search
REKLAMA
Recenzje

NA MIEJSCU ZBRODNI. MORDERCA Z TIMES SQUARE. Nieznane oblicze Nowego Jorku

“Morderca z Times Square” skupia się na zbrodniach z lat 70. XX wieku i mało znanym zabójcy, Richardzie Cottinghamie.

Gracja Grzegorczyk-Tokarska

15 stycznia 2022

REKLAMA

Gdy myślimy o seryjnych mordercach, do głowy przychodzi nam najczęściej Ted Bundy, John Wayne Gacy czy Jeffrey Dahmer. Tym razem twórca dokumentu – Joe Berlinger, znany z zajmowania się właśnie tematyką seryjnych morderców – skupia się na zbrodniach z lat 70. XX wieku i mało znanym zabójcy, Richardzie Cottinghamie, o którym słyszeli pewnie tylko hardkorowi znawcy tematu. Mężczyzna został skazany za zabójstwo ośmiu kobiet, ale twierdzi, że udało mu się uśmiercić ok. 100 osób, przede wszystkim sex workerek, które w tamtym okresie pracowały w okolicach nowojorskiej 42 Ulicy (Times Square).

UWAGA – SPOJLERY!

Tym, co mi się niezwykle podoba w dokumentach z serii Na miejscu zbrodni, jest to, że twórcy nie starają się koncentrować wyłącznie na brutalnej naturze morderstw, ale próbują dociec, dlaczego w ogóle do nich doszło. Tak jak w przypadku Zaginięcia w hotelu Cecil analiza koncentruje się tym razem na obszarze Times Square końca lat 60., lat 70. i początku lat 80. XX wieku, gdzie seks, narkotyki, mafia oraz przemoc były na porządku dziennym. Twórcy grubą kreską malują tło społeczne tamtego okresu, pokazując, że seksualny predator, jakim był Cottingham, mógł realizować swoje fantazje, gdyż nikt nie przejmował się dziewczynami pracującymi na ulicy, a także dzięki temu, że żadna z nich nie poszła zgłosić przestępstwa na policję, ponieważ zostałaby najprawdopodobniej od razu aresztowana. Nikt nie przejmował się zabójstwami prostytutek, ponieważ uważano, że takie było ryzyko związane z tą pracą. Część mężczyzn w tamtym czasie wychodziła z założenia, że skoro płaci za usługę, ma prawo robić z kobietami, co tylko im się podoba; nawet pobić czy okraść z pieniędzy. Ale trzeba też pamiętać, że dziewczyny pracujące w ten sposób w większości przypadków zarabiały na utrzymanie siebie i swoich bliskich. Część z nich uciekła z domu i tylko w ten sposób mogła przeżyć. A na co dzień ta grupa społeczna była szczególnie potępiania i marginalizowana.

Dziś Times Square to obowiązkowy przystanek na trasie wszystkich turystów podróżujących po Nowym Jorku. Nikt jednak nie pamięta – albo większość stara się zapomnieć – że jeszcze do niedawna było to miejsce czerpiące zyski z uprzedmiotowienia kobiet. Taniec erotyczny, występy na żywo czy kluby swingersów cieszyły się ogromną popularnością wśród odwiedzających. Obszar ten jednocześnie stał się miejscem, gdzie przemoc wobec kobiet była niezauważana. Jedna z ocalałych pracownic seksualnych wyznała, że średnio jej koleżanki „znikały” po siedmiu latach pracy na ulicy. Jej udało się nie tylko przeżyć dwa razy tyle, ale w międzyczasie miała bliskie spotkanie z seryjnym mordercą Richardem Cottinghamem. Jak sama wspomina, nie powiedziała o tym policji, gdyż bała się, że coś jej się stanie tylko przez to, że rozmawia z funkcjonariuszami.

Dokument idealnie pokazuje, że brak jakichkolwiek regulacji półświatka usług seksualnych nie prowadzi do niczego dobrego, a stanowi pożywkę dla osób, które przejawiają różnego rodzaju dewiacje, w tym dla seryjnych zabójców. Cottingham twierdzi, że zabił ok. 100 kobiet. Kobiet, których zaginięcia nikt nie zgłosił. Kobiet, którymi nikt się nie przejmował zarówno przed zabójstwem, jak i po nim. Kobiet, które po prostu zniknęły z ulic Nowego Jorku. Śledczy nie wykluczają takiego scenariusza, twierdząc, że obszar 42 Ulicy w tamtym czasie był znany z tego, że ludzie jednego dnia zwyczajnie znikali i nikt tego faktu nie zgłaszał. Tak naprawdę nigdy nie dowiemy się, ile kobiet pracujących jako sex workerki faktycznie straciło życie. Dziś – mimo większej świadomości społecznej – dalej kobiety pracujące na kamerkach czy jako „damy do towarzystwa” są piętnowane, nazywane w obraźliwy sposób i spychane na margines, co tylko sprzyja potencjalnej przemocy w stosunku do nich.

Jeśli oczekujecie klasycznego dokumentu o seryjnym mordercy, możecie się lekko rozczarować. Nie zmienia to tego, że jest to mocny, mroczny i poruszający materiał, pokazujący, że ówczesne środowisko otaczające Cottinghama pozwoliło mu na spełnienie najmroczniejszej fantazji, jaką było mordowanie niewinnych kobiet. Znamienny wydaje się być fakt, iż Richard zachęcał swoje ofiary grubym plikiem dolarów oraz wizją ratunku przed alfonsem. Niestety dla większości z nich próba ucieczki czy chęć zarobienia na jedzenie dla dziecka czekającego w domu skończyła się tragicznie. Jedną z bohaterek filmu jest córka brutalnie zamordowanej prostytutki, która z tego powodu została adoptowana, a która przez wiele lat nie wiedziała, dlaczego została oddana innej rodzinie. Dziś walczy o sprawiedliwość dla wszystkich zamordowanych przez Cottinghama kobiet, o których nie wiemy. Dokument w jasny sposób sugeruje, że powinniśmy się zająć wszystkimi kobietami, a nie patrzeć na to, w jaki sposób próbują zarabiać.

Oczywiście niektórzy – mam nadzieję, że jednak nikt z Was tak nie pomyśli – będą twierdzić, że te kobiety dostały to, na co zasłużyły, bo po co pracowały w tej branży itd. Twórcy nie próbują nikogo oceniać, a mówią wprost: żadna kobieta nie zasłużyła na tortury oraz śmierć w taki sposób. To bez wątpienia szokujący dokument i lekcja dla obecnych pokoleń, z której powinniśmy jak najszybciej wyciągnąć wnioski na przyszłość. Reżyser Joe Berlinger – przy pomocy kombinacji wywiadów, rekonstrukcji oraz materiałów pozyskanych z tamtych czasów – kreśli portret Nowego Jorku, jaki mało kto pamięta. Morderstwa Richarda Cottinghama to tak naprawdę tylko punkt wyjścia do przedstawienia skorumpowanego światka, w którym wszystko jest na sprzedaż.

Gracja Grzegorczyk-Tokarska

Gracja Grzegorczyk-Tokarska

Chociaż docenia żelazny kanon kina, bardziej interesuje ją poszukiwanie takich filmów, które są już niepopularne i zapomniane. Wielka fanka kina klasy Z oraz Sherlocka Holmesa. Na co dzień uczestniczka seminarium doktoranckiego (Kulturoznawstwo), która marzy by zostać żoną Davida Lyncha.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA