NOSFERATU W WENECJI. Powrót wampira
W tej nieoficjalnej kontynuacji Nosferatu wampira (1979) Wernera Herzoga – przeróbce Nosferatu – symfonia grozy (1922) F.W. Murnaua – charyzmatyczny Klaus Kinski powtórzył swoją słynną rolę, a partnerowali mu Barbara De Rossi, Christopher Plummer oraz Donald Pleasence. Ale film Caminito trudno zaliczyć do udanych.
Wenecja, czasy współczesne. Na prośbę księżnej Helietty, dziedziczki starego transylwańskiego rodu Canins, do miasta przybywa profesor Paris Catalano – brytyjski uczony, który poświęcił całe swoje życie badaniom nad Nosferatu. Helietta podejrzewa, że ów mityczny wampir, który przepadł bez wieści dwa wieki temu podczas weneckiego karnawału, może spoczywać w zapieczętowanym grobowcu w podziemiach rodowej posiadłości. Catalano odradza otwarcie mogiły, więc Caninsowie organizują seans spirytystyczny, aby poznać prawdę o losach Nosferatu. W rezultacie wampir budzi się z dwustuletniego snu i ucieka ze swego grobu, a potem przybywa do Wenecji. Catalano sądzi, że krwiopijca, udręczony nieustanną pogonią za pokarmem i nieśmiertelnym życiem w samotności, pragnie już tylko śmierci. Profesor upatruje szansy na pokonanie Nosferatu w miłości dziewicy, a ponieważ są lata 80., jedyną dziewicą w okolicy jest Maria, nastoletnia siostra Helietty.
Włoski producent Augusto Caminito zbił fortunę na tanich filmach tworzonych z myślą o rynkach zagranicznych. W 1985 roku postanowił zrealizować horror według scenariusza Carlo Alberto Alfieriego. Pierwotnie skrypt ten był kontynuacją Nosferatu wampira Wernera Herzoga, do tytułowej roli udało się nawet pozyskać gwiazdę tamtego filmu Klausa Kinskiego, za kamerą miał zaś stanąć Maurizio Lucidi. I wtedy zaczęły się problemy. Najpierw rozmyślił się Caminito, który chciał bardziej doświadczonego twórcę na stołku reżysera; zwolnił więc Lucidiego i zatrudnił Pasquale Squitieriego. Ten z kolei stracił posadę, gdy przerobił scenariusz i pokłócił się z Kinskim. Kolejnym kandydatem był Mario Caiano, który wytrzymał na planie tylko kilka dni i odszedł po awanturze z udziałem aktora. Ostatecznie film wyreżyserował, mimo braku doświadczenia, sam Caminito, ponieważ obawiał się bankructwa – wszyscy wspomniani reżyserzy otrzymali bowiem pełne wynagrodzenie.
Na tym kłopoty bynajmniej się nie skończyły. Kinski, znany z chimerycznego charakteru, odmówił ogolenia głowy oraz noszenia sztucznych pazurów – elementów wizerunku Nosferatu z produkcji Herzoga. To tłumaczyłoby, dlaczego wampir z filmu Caminito wygląda, jakby właśnie wyszedł od manicurzystki, zahaczając po drodze o fryzjera. Aktor lekceważył też wskazówki filmowców i nie zgadzał się na powtórki. W rezultacie operator Antonio Nardi musiał wielokrotnie przestawiać oświetlenie na planie, bo Kinski miał własną koncepcję, w którym miejscu powinien wejść w kadr. Aktor wymusił też na Caminito nakręcenie wielu niewykorzystanych ujęć, w których Nosferatu przechadza się uliczkami Wenecji. Co gorsza, Kinski dokonał napaści seksualnej na dwie aktorki, jedną gryząc w krocze. Po sześciu tygodniach zdjęć cały budżet został wykorzystany, a Caminito nakręcił zaledwie połowę zaplanowanego materiału, musiał więc skompilować całość z tego, co miał.
Chaos na planie znalazł swe odzwierciedlenie w filmie. Nosferatu w Wenecji to obraz tak niespójny i nonsensowny, że trudno uwierzyć, iż wyświetlono go na festiwalu filmowym w Wenecji w 1988 roku (wprawdzie poza konkursem głównym, ale jednak). Oprócz tytułowej postaci i roli Kinskiego nie ma on nic wspólnego z filmem Herzoga ani z jego pierwowzorem w reżyserii Murnaua. W finałach obu tych obrazów Nosferatu rozpadał się w proch pod wpływem promieni słonecznych, podczas gdy tutaj spaceruje po Wenecji w świetle dnia. Jedyną mocną stroną tego zagmatwanego filmu pełnego niepotrzebnych scen i dziwnych postaci, które pojawiają się i znikają bez żadnego wyjaśnienia, są zdjęcia. To one budują atmosferę całości, spowita mgłą Wenecja w obiektywie Nardiego prezentuje się zaś wspaniale: jest tajemnicza i nieprzenikniona. Prawie tak jak w znakomitym Nie oglądaj się teraz Nicolasa Roega, któremu zresztą Nosferatu w Wenecji nie dorasta do pięt.