, nietrudno było znaleźć dla siebie mały skrawek, na którym można było zabłysnąć. Marchand, mimo występu u boku Lino Ventury, nie pozostaje w jego cieniu. Nie jest nijaki, wykreował ciekawą postać, która wzbudza zróżnicowane emocje, od uśmiechu po irytację. Jest właściwie jak dziecko – trzeba go pilnować, aby nie zrobił czegoś głupiego. Zresztą mamy tu scenę, w której Gallien wychodzi na chwilę i zostawia podejrzanego pod opieką Belmonta. Rozdrażniony gliniarz czekał na ten moment – pozbawiony opieki starszego kolegi jest jak pies spuszczony ze smyczy, zaczyna głośniej szczekać i mocniej gryźć.

Mocnym atutem jest scenariusz, przy którym pracował mistrz błyskotliwego dialogu Michel Audiard, ojciec wielokrotnie nagradzanego scenarzysty i reżysera Jacques’a Audiarda. W 1981 miał premierę film Zawodowiec Georges’a Lautnera, przy którym obaj – ojciec i syn – współtworzyli scenariusz. W Przesłuchaniu w noc sylwestrową dominuje dialog, który prowadzi do zaskakującej puenty. Niebanalność tekstu przyciągnęła Romy Schneider, mimo iż nie miała tu wiele do zagrania. Ale jej występ ma istotne znaczenie i trudno go zapomnieć. Rola Chantal Martinaud jest przedostatnią w karierze tej znakomitej, mającej liczne osiągnięcia aktorki. Dla gwiazdy tej klasy warto obejrzeć film, nawet gdy pojawia się tylko w jednej, dwóch scenach.

– Od żony dzieli mnie piętnastometrowy korytarz.

Prowadzona przez Brunona Nuyttena kamera przenika bardzo dyskretnie do szarej codzienności, w niczym nie przeszkadzając, obserwując wydarzenia chłodnym okiem. Na początku jest ustawiona na skąpanym w deszczu dachu, ale powoli schodzi niżej, by podejrzeć zwykłych ludzi wykonujących proste czynności. Ta prostota, dzięki spójnej historii, dobrym dialogom i aktorom o przeciętnej powierzchowności, przekonuje odbiorcę, bo od prawdziwego życia dzieli ją niewielka granica. Wielbiciele francuskiej muzyki filmowej też nie będą zawiedzeni, bo Georges Delerue stworzył ciekawy, minimalistyczny soundtrack, który mnie osobiście kojarzył się z beztroską i spokojem, co w połączeniu z mroczną fabułą daje ciekawy efekt. Tak, jakby kompozytor skłaniał się jednak w stronę sylwestrowej atmosfery, która niesie ze sobą wiarę w lepsze jutro.

W tym roku minęła trzydziesta rocznica śmierci Lino Ventury, francuskiego aktora o włoskich korzeniach, specjalizującego się w rolach twardych facetów. Tutaj jego twardość ujawnia się w ograniczonej mimice, która świadczy o ogromnej cierpliwości, trzymaniu nerwów w ryzach, umiejętności rozmawiania z każdym delikwentem i nieulegania prowokacjom. Dla miłośników dobrego francuskiego kina omawiane dzieło Claude’a Millera to bardzo dobra niespodzianka, która choć nie dostarczy takiej rozrywki jak szampańska zabawa sylwestrowa, cechuje się równie wysoką jakością, co najlepszy francuski szampan. W przeciwieństwie do alkoholu nie spowoduje jednak niepożądanych efektów, ale pomoże wejść w nowy rok z umysłem bogatszym o nowe przemyślenia.

korekta: Kornelia Farynowska

Mariusz Czernic

Mariusz Czernic

Z wykształcenia inżynier po Politechnice Lubelskiej. Założyciel bloga Panorama Kina (panorama-kina.blogspot.com), gdzie stara się popularyzować stare, zapomniane kino. Miłośnik czarnych kryminałów, westernów, dramatów historycznych i samurajskich, gotyckich horrorów oraz włoskiego i francuskiego kina gatunkowego. Od 2016 „poławiacz filmowych pereł” dla film.org.pl. Współpracuje z ekipą TBTS (theblogthatscreamed.pl) i Savage Sinema (savagesinema.pl). Dawniej pisał dla magazynów internetowych Magivanga (magivanga.com) i Kinomisja (pulpzine.pl). Współtworzył fundamenty pod Westernową Bazę Danych (westerny.herokuapp.com). Współautor książek „1000 filmów, które tworzą historię kina” (2020) i „Europejskie kino gatunków 4” (2023).

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA