Akcja Ghost in the Shell rozgrywa się w przyszłości Anno Domini 2029. Sieć, do której szeroki dostęp ma każdy, stała się tak rozległa i niezbadana, iż kwestią czasu było pojawienie się cybernetycznej przestępczości. Sekcja 9 Bezpieczeństwa Publicznego jest komórką do zwalczania sieciowych zbrodni i występków. Główną protagonistką jest stojąca na czele grupy dochodzeniowo-uderzeniowej Motoko Kusanagi. Pani „Major” posiada ciało, które jest prawie w całości sztuczne, organiczny jest tylko mózg. Partnerują jej cyborg Batou (głos rozsądku Motoko) oraz niemal w stu procentach ludzki Togusa (posiada jedynie niezbędną wtyczkę umożliwiającą łączenie się z Siecią). Agenci Sekcji 9 badają tajemniczą sprawę Władcy Marionetek – hakera, który włamuje się do cybermózgów, modyfikując „ducha” swoich ofiar, bliżej nieokreślony element, pozwalający odróżnić człowieka od maszyny, a następnie nimi manipuluje. Podążając tropem przestępcy, Motoko zadaje sobie coraz więcej pytań egzystencjalnych, nabierając wątpliwości co do istoty i definicji własnego człowieczeństwa, które zaczyna kwestionować…
Koukaku Kidoutai (oryginalny tytuł japoński) porusza przed wszystkim trzy istotne zagadnienia: próbę uchwycenia tego, co decyduje o człowieczeństwie, fizyczną ewolucję człowieka, a także prawdopodobny obraz przyszłości. Sprawa Władcy Marionetek staje się z czasem katalizatorem przemyśleń bohaterów. Kiedy agenci przechwytują pewnego mężczyznę, którym posługiwał się Puppet Master, Kusanagi stawia znak zapytania nie tylko nad „duchem”, w istnienie którego zwątpiła, ale nawet nad rzeczywistością, niebędącą odtąd żadnym pewnikiem. Przy okazji rozważań postaci na temat „ducha”, Oshii odwołuje się do jednego ze swoich ulubionych tematów – wiary. A skoro sięga po tak abstrakcyjne zjawisko, jak obecność duszy, nasącza film fantastyczno-naukowy mistycyzmem, jakim w jego filmografii pochwalić się może jedynie Angel’s Egg. Autor świadomie eksponuje wątek fizyczności, począwszy od monumentalnej czołówki filmu, poprzez rozmowy postaci na temat ich ciał, a na finalnych wydarzeniach skończywszy. Nie przez przypadek główną bohaterką jest kobieta. Dzięki technologicznym możliwościom, Motoko ewolucyjnie pokonuje wszelkie nierówności i kompleksy społeczne – wyposażona w ulepszone organy zrzuca z siebie ograniczenia słabszej płci, z czasem zaś osiąga prawdopodobnie najwyższą formę jestestwa. Wreszcie trzeci najistotniejszy wątek anime, czyli świat przyszłości. Miejsce, w którym indywidualizm zdaje się całkowicie zacierać, wyraźnie dominuje forsowany przez potężne korporacje skrajny konsumpcjonizm, a majestatyczne drapacze chmur sąsiadują z brudnymi slumsami. W tak zurbanizowanym, przytłaczającym i szarym świecie Oshii stara się przemycić nutkę melancholii: pies rasy baset, podwodne głębiny, drewniane chatki, łodzie…
Patlabor: The Movie 2, mimo że treściowo i wizualnie także był świetny, nie odniósł nawet ułamka komercyjnego sukcesu Ducha w Pancerzu. Prawda, jednym z powodów była dość hermetyczna tematyka tamtego filmu, w rzeczywistości jednak Ghost in the Shell w 1995 roku stanowił szczyt ludzkich możliwości w dziedzinie rysunku, animacji i cyfrowej obróbki. Objawiało się to w kapitalnie zrealizowanych, dynamicznych scenach akcji, wykonanej z obłędną dokładnością scenografii czy filmowym kadrowaniu. Nowa wersja nieco leciwego dziś klasyka doczekała się kilku poprawek. Niestety, nie są to do końca zmiany na lepsze, choć na szczęście dokonano ich tylko w kilku fragmentach. Zieloną poświatę Sieci zastąpiono kilkoma odcieniami sepii – ten element akurat nie przeszkadza, nie gryzie się także z konsekwentnie realizowaną koncepcją kolorystyczną całego filmu. Kontrowersyjne zmiany w oprawie wizualnej dotyczą trzech-czterech sekwencji wykonanych w całości w technologii 3D-CGI. Początkowa sekwencja z udziałem Major, scena nurkowania czy asysta helikoptera w muzeum – w tych właśnie momentach klasyczną kreskę zastąpiono komputerowymi wstawkami bardzo przeciętnej jakości. Z tego powodu wizualna atrakcyjność tytułu nieco traci na wartości, choć wcale nie tak dużo, gdyż odświeżony 15-letni obraz wciąż prezentuje się bardzo dobrze. Niemniej twórcy zupełnie niepotrzebnie zostawili rysy na wciąż, mimo upływu lat, lśniącej powierzchni. Dlatego, mimo odświeżonej strony wizualnej i nieco zmodyfikowanej tonacji kolorystycznej, nie mogę tego elementu filmu uznać za lepiej wykonany niż w oryginale.