PIES ANDALUZYJSKI. Szok i niedowierzanie
Od manifestu Andre Bretona w 1924 roku świat zwariował. Z czasem surrealizm odcisnął piętno na całej kulturze europejskiej, nie oszczędzając w tym sztuki filmowej. Według francuskiej bohemy lat 20. XX wieku celem tworzenia jest wydobycie tego, co kryje się w podświadomości człowieka. Taki cel przyświecał Luisowi Buñuelowi oraz Salvadorowi Dali, twórcom pierwszego sztandarowego filmu surrealistycznego, Pies andaluzyjski.
Zalążkiem scenariusza były sny obu artystów: wąska chmura przeszywająca księżyc oraz brzytwa przecinającą kobiece oko, jak również dłoń, z której wydobywają się mrówki. Tak użyte obrazy prezentujące marzenia senne złożyły się na opowieść płynną i oniryczną, która za cel obrała sobie szokować, zdziwić, obrzydzić, rozbudzić ukryte skojarzenia. Film początkowo był niemy, z dołączoną po 30 latach muzyką wzorowaną na tej granej na żywo podczas premiery, która w znaczący sposób dynamizuje opowieść. Historię tworzy kilka niepowiązanych ze sobą sekwencji fabularnych, których anonimowymi bohaterami zostali kobieta grana przez Simone Mareuil oraz mężczyzna, Pierre Batcheff. Film charakteryzuje głównie irracjonalizm wyświetlanych obrazów i scen. Rządzi w nim logika sennych koszmarów. Składają się na nie m.in. rozstrzelanie swojego sobowtóra, przeciąganie fortepianów, na których leżą przywiązane truchła dwóch osłów, dźganie patykiem leżącej na środku jezdni odciętej ludzkiej ręki.
Zekranizowanie snów artystów, w szczególności Buñuela, sprawia również, że film stał się pierwszą produkcją gore, w której obrzydliwe i drastyczne sceny wpływają znacząco na odbiór całości. Brutalne i nieprzyzwoite momenty (w tym obraz molestowania), ekstaza i bluźnierstwa są pokazem rozbudzenia pierwotnych instynktów, które w założeniu miały przekładać się na myśl widza. Sam Buñuel nazywa film ‘namiętnym wezwaniem do morderstwa’. Fragment zaś z podcinanym okiem stał się jedną z najbardziej rozpoznawalnych scen filmu surrealistycznego.
Dzieło artystów jest przykładem filmu poetyckiego, który daje szerokie pole do popisu w odczytaniu i interpretacji, co ułatwia anonimowość i otwarty, niejednoznaczny świat przedstawiony. Obraz jednak w głównej mierze działa na zmysły odbiorców i wprowadza w błogi, senny, metafizyczny trans. Odkrywa przed nami szerszy wymiar podświadomości, inspirując się snami i wizjami, jakby grzebiąc w ludzkiej głowie. Dokładnie budowany nastrój zwiększa poczucie niepewności i przygotowuje na poważne wyzwania estetyczne i artystyczne. Oglądając film gubimy się w czasie i przestrzeni. Jedynymi postaciami, które zdają się znać powód takiego a nie innego biegu zdarzeń, jest dwójka bohaterów. Ta urojona, nierzeczywista podróż gwarantuje głębokie doznania, z którego wyciągamy jedynie poczucie zwątpienia w to, co rzeczywiste i to, co fikcyjne.
Film kończy scena, która z mieszkania w kamienicy przenosi główną bohaterkę w niewyjaśnionych okolicznościach na plażę. Spotyka tam innego młodego mężczyznę (Robert Hommet), by wiosną ich ciała zastygły pod zwałami nadmorskiego piachu. Scena ta przypomina namalowany 6 lat później obraz Salvadora Dali pt.: “Archeologiczne reminiscencje Anioła Pańskiego Milleta”.
Mimo iż film swoją irracjonalnością może odpychać i zniechęcać, sprawiając wrażenie niepotrzebnego i bez jakiegokolwiek sensu, zdecydowanie zasługuje na uwagę. Fantasmagoria intryguje każdego widza, zapada głęboko w pamięć. Warto zapoznać się z kultowym francuskim dziełem Buñuela, chociażby dla posmakowania skomplikowanej wizji i wyobraźni czołowych przedstawicieli surrealizmu.