GIUSEPPE W WARSZAWIE. Włoskie perypetie w polskim mieście

Para rodzeństwa została ze sobą silnie skontrastowana. Marysia (inspirowana przez Lenartowicza jego siostrą Aliną, która działała w AK; śladów tego natchnienia nie brakuje w samym filmie) to tętniąca życiem, ochocza do działania postać, z której aż bije optymizm (sam reżyser określał protagonistkę mianem „dziewczyny-dynamitu”). Widać, że Elżbieta Czyżewska nie miała żadnego problemu z wcieleniem się w bohaterkę i pobyt na planie musiał jej sprawiać dużo przyjemności. Staszek prezentuje inne podejście do otaczającej go rzeczywistości. Utrzymuje dystans względem rozgrywających się wydarzeń, starając się zachować trzeźwość umysłu i zorganizowanie. Mężczyzna zdaje się być odcięty od świata, skupia się wyłącznie na swojej pracy. Z zawzięciem maluje szereg obrazów, kształtując własny, autonomiczny styl (w rezultacie Lenartowicz opowiada także o losie artysty w trudnych czasach). Staszek z pewnością to także odmienny charakter niż na przykład Maciek Chełmicki, który wykazywał niecodzienny heroizm (można zatem wysunąć wniosek, że pod tym względem Lenartowicz dokonał antyheroizacji tematu wojny).
Tytułowego włoskiego bohatera zagrał natomiast Antonio Cifariello. To kompilacja stereotypowych cech dla wizerunku reprezentanta Italii. Giuseppe jest postawnym, urodziwym mężczyzną, wykazuje szczególną ochotę do intymnych kontaktów z płcią piękną, a także nie ukrywa swojej miłości do gotowania. Lenartowiczowi zależało, aby w tę postać wcielił się aktor z kraju ze stołecznym Rzymem, bynajmniej nie Polak, w czym upatrywał sporą szansę na zadbanie o realizm opowieści. Na osadzeniu Giuseppe w obcym mieście, bez znajomości języka polskiego, opiera się zasadnicza część dowcipu. To zderzenie włoskiego temperamentu z realiami okupacyjnej Warszawy i regułami konspiracji. W niejednej ze scen można się dopatrzeć cech ironii wspomnianego już Andrzeja Munka, który także z groteskowym zacięciem potrafił ukazać czasy wojenne. Polskiemu reżyserowi (Lenartowiczowi), głównie ze względów finansowych, zależało na zatrudnieniu naturszczyka (co jest zgodne z myślą najważniejszego nurtu we włoskim – neorealizmu). Cifariello takim jednak nie był, albowiem zaczerpnął już doświadczenia w pracy przed kamerą, m.in. na planie u Vittoria de Siki. Co warto dodać, zanim aktor zginął tragicznie w katastrofie lotniczej, tuż po Giuseppe w Warszawie porzucił aktorstwo i zajął się reżyserią filmów dokumentalnych.
Komizm filmu wynika nie tylko z postaci Giuseppe, lecz także jego munduru. W kilku scenach (pomijając już przyczynę) nosi go Staszek, co prowadzi do odwrócenia sytuacji – teraz to polski bohater zaczyna się czuć nieswojo, musi przełamywać bariery językowe (zabawne próby mówienia po włosku), a on sam zostaje postrzegany przez otoczenie jako obcokrajowiec. Lenartowicz dowiódł, że Staszek najlepiej się czuje we własnym kąciku malarskim, pomiędzy czterema ścianami. Wyjście poza dom to tylko teoretyczne otworzenie się na rzeczywistość, na ludzi. Opuszczenie poddasza przyprawia bohaterowi jeszcze więcej kłopotów.
Podobne wpisy
Giuseppe stanowi ciekawy środek poznawczy samego miasta. Z jednej strony Warszawę poznajemy od wewnątrz, gdy włoski protagonista zagłębia się w codzienne życie polskiej pary i sukcesywnie staje się jednym z mieszkańców stolicy; z drugiej jest wciąż przypadkowym przybyszem, elementem innej kultury, dzięki któremu można spojrzeć na miasto z zewnątrz. W efekcie Lenartowicz pokazuje nam to, co już jest znane, z jednoczesną próbą odkrycia wielu rzeczy na nowo.
Niedawno w artykule poświęconym komedii Jak rozpętałem drugą wojnę światową (1969) podkreśliłem proces odrodzenia formuły rozrywkowej, który przypadł na koniec lat 60. Giuseppe w Warszawie zdaje się to postępowanie może nie tyle inaugurować, co zapowiadać (oczywiście jako jedno z kilku dokonań artystycznych, mając również na uwadze polską działalność kabaretową). To niezwykle ważne, najbardziej reprezentatywne dzieło dla jego autora, które bez wątpienia jest w stanie rozbawić nawet współczesnego widza.
korekta: Kornelia Farynowska