NAJLEPSZE FILMY WOJENNE. Ranking czytelników
5. Bękarty wojny
(159 pkt. / 24 głosów / średnia 6.6)
Doskonała zabawa konwencją, przegenialny Hans Landa (zresztą aktorsko nie ma tu najmniejszego choćby słabego punktu) i dwie wisienki na torcie – zamach na Hitlera i włoski w wykonaniu Aldo. No i scena w piwnicy. No i „Jude Baare”. No i tak z 77 innych scen.
[Damian Szuba]
Nasi rodzice mieli Cinema Paradiso, my mamy (i będziemy mieć) Bękarty wojny. Choć oba filmy różnią się diametralnie, to łączy je czysta i prawdziwa miłość do kina, choć w przypadku Tarantino schowana pod całą masą genialnych dialogów, postaci, krwi czy przemocy. Bo czym jak nie listem miłosnym do kina można nazwać akcję zabicia Hitlera przez odziały żydowskich żołnierzy podczas premiery propagandowego filmu? Tarantino to wybitny esteta i mistrz w swoim gatunku. Czuje się w tym tak pewny, że mówi przez usta jednego z bohaterów: „Stworzyłem arcydzieło”. I jak tu nie kochać kina?
[Maks Pełczyński]
4. Cienka czerwona linia
(214 pkt. / 35 głosów / średnia 6.1)
Nie tyle film o wojnie, ile o kondycji człowieczeństwa. Choć nie brakuje tu spektakularnych scen batalistycznych, to Malick skupia się głównie na psychologii jednostki – stawia egzystencjalne pytania, poszukuje etycznych fundamentów, kontempluje niejednoznaczną naturą człowieka. Wielkie kino.
[Łukasz Jakubiak]
Cienka czerwona linia nie jest filmem o wojnie. Nie do końca opowiada również o ludziach, którym przyszło zmagać się z wojennym okrucieństwem. Te niecodzienne, ekstremalne, wywracające świat do góry nogami chwile wykorzystuje Malick do tego, aby zadać pytanie dotyczące kondycji człowieka, jego roli w nieustannie toczącej się walce dobra i zła. Większość pytań pozostaje bez odpowiedzi, jasne nie jest nawet to, w którym miejscu należy dopatrywać się stron tego odwiecznego konfliktu. Malick nie liczy jednak na odpowiedzi. On po prostu pyta, medytuje, zastanawia się i z ufnością spogląda w niebo. [Filip Jalowski, fragment recenzji]
3. Pluton
(243 pkt. / 43 głosów / średnia 5.6)
Ten film idealnie oddaje ideowe konflikty, jakie się wywiązywały między żołnierzami podczas wojny w Wietnamie. Antypatyczny Barnes kontra idealistyczny Elias (genialni Tom Berenger i Willem Dafoe), a w samym centrum młody, jeszcze nieopierzony Chris (Charlie Sheen). Świetne kino psychologiczne z poruszającym finałem zwieńczonym Adagio na smyczki Samuela Barbera.
[Łukasz Jakubiak]
Wojna odziera z ideałów. Jednak do niektórych dochodzi wcześniej, do niektórych później. Młodzi, ideowo nastawieni chłopcy dopiero na polu bitwy poznają prawdziwe oblicze tego, do czego tak usilnie dążyli. Krew, przemoc, brud to coś, na co nie byli przygotowani. Linia między szaleństwem a zachowaniem własnych moralnych zasad jest bardzo cienka. Dodatkowo śmierć na polu walki nie poprzedzona jest żadnym dramatycznym wstępem czy konania na oczach współtowarzyszy, po prostu dostał i koniec, już po nim. Stone, skupiając się na własnych doświadczeniach, zabrał nas w sam środek piekła i pokazał, czym wojna tak naprawdę jest.
[Maks Pełczyński]
2. Czas Apokalipsy
(338 pkt. / 46 głosów / średnia 7.3)
Choć odbiega od literackiego pierwowzoru, to najlepsza interpretacja Jądra ciemności Josepha Conrada – wciąż pełna rozważań na temat kondycji jednostki oraz natury człowieka. Inne czasy i sceneria, ale poetyka wciąż ta sama – wojna w Wietnamie doskonale oddaje koncepcję piekła na Ziemi.
[Łukasz Jakubiak]
Nikt ani wcześniej ani później nie zbliżył się do poziomu filmu Coppoli, a bezsens wojny nie został ukazany dobitniej. Przecież ciągle na świecie wybuchają wojny, i za każdym razem giną na nich ludzie, od czasu do czasu ktoś oszaleje, ktoś inny zdezerteruje, innym razem kogoś oskarżą o zdradę. Ludzi takich jak Kurtz jest wielu, ale przecież dla opinii publicznej trzeba wybielać całą sytuację i propagować, że sytuacja na froncie się poprawia. Czy Kurtz jest tak naprawdę szalony? Może jako jedyny dostrzegł możliwość wypisania się z tego wszystkiego? W jednej ze scen mówi: Jak to jest, że mordercy sądzą morderców? Trudno o dobitniejszy komentarz, a określenie przeszedłem przez piekło nie pasuje do nikogo lepiej niż do Coppoli. Filmy wojenne dzielą się na przed i po Czasie Apokalipsy.
[Maks Pełczyński]
1. Szeregowiec Ryan
(362 pkt. / 49 głosów / średnia 7.3)
Można zarzucić temu klasykowi, że wykorzystuje typowe chwyty gatunkowe – pochwałę bohaterstwa, patetyczne mowy – ale to wciąż najbardziej efektowny film wojenny w historii kina z niezapomnianą sceną na plaży Omaha na czele. Inscenizacyjny majstersztyk, który od niemal 20 lat wciąż zachwyca.
[Łukasz Jakubiak]
Steven Spielberg pokazał światu coś nowego, innego. Nie mówcie, że nie, proszę, nie podważajcie tego autokratycznego sądu. Lądowanie w Normandii wbija w fotel nawet dzisiaj, 16 lat po premierze. W momencie debiutu na ekranach kin zarówno miłośnicy kinowej batalistyki, jak i ci obcujący z nią od czasu do czasu, ale i ci nie mający z nią dotychczas do czynienia – wszyscy byli wstrząśnięci, zaskoczeni. Bywało, że zniesmaczeni – przemoc tak dosadna, bez retuszu, z jelitami na wierzchu budziła zdumienie i ów celuloidowy szok był tak samo fascynujący, jak i irytujący. [Rafał Oświeciński, fragment recenzji]
A tu, dla przypomnienia, nasza redakcyjna dwudziestka.