PODBIĆ KONGRES. Zwyczajna rewolucja

Ludzie potrzebują bohaterów, charyzmatycznie prowadzących świat ku zbawieniu i lepszej przyszłości. Ponieważ zazwyczaj rzeczywistość zawodzi w kwestii dostarczania takowych, najlepiej jest ich sobie wymyślić. Dzieje się to nie tylko w popkulturze i świecie fikcji za pośrednictwem herosów noszących peleryny i mających supermoce. Bardziej wyrafinowanej kreacji bohaterów (i bohaterek) walczących o lepsze jutro dostarcza polityka. Organizacje władzy to strefa nie tylko pragmatycznych rozgrywek o wpływy, ale także – zwłaszcza dziś – złożonej gry wizerunków i medialnej obecności. Niezależnie od tego, jak szczytne i nośne ideały napędzają do działania bohaterki dokumentu o kampanii wyborczej, trudno jest nie patrzeć na produkcję typu Podbić Kongres Rachel Lears inaczej niż jak na element tej politycznej układanki PR-owej.
Podobnewpisy
Dystrybuowany przez serwis Netflix film opowiada historię czterech kobiet, które w 2018 roku zdecydowały się w ramach oddolnych działań organizacji Justice Democrats i Brand New Congress rzucić wyzwanie doświadczonym politykom Partii Demokratycznej w prawyborach do amerykańskiego Kongresu (dla jasności – wynik głosowania decydował o tym, kto będzie kandydatem demokratów w danym okręgu). Cztery pochodzące spoza politycznych elit bohaterki wystąpiły z inicjatywą, podjętą w ramach formacji demokratycznej, zmierzającą do wymiany zrutyniałych, uwikłanych w niejasne powiązania z biznesem i wielkimi firmami polityków na młodych, progresywnych społecznie aktywistów, reprezentujących rzesze „zwykłych” Amerykanów. Reżyserka Rachel Lears pokazuje w swoim filmie przygotowania bohaterek, ich motywacje i kampanie, a także sam decydujący wieczór wyborczy, naświetlając idee stojące za całą inicjatywą oraz tworząc indywidualne historie czterech kobiet.
Bohaterkami Podbić Kongres są Paula Jean Swearengin, Cori Bush, Amy Viela oraz Alexandria Ocasio-Cortez, które kandydują, odpowiednio, w okręgach Wirginii Zachodniej, Missouri, Nevady oraz Bronxu. Choć wszystkim kobietom została poświęcona należyta uwaga, na pierwszy plan filmu wysuwa się zdecydowanie Ocasio-Cortez, która jako jedyna z całej czwórki wygrała w prawyborach z uznanym przeciwnikiem (Joe Crowleyem, jednym z najbardziej wpływowych demokratów w USA) i dziś zasiada w Izbie Reprezentantów, gdzie zyskała rozgłos jako wschodząca gwiazda amerykańskiej (i światowej) lewicy. To ona kreowana jest na symbol całego ruchu i postać, która może stanąć na czele nowego pokolenia demokratów zmieniających USA na lepsze. Wybór niespełna 30-letniej aktywistki z Nowego Jorku na centralną postać filmu Podbić Kongres jest podwójnie uzasadniony – jako jedyna z kandydatek, z którymi współpracowała Lears, odniosła wymierny sukces wyborczy, a poza tym wyraźnie wyróżnia się na tle pozostałych bohaterek swoją energicznością, erudycją i charyzmą. I nietrudno się zorientować, że te cechy miały wpływ na jej spektakularne zwycięstwo. W tym wymiarze dokument o kampanii niezależnych kontrkandydatek politycznych wyjadaczy podkreśla rolę tego, co sam robi – umiejętnego wykreowania politycznego podmiotu i siły medialnego przebicia w zdobyciu pozycji, umożliwiającej realizację swoich postulatów.
W efekcie to postać Ocasio-Cortez prowadzi widza przez film, uruchamiając główne poruszane w nim wątki – potrzebę rozmontowania istniejącego układu politycznego i wprowadzenie oddolnej perspektywy obywatelskiej na salony władzy. Tej osi Lears podporządkowuje narrację, w której osobiste zwierzenia bohaterek i scenki z ich przygotowań do prawyborów są jedynie uzupełnieniem wzbogacającym ideowy manifest o perspektywę osobistą uczestniczek przedstawianego procesu. Podbić Kongres jest nie tyle opowieścią o czterech kandydatkach, co dokumentalnym esejem, w którym zawarta została deklaracja progresywnych kręgów zamierzających dokonać tytułowego podboju – w imię wyższej sprawy, w imię wykluczanego z władzy społeczeństwa. Zastosowane przy tym środki formalne są bardzo oszczędne – dominują proste, jasne ujęcia obserwacyjne, a poszczególne wątki historii prowadzone są klasycznie, według zasad chronologii i ekspozycyjnej konsekwencji. Zastosowanie tej metody skutkuje powstaniem przejrzystej opowieści, pozwalającej dokładnie wybrzmieć przesłaniu filmu.
Zgodnie z ideologią portretowanego środowiska Lears i jej bohaterki odchodzą od klasycznego podziału na frakcje demokratów i republikanów, zamiast tego koncentrując się na perspektywie klasowej w ramach amerykańskiego duopolu. Dlatego też Cortez i pozostałe bohaterki, formułując przed kamerą swoje koncepcje odnowy świata polityki, starają się unikać tradycyjnego przeciwstawiania swoich lewicowych (demokratycznych) „ja” prawicowemu (republikańskiemu) konserwatyzmowi. Zamiast tego prezentują siebie jako reprezentantki oddolnej perspektywy, sprzeciwiającej się elitaryzmowi wewnątrz własnej formacji i upatrującej jej przyszłości nie tyle w pokonaniu politycznych przeciwników, co w zrewolucjonizowaniu fundamentalnych relacji pomiędzy wyborcami a politykami. Same stają się zaś ikonami tej walki o inny model sprawowania władzy. Dlatego też Ocasio-Cortez w jednej z lepszych scen wyśmiewa PR swojego oponenta i retoryczne używanie Donalda Trumpa do budowania pozycji otwartych i światłych demokratów. Jej wizerunek opiera się na autentyczności i społecznym konkrecie.
To przesłanie i przyjęta do jego prezentacji technika ukazywania całego procesu wyborów i polityki przez pryzmat indywidualnych bohaterek okazuje się jednak bronią obosieczną. Poprzez ukazywanie realnych działań kandydatek Lears wpuszcza do filmu mocne deklaracje i postulaty (przede wszystkim w scenach debat z udziałem głównej bohaterki), kreując w ten sposób wizerunek ludzkiego i idealistycznego ruchu progresywnego; jego owocem jest nowa gwiazda demokratów – jej obecność w Kongresie jest też po części sukcesem tych, którym się nie powiodło. Jednakże przyjęcie perspektywy oddolnej i konieczność jej uzasadnienia prowadzi do mało inspirującej recytacji formułek o równości, sprawiedliwości i potrzebie zmiany, które przytłaczają co bardziej wyraziste hasła. Rzutuje to na całościowy wydźwięk filmu, który mimo ideologicznego zaangażowania w ostatecznym rozrachunku jest przede wszystkim podszytą sentymentalizmem i romantyczną naiwnością apoteozą walki o słuszne przekonania.
Podbić Kongres nie jest szczególnie odkrywczym dokumentem politycznym, Lears brakuje też autorskiej agresji, która mogłaby uczynić z jej filmu nośny, progresywny manifest. Film sprawdza się więc przede wszystkim jako prezentacja oddolnego ruchu młodych demokratów i materiał budujący pozytywny wizerunek Alexandrii Ocasio-Cortez. To jej postać i charyzma pozostaną w pamięci widza po seansie, a personalne obudowanie jej politycznego wzlotu sprawi, że nawet ci, którym niezbyt po drodze z jej lewicowymi poglądami, poczują do młodej congresswoman sympatię. Podbić Kongres nie jest być może najbardziej wyrafinowanym czy jakościowym kreowaniem publicznej persony. Jeśli jednak spojrzy się na sprawę pragmatycznie, można stwierdzić, że jest to wystarczająco dobra pozycja, by mogła spełniać swoją funkcję marketingową, nie stając się przy tym czystą propagandą.