search
REKLAMA
Recenzje

GANG OLSENA. Łamie prawo już od 50 lat!

Tomasz Raczkowski

11 października 2018

REKLAMA

Pięćdziesiąt lat temu świat po raz pierwszy spotkał się z jedną z najgroźniejszych i spędzających sen z powiek stróżom prawa grup przestępczych, prowadzoną przez niejakiego Egona Olsena. Obok herszta bandy, przebiegłego arcyłotra, organizację współtworzyli Benny Frandsen oraz Kjeld Jensen, równie błyskotliwi, co skuteczni. Gang Olsena miał pozostawać najważniejszą grupą przestępczą w rodzimej Danii przez następne trzy dekady, przez które zostawił po sobie czternaście udokumentowanych przykładów swego przestępczego geniuszu oraz zmagań z Królewską Policją.

Myślę, że mniej więcej tak chcieliby, aby o nich napisano, bohaterowie filmu Erika Ballinga z 1968 roku. Gang Olsena to jedna z najlepiej znanych na świecie produkcji duńskich, która, jak już wspomniałem, doczekała się aż trzynastu kontynuacji. Przygody Olsena i jego pomocników należą do najdoskonalszych przykładów sympatycznej komedii pomyłek, zbudowanej wokół kryminalnych wątków, ale traktujących temat przestępczości żartobliwie i pretekstowo. Nakręcona pięć lat po słynnej Różowej Panterze komedia wpisuje się w reprezentowany przez nią nurt kryminalnych fars utrzymanych w duchu slapstickowej zgrywy. Pomimo wielu wątków łączących obie produkcje komedia Ballinga nie jest jednak kopią filmu z Peterem Sellersem. Gang Olsena przeszedł do historii na własny rachunek, dzięki bezpretensjonalnemu i ciepłemu humorowi.

Gang Olsena, jak sam tytuł wskazuje, opowiada o perypetiach pewnej niewielkiej grupy przestępczej kierowanej przez ambitnego Egona, któremu towarzyszy dwójka fajtłapowatych pomocników, dosyć nieporadnie odnajdujących się w roli przestępców. Gang specjalizuje się w spektakularnych włamaniach i kradzieżach, bardzo ambitnie i skrupulatnie planowanych przez pewnego siebie Olsena, a następnie koncertowo (i przy okazji zabawnie) psutych przez wypadkową nieudolności Benny’ego oraz Kjelda i zwykłego pecha. Regularnie trafiający za kratki szef bandy (jego powroty na wolność po ostatniej wpadce stały się w kolejnych częściach jednym z głównych motywów filmów) wydaje się zupełnie niezrażony seriami niepowodzeń i gdy tylko opadnie kurz po wpadce, zabiera się z niezbitą pewnością siebie za planowanie kolejnego skoku. W pierwszej części po otwierającej film próbce umiejętności gangu obserwujemy realizację opracowanego przez Olsena planu kradzieży cennej Wazy Hohenzollernów z kopenhaskiego muzeum, przy czym bandyci muszą zmierzyć się z równie nieporadnym co oni detektywem Mortensenem, oddelegowanym do ochrony ekspozycji.

Tworzenie, realizacja i pokłosie rzeczonego planu stwarzają oczywiście wiele okazji do ekspozycji pociesznych bohaterów – przestraszonego ojca rodziny Kjelda, energicznego, ale mało rozgarniętego Benny’ego oraz przesadnie pewnego siebie mózgu całej operacji, czyli Egona. Szczególnie zabawnie wypada w filmie Ballinga kontrastowanie stylizacji zaczerpniętej z klasycznego kina gangsterskiego i noir z rodzinnymi perypetiami Kjelda, niejako bezwiednie wplecionymi w całe przedsięwzięcie. Zresztą swojska wspólnota, w której uczestniczą główni bohaterowie, jest jednym z najważniejszych elementów filmu – nie tylko rodzina jednego z gangsterów uczestniczy (mniej lub bardziej celowo) w realizacji kradzieży, ale i przestępczy półświatek (reprezentowany głównie przez pracujące nad ulubionym barem Olsena i jego kolegów prostytutki) jest w Gangu Olsena ciepły i sympatyczny. Cały gang i jego pomocnicy wydają się wielką rodziną, a połączonych autentycznymi więzami emocjonalnymi bohaterów nie da się nie lubić, podobnie zresztą jak ich pociesznego adwersarza Mortensena, którego próby wzorowej służby budzą śmiech i politowanie. Duża w tym zasługa aktorów, którzy wywiązali się wzorowo ze swoich zadań, zawierając w swoich postaciach przyjemną mieszankę ludzkiego autentyzmu i komediowego przerysowania, czym podkreślili leżące u podstaw filmu empatyczno-prześmiewcze podejście.

Gang Olsena to rzetelnie zrealizowana komedia kryminalna, łącząca ciepłe podejście do bohaterów, klarowną intrygę oraz slapstickowe gagi w odpowiednich proporcjach. Pomimo parodystycznej konwencji bohaterowie nie zostają wyszydzeni, co najwyżej obśmiane zostają ich przywary, które w ostatecznym rozrachunku jednak nie zakłócają pozytywnego odbioru ich postaci. Swoją rolę w odbiorze całości odgrywa też specyficzny klimat lat 60., ze szczególnym rodzajem staroświeckiej elegancji, zmieszanej z przejawami rewolucji seksualnej. Warto zwrócić też uwagę, że kontekst zmieniających się czasów i wynikających z tego paradoksów został subtelnie, ale silnie zaakcentowany w filmie. Choć dziś przygody Olsena i jego gangu mogą wydawać się nieco archaiczne pod kątem realizacji i niewyszukanego mimo wszystko dowcipu, to nietrudno zrozumieć przyczyny ich popularności. Jest to ten typ filmu, którego klimatowi i uroczej prostocie łatwo dać się uwieść i który zapewnia czystą, solidną rozrywkę. Nic dziwnego, że sympatyczni członkowie duńskiego gangu powracali tak wiele razy na ekran, a filmy z ich udziałem są do dziś darzone tak dużą sympatią i sentymentem.

DAYBREAKERS. Rzadki miks science fiction i wampirycznego horroru

Avatar

Tomasz Raczkowski

Antropolog, krytyk, praktyk kultury filmowej. Entuzjasta kina społecznego, brytyjskiego humoru i horrorów. W wolnych chwilach namawia znajomych do oglądania siedmiogodzinnych filmów o węgierskiej wsi.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA
https://www.perkemi.org/ Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Situs Slot Resmi https://htp.ac.id/ https://pertanian.hsu.go.id/vendor/ https://www.opdagverden.dk/ https://pertanian.hsu.go.id/vendor/ https://kesbangpol.sulselprov.go.id/app/ https://kesbangpol.sulselprov.go.id/wp-content/data/ https://kesbangpol.sulselprov.go.id/dashboard/ https://kesbangpol.sulselprov.go.id/vendor/ https://kesbangpol.sulselprov.go.id/assets/ https://info.syekhnurjati.ac.id/vendor/