search
REKLAMA
Recenzje

NEMEZIS. Obrosły kultem science fiction thriller z lat 90.

Są stare filmy, które się nie starzeją i nawet dziś ogląda się je z wielkim podziwem.

Jędrzej Dudkiewicz

18 stycznia 2024

NEMEZIS. Kultowy science fiction thriller z lat 90.
REKLAMA

Są też jednak takie, które po latach głównie śmieszą i nudzą. Zdarza się jednak, że produkcje te mają w sobie coś urzekającego, co nie pozwala ich całkowicie zmieszać z błotem, a seans nie kończy się próbą wydrapania sobie oczu. Tak jest w przypadku „Nemezis” Alberta Pyuna z 1992 roku.

Fabuła Nemezis jest prosta: Alex jest policjantem – nie takim jednak zwykłym, ponieważ jego ciało, po wielu akcjach, w których był ranny, zawiera w sobie sporo elementów mechanicznych. Cyborgi są zresztą coraz popularniejsze, zaś ludzie, którzy chcą się temu przeciwstawić nazywani są terrorystami i bezwzględnie eliminowani. Na szczęście Alex zaczyna mieć wątpliwości co do tego czy jest jeszcze człowiekiem – automatycznie staje się więc ostatnią nadzieją ludzkości w walce z maszynami.

nemezis

„Nemezis” ciężko jest nazwać produkcją oryginalną. Każdy, nawet niezbyt obeznany z kinem widz bez problemu wyłapie liczne zapożyczenia. Dość wspomnieć te najważniejsze, czyli „RoboCopa”, „Terminatora” oraz „Ucieczkę z Nowego Jorku” – zresztą sami twórcy przyznawali się do skopiowania jednego motywu z przygód Snake’a. Słowem, które z kolei bardzo pasuje do filmu Pyuna jest schemat – intryga jest skomplikowana w takim stopniu, że przypomina typową sesję RPG, w której brało się udział w gimnazjum (albo nawet wcześniej). Wtedy mogło to bawić, dziś raczej irytuje.

Ciężko oczywiście przyczepiać się do jakości efektów specjalnych, bo „starzenie się” tego elementu jest najbardziej oczywiste. To akurat w oglądaniu „Nemezis” w ogóle nie przeszkadza, podobnie jak kwiatki typu niekończąca się amunicja, czy możliwość chodzenia po odniesieniu licznych ran. W większości dzisiejszych filmów akcji wciąż jest to przecież obecne. A skoro już jesteśmy przy porównaniach z obecnymi produkcjami, mając w pamięci „Szklaną pułapkę 5” nie zamierzam pastwić się nad drewnianym aktorstwem (na marginesie – w „Nemezis” niewielką rolę miał Thomas Jane, czyli późniejszy Punisher).

nemezis

Zresztą na swój sposób nawet pasuje ono do „Nemezis”. Można bowiem podejść do filmu Pyuna bez wielkich wymagań i dzięki temu całkiem dobrze się bawić. Jest tu całkiem niezły klimat, porządne zdjęcia i w sumie tempo, które sprawiło, że ani przez chwilę nie miałem ochoty przysnąć w trakcie projekcji. Obejrzenie „Nemezis” może być również gratką dla osób, które lubią filmy z kategorii „tak złe, że aż dobre”. Ciężko to wyjaśnić, ale im więcej czasu minęło od momentu kiedy zobaczyłem ten film, tym cieplej o nim myślę, jako o sympatycznym, nostalgicznym przypomnieniu sobie, jak kiedyś robiono takie produkcje.

Jak się okazało, nie jest to chyba nic dziwnego. Pisząc ten tekst przeczytałem bowiem, że po premierze „Nemezis” zostało zmieszane z błotem przez krytyków, widzowie także dopisali średnio – film zarobił ledwie ponad 2 miliony dolarów, co mogło wynikać też z kategorii wiekowej R oraz ograniczonej liczby kin, w których był wyświetlany. Z czasem jednak produkcja Alberta Pyuna obrosła legendą i stała się pozycją kultową. Doczekała się ona zresztą aż trzech kontynuacji.

nemezis

Obecnie zaś można się tylko zastanawiać jak wyglądałby film, gdyby wykorzystano początkowy pomysł. Koncepcja zakładała bowiem, że główny bohater Alex nie będzie policjantem, tylko… trzynastoletnią dziewczynką (wybrana była już nawet aktorka, która miała ją grać). Ostatecznie jednak zdecydowano się na bardziej klasyczną opowieść, która zresztą musi skończyć się dobrze. Chciałbym jednak kiedyś zobaczyć alternatywne zakończenie – zaprezentowane wyłącznie w Japonii – które jest znacznie mroczniejsze od oryginalnego. Póki co za jakiś czas spróbuję chyba zapoznać się z drugą częścią serii. A Was zostawiam z radą – po obejrzeniu „Nemezis” wstrzymajcie się jakiś czas z oceną. Może po upływie miesiąca też zaczniecie lepiej myśleć o tym filmie.

Tekst z archiwum film.org.pl

REKLAMA