MASTERPIECES OF POLISH CINEMA. Najwybitniejsze polskie filmy według Martina Scorsesego
XX-wieczny dorobek polskiego kina to dla nas powód do dumy. Poszczególne filmy nie muszą trafiać do wszystkich, ale trudno się spierać z tym, że szereg polskich reżyserów nakręcił dzieła o światowej renomie, a oni sami są przez rzeszę osób interesujących się światem dziesiątej muzy uważani za artystów znakomitych i ważnych dla rozwoju sztuki filmowej – nie tylko na gruncie polskim, lecz także światowym. Dowodzi tego choćby Martin Scorsese, który otwarcie przyznaje, że na jego twórczość nasza kinematografia miała wielki wpływ.
Potwierdzenia stanowiska amerykańskiego reżysera można szukać w zorganizowanym przez niego w 2014 roku cyklu pokazów arcydzieł polskiej kinematografii zatytułowanym Martin Scorsese Presents: Masterpieces of Polish Cinema. Idea przedsięwzięcia narodziła się w grudniu 2011 roku, podczas pobytu autora Taksówkarza (1978) w Łodzi. Zamiłowanie Scorsesego do polskiego kina zostało połączone z zainteresowaniem Amerykanina rekonstrukcją wielu polskich, filmowych znamienitości. W efekcie artysta z Nowego Jorku zaplanował pokaz 21 naszych utworów. Najpierw w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie. Rok później wydarzenie objęło Wielką Brytanię, w której listę wyświetlanych dzieł poszerzono o trzy tytuły.
Pochylmy się nad przygotowanym przez Scorsesego zestawieniem, krótko je analizując. Filmowa lista amerykańskiego reżysera rozpoczyna się w końcówce lat 50. Najstarszym tytułem, pochodzącym z roku 1957, jest Eroica w reżyserii Andrzeja Munka. Początkowo miała się składać z trzech nowel, lecz ostatecznie do finalnej wersji dzieła włączone zostały dwie. Gatunkowo Eroica jest tragikomedią, ale już następny tytuł, Ostatni dzień lata (1958), to kameralny dramat psychologiczny. Zarazem jest on debiutem Tadeusza Konwickiego, w którym występuje zaledwie dwoje aktorów – wcielający się w bohaterów o nieznanych widzom imionach Irena Laskowska oraz Jan Machulski. Z tego samego roku pochodzi Popiół i diament, będący przełomem w karierze Zbigniewa Cybulskiego, którego fenomenu w naszym kraju bez wątpienia Scorsese (jak również wielu innych zagranicznych filmowców) ma świadomość. Lata 50. zamyka Pociąg (1959), w którym Jerzy Kawalerowicz ograniczył miejsce akcji do środka transportu podążającego ze stolicy na Hel (naturalnie pomijam początkowe sceny rozgrywające się na dworcowym peronie).
Lata 60. otwierają Krzyżacy (1960) – jedyny w tym zestawieniu film autorstwa Aleksandra Forda. Myślę, że obecność tego dzieła może być lekkim zaskoczeniem, albowiem w naszej kinematografii można wskazać co najmniej kilka innych, szczycących się lepszymi recenzjami dramatów historycznych. Z tego samego roku Scorsese wyróżnił jakże odmiennych gatunkowo czy stylistycznie Niewinnych czarodziejów Andrzeja Wajdy. Ku mojej uciesze na liście znalazła się także Matka Joanna od Aniołów (1961) z pamiętną rolą Lucyny Winnickiej. To jedno z najbardziej kompletnych polskich dzieł – od aspektów wizualnych (scenografia, zdjęcia) po kreacje bohaterów i dialogi. Myślę, że samo ujęcie tematu w wykonaniu Jerzego Kawalerowicza pod żadnym względem nie przegrywa w starciu ze słynnymi Diabłami (1971) Kena Russella.