search
REKLAMA
Recenzje

GOŚCIE Z GALAKTYKI ARKANA. Słowiańskie science fiction na wesoło

Komedia fantastycznonaukowa Dušana Vukoticia z 1981 roku.

Maciej Kaczmarski

4 maja 2024

REKLAMA

Zwariowany punkt wyjścia tego filmu przypomina trochę lżejsze utwory Philipa K. Dicka albo Kurta Vonneguta, ale Goście z galaktyki Arkana są na wskroś oryginalni.

Robert pracuje jako portier w hotelu na jugosłowiańskiej riwierze. W wolnych chwilach próbuje pisać powieść science fiction o mieszkańcach odległej planety Tugador w galaktyce Arkana – żeńskim androidzie Andrze, jej dzieciach Targo i Ulu oraz potworze Mumu. W pracy nad książką przeszkadzają Robertowi jego dziewczyna Biba, mieszkający po sąsiedzku fotograf Toni oraz inni znajomi i krewni. Pewnego dnia z dyktafonu Roberta wydobywa się kobiecy głos, który nakazuje mu udać się na pobliską wysepkę. Na miejscu początkujący pisarz odnajduje wymyślonych przez siebie przybyszów z obcej planety. Przekonany, że postradał zmysły, Robert odwiedza psychiatrę, który stwierdza u niego telergię, czyli parapsychologiczny dar materializacji własnych myśli. Diagnoza lekarza znajduje potwierdzenie w dalszych wydarzeniach: wkrótce wieść o kosmitach zaczyna krążyć po okolicy, ściągając na wysepkę tłumy ciekawskich – niektórzy mają pokojowe zamiary, inni chcą unicestwić Tugadorian. Tymczasem w mieszkaniu Roberta pojawia się Andra ku niezadowoleniu Biby; na domiar złego w kamienicy zaczyna grasować Mumu.

Goście z galaktyki Arkana to wspólna produkcja dwóch nieistniejących już krajów, czyli Jugosławii i Czechosłowacji. Za kamerą stanął Dušan Vukotić – jugosłowiański rysownik, reżyser, scenarzysta, jeden z założycieli wytwórni Zagreb Film i laureat Oscara w kategorii Najlepszy krótkometrażowy film animowany za Erzac (1961). Vukotić napisał skrypt Gości… razem z Milošem Macourekiem – czeskim poetą, prozaikiem, dramaturgiem i scenarzystą odpowiedzialnym m.in. za Kto chce zabić Jessii? (1966) Václava Vorlíčka, Panowie, zabiłem Einsteina (1970) Oldřicha Lipskiego oraz znany także w Polsce serial Arabela (1980–81). W rolach głównych wystąpili Žarko Potočnjak (Robert), Lucié Žulova (Biba), Ksenija Prohaska (Andra), Ljubiša Samardžić (Toni) i Rene Bitorajac (Targo); uważni kinomani rozpoznają w tym ostatnim Nino z głośnego dramatu Ziemia niczyja (2001) Danisa Tanovicia. Film kręcono w Dubrowniku, a potwora Mumu stworzył Jan Švankmajer, czeski arcymistrz animacji poklatkowej. Goście z galaktyki Arkana trafili do jugosłowiańskich kin latem 1981 roku; film (w polskiej wersji językowej!) był również wyświetlany w Polsce wiosną 1983 roku.

Nietrudno domyślić się, że Goście z galaktyki Arkana to komedia w konwencji science fiction, ale żadna kategoryzacja nie jest w stanie oddać sprawiedliwości filmowi Vukoticia. Całość rozpoczyna się jak komedia omyłek, aby w finale osiągnąć znacznie mroczniejsze rejestry – łącznie z brawurową, wyjętą jakby z Monty Pythona sekwencją rodzinnej uroczystości, która zamienia się rychło w krwawą jatkę z kilkoma dekapitacjami, odrywaniem kończyn i paleniem gości żywcem. Sprawcą masakry jest Mumu, zrazu niegroźny stworek [skrzyżowanie kosmicznego słonia, ukwiała i czegoś rodem z Przedstawiamy Feeblesów (1989) Petera Jacksona] rozmiłowany w zapachu ziemskich kwiatów, który – całkiem słusznie – reaguje morderczym szałem na próby zabicia go przez przerażonych uczestników biesiady. Design i animacja Mumu są nad wyraz udane (co nie powinno dziwić w przypadku Jana Švankmajera), tak jak i efekty specjalne oraz wygląd kosmitów; Andra została wyraźnie zainspirowana Marią z Metropolis (1927) Fritza Langa, a jej płowowłose potomstwo to zapewne ukłon w stronę dzieci z Wioski przeklętych (1960) Wolfa Rilli.

Pomimo dystrybucji kinowej i obecności w obiegu festiwalowym, gdzie Goście zdobyli nawet kilka nagród (m.in. w Porto, Trieście, Madrycie i Brukseli), film Vukoticia był praktycznie nieznany poza Jugosławią i demoludami, dopóki w 2023 roku nie ukazał się w formacie Blu-ray dzięki staraniom amerykańskiej firmy Deaf Crocodile specjalizującej się w tego rodzaju zapomnianych kuriozach. Ten ekstrawagancki, szalony, surrealistyczny i pełen czarnego i zarazem subtelnego humoru obraz nie zasługuje na zniknięcie w niebycie. Owszem, Gościom… daleko do doskonałości: chwilami na ekranie niewiele się dzieje, fabuła to przyspiesza, to znów zwalnia, a efekty specjalne – chociaż na początku lat 80. niewątpliwie musiały być imponujące – dziś trącą myszką. Ale film nadrabia te i inne (niewielkie zresztą) mankamenty lekkością, kreatywnością, komizmem oraz umiejętną grą z fantastyczną konwencją. A przy tym twórcom udało się dyskretnie przemycić poważniejsze treści, jak na przykład wątek potencjalnie niebezpiecznej ucieczki od rzeczywistych problemów w świat wyobraźni. Już choćby z tych powodów warto obejrzeć ten zdumiewający film.

Maciej Kaczmarski

Maciej Kaczmarski

Autor książek „Bóg w sprayu. Filozofia według Philipa K. Dicka” (2012) i „SoundLab. Rozmowy” (2017) oraz opowiadań zamieszczanych w magazynach literackich „Czas Kultury” i „Akcent”. Publikował m.in. na łamach „Gazety Wyborczej”, „Trans/wizji” i „Gazety Magnetofonowej” oraz na portalach Czaskultury.pl i Dwutygodnik.com.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA