ROZMOWY Z MORDERCĄ: TAŚMY TEDA BUNDY’EGO. Seryjny morderca w dokumencie Netfliksa
Karen Sparks miała zapewne mnóstwo planów na dopiero co rozpoczęty rok 1974. Niewykluczone, że gdy 3 stycznia kładła się spać, myślała z entuzjazmem o nadchodzących miesiącach na uniwersytecie w Waszyngtonie i rozwijaniu swych umiejętności tanecznych. Osiemnastolatka nie mogła przypuszczać, że obudzi się dopiero po dziesięciu dniach, już nigdy nie będąc tą samą dziewczyną. Chwilę po północy do jej sypialni zakradł się napastnik, który potężnymi ciosami metalowym prętem ogłuszył ją, po czym zgwałcił – niewykluczone, że tym samym prętem – i zostawił, na zawsze zmieniając jej życie.
Nazywał się Theodore Robert Bundy. Seryjny morderca. Porywacz. Gwałciciel. Nekrofil.
Przypadek Karen Sparks – jednej z niewielu ocalałych – był początkiem makabrycznej, regularnej działalności Bundy’ego na terenie USA, która potrwała cztery lata i objęła aż sześć stanów (niewykluczone, że zabijał już wcześniej, mając… 14 lat). Ofiarami mordercy padały wyłącznie młode kobiety, wszystkie o zbliżonej do siebie aparycji. Bundy dopadał ofiary bezczelnie, zagadując je w miejscach publicznych lub po prostu – jak w przytoczonym powyżej przykładzie – włamując się do ich pokojów w akademiku, gdzie rano, zamiast śpiącej koleżanki, inne studentki zastawały splamione krwią prześcieradła i poduszki. W poszukiwania Bundy’ego zaangażowani byli przedstawiciele policji, dziennikarze i FBI. Gdy wreszcie morderca został pojmany i postawiono mu zarzuty, długo wypierał się każdego z nich – mówić (i przyznawać się) zaczął dopiero w momencie, gdy miał w perspektywie wyrok śmierci w postaci elektrycznego krzesła. Kilkadziesiąt godzin jego wyznań zostało zapisanych na kasetach magnetofonowych. To właśnie one stały się podstawą wyprodukowanego przez Netfliksa dokumentu, który w ciągu czterech godzin projekcji przedstawia postać i działalność Bundy’ego.
Fabuła przeskakuje między różnymi datami, przy okazji których poznajemy historię mordercy zarówno sprzed czasów zabijania, jak i już w trakcie poszukiwań i policyjnej obławy. Wypowiedzi osób związanych ówcześnie ze sprawą Bundy’ego przeplatane są z archiwalnymi fotografiami i nagraniami przedstawiającymi miejsca zbrodni, wypowiedzi osób publicznych i – co siłą rzeczy jest tutaj największą atrakcją, choć mroczną – z nagraniami wideo i audio przedstawiającymi samego Teda.
Te właśnie fragmenty znakomicie działają w kontraście z wypowiedziami osób, które znały Bundy’ego osobiście i nie szczędzą komentarzy na temat tego, jak przystojnym, inteligentnym i błyskotliwym był mężczyzną. Na archiwalnych nagraniach kamera śledzi Bundy’ego przechodzącego w policyjnej eskorcie po korytarzach aresztów i sądów, bynajmniej nie skruszonego, a zachowującego się jak uznany celebryta. Z dzisiejszej perspektywy, gdy wiemy już, jakich czynów dopuszczał się Ted, jego zachowanie jest w podobnej mierze fascynujące, co odpychające (wyraźnie widać w jego oczach satysfakcję, gdy osoby trzecie opisują popełniane przez niego zbrodnie), jednak ówcześnie – gdy nie udowodniono mu jeszcze żadnej winy – równie dobrze mógł zostać odebrany jako optymistyczny, charyzmatyczny gaduła i w efekcie stać się niemałym medialnym fenomenem, co zresztą faktycznie miało miejsce.
Podobne wpisy
Twórcy dokumentu, lawirując po różnych datach istotnych dla historii Bundy’ego, na dłużej zatrzymują się przy tych kluczowych, a więc samych morderstwach (wykazując ich związek z przeszłością Teda), a później wydarzeniach już po aresztowaniu. Opowieść przedstawiona jest głównie z perspektywy śledczych i osób znajdujących się ówcześnie w pobliżu Teda (wliczając w to nagrania z przesłuchań jego byłej partnerki czy wywiadów z matką). To policjanci i dziennikarze opowiadają o preferowanych przez niego sposobach zabijania i kreślą jego przerażający portret, szczędząc jednak brutalnych szczegółów, o których można przeczytać w innych źródłach (na przykład nekrofilia Bundy’ego jest zaledwie wspomniana, podczas gdy mężczyzna potrafił kopulować ze zwłokami do momentu ich gnicia, a to tylko jeden ze sposobów ich bezczeszczenia). Strzałem w dziesiątkę jest użycie wspomnianych już nagrań jako tła opowieści, bo tworzy to iluzję śledzenia filmu fabularnego w stylu doskonałego Zodiaka (2007) Davida Finchera, szczególnie że materiały są znakomitej jakości i wspaniale korespondują z wypowiedziami przepytywanych osób.
Ta właśnie iluzja sprawia, że im dalej brniemy w historię Bundy’ego, słuchając o kolejnych jego zabójstwach i oglądając, jak z czasem traci panowanie nad sytuacją – co ostatecznie prowadzi go do egzekucji – tym mocniej jego sprawa nas pochłania. Okrutny, napisany przez życie scenariusz wypełniony jest zwrotami akcji, których nie powstydziłby się niejeden film fabularny, a twórcy doskonale wiedzą, w jaki sposób zaserwować widzowi kolejne wolty tak, by ten zaczął nerwowo skubać paznokcie. Kulminacją całej opowieści stają się rozprawy Bundy’ego, przedstawione w detalach w ostatnim, najdłuższym odcinku serii. Istny sądowy dramat, przepełniony absurdami, zaskakujący i trzymający w napięciu, nawet jeśli zna się jego zakończenie.
Wiele mówi się w dokumencie o wspomnianym już przeze mnie uroku osobistym Bundy’ego, choć oczywiście sama produkcja w żaden sposób go nie gloryfikuje (robią to natomiast jego… fanki, wypowiadające się w czasie rozprawy, że nie wierzą w jego winę – ależ to musiało podsycać jego ego). Podkreślanie, jak czarującą był postacią, pozwala jednak na odtworzenie sobie w głowie historii, w których porywał swoje kolejne ofiary, zwiedzone właśnie jego prezencją i – zdawałoby się – grzecznością. Postawienie się na ich miejscu i wyobrażenie sobie, jak sympatyczny mężczyzna na ich oczach przemienia się w złaknioną mordu bestię, potrafi solidnie wstrząsnąć, co dodatkowo podsyca przeprowadzony na potrzeby dokumentu wywiad z niedoszłą ofiarą Bundy’ego. Patrzysz w te jasne, świdrujące oczy i w jednej chwili zdajesz sobie sprawę, że twoje życie zmierza ku brutalnemu końcowi. Niepotrzebne są szczegóły procesu zabijania, gdy wyobraźnia dopowie swoje – a to sukces Rozmów z mordercą. Bundy przyznał się do zabicia 30 kobiet. Mogło być ich o wiele więcej.
Joe Berlinger, reżyser dokumentu, opowieść o Tedzie Bundym przekuł również na faktyczny film fabularny pt. Extremely Wicked, Shockingly Evil and Vile (słowa zaczerpnięte z mowy końcowej sędziego), gdzie w rolę mordercy wcielił się Zac Efron. Zakładam, że zarówno dokument, jak i film popchną ludzi do dalszego zagłębiania historii Teda Bundy’ego, która – choć diabelnie interesująca – jest w gruncie rzeczy opowieścią o niezwykłym okrucieństwie i smutnym przykładem na to, do czego zdolny jest człowiek.