GAGARINE. Stan nieważkości
Socjalistyczne budownictwo mieszkaniowe łączy się tu z fantazją, oniryzmem i marzeniami o lotach w kosmos. Gagarine to nie tylko potężny kompleks mieszkalny – sypiąca się pozostałość po fascynacji komunizmem, skazana na rozbiórkę kupa gruzu przekładana azbestem. To rakieta gwiezdna. To mikrokosmos. To w końcu – dom.
16-letni Youri to jeden z setek mieszkańców Gagarine Towers – blokowiska na jednym z paryskich przedmieść. Choć został porzucony przez matkę, wciąż zamieszkuje obskurne i ciasne mieszkanie. Mury budynku są granicami jego świata. Wyrósł w nich, dorastał w ich cieniu, stając się integralną częścią Gagarine. To tak, jakby blok go wychował. Jest przywiązany do miejsca, do zżytej ze sobą społeczności, która otoczyła go opieką. Do wizji kosmicznych wypraw, o których marzy, kiedy tylko budynek przypomni mu imię swojego patrona – Jurija Gagarina. Dlatego gdy tylko mieszkańcy dostają wiadomość o niedalekiej rozbiórce nienadającego się już do użytku budynku i eksmisji lokatorów, chłopak wraz z przyjacielem Houssamem postanawiają uratować Gagarine. Po to, by zachować przy sobie ważnych dla nich ludzi. Pomaga im w tym Diana, która rozbudza w Yourim nowy rodzaj uczuć. Kiedy piętro po piętrze pustoszeje, coraz bardziej samotny Youri postanawia nie opuszczać swojego azylu, zamieniając mieszkanie w kapsułę kosmiczną, centrum dowodzenia, a budynek we własny statek kosmiczny.
Film otwierają oryginalne nagrania i materiały filmowe z uroczystego otwarcia osiedla Gagarine w Ivry-sur-Seine. Na inaugurację przyjeżdża sam Jurij Gagarin. Mieszkańcy machają z balkonów. Pachnący świeżością budynek dumnie wynurza się z poziomu niskich kondygnacji slumsów, do których bądź co bądź sam należy. Reporterka pyta gromadkę dzieci, czy chcą, jak rosyjski bohater narodowy, polecieć w kosmos. Film Gagarine opowiada faktyczną historię wyburzenia paryskiego kompleksu. Rozpoczęta w 2019 roku rozbiórka trwała ponad rok i przykuła uwagę nie tylko Francuzów. Twórcy zdążyli uwiecznić budynek tuż przez jego planowanym wyburzeniem. Udało im się także wysłuchać historii jego mieszkańców i przepisać je na język filmu. Fabuła rozpoczyna się w momencie, w którym na Gagarine zapadł już nieoficjalny wyrok. Jego mieszkańcy – przedstawiciele różnych kultur i narodowości – pakują swój dobytek do ciężarówek, patrząc po raz ostatni na miejsce wspólnie przeżytych lat.
Reżyserski debiut Fanny Liatard i Jérémy’ego Trouilha to wspaniały coming of age rozgrywający się w cieniu rozłożystego falowca. Czy to żal, samotność, bezsilność, czy niegasnąca nadzieja każe głównemu bohaterowi pozostać w murach Gagarine Towers do ostatniego ich tchnienia? Nastolatek przez lata nasiąkł fascynacją kosmosem. Ucieka w ramiona gwiezdnego eskapizmu, zostaje mu tylko odpłynąć w świat marzeń. W pewnym momencie film zaczyna rozjeżdżać się z rzeczywistością – kosmiczny oniryzm przenika kolejne etapy świadomości Youriego, atakuje kolejne piętra pustostanu. Granica między rzeczywistością a fantazją powoli się zaciera. Zjadane przez szczury wnętrze budynku zaczyna do złudzenia przypominać rdzeń rakiety kosmicznej. Na jego korytarzach zanika grawitacja. Ostatni astronauta musi przygotować się na nadciągający wielki wybuch, zderzenie z asteroidą. Albo poświęci się i zostanie na pokładzie, albo rakieta poleci dalej bez niego.
Gagarine to zaangażowany film o społecznej izolacji w nurcie realizmu magicznego. Twórcy wyraźną linią zarysowują granicę między wielkomiejskim życiem a ubogimi przedmieściami z marnymi, sypiącymi się blokowiskami. Jak mówi w jednej ze scen Youri, przedmieścia krążą wokół miasta jak wokół słońca, jednak bez nich miasto umiera. Bohaterem zbiorowym jest tu sąsiedzka społeczność, której z dnia na dzień odebrano jedno z podstawowych praw. Jeden z mieszkańców na odchodne zabiera swoją skrzynkę na listy, mrucząc pod nosem: „Zabrali mi mieszkanie, ale skrzynki nie zabiorą”. Po postaciach Youriego oraz dealera Dalego – najwierniejszych, być może z konieczności, lokatorów Gagarine – widać, że ograbienie z metaforycznego dachu nad głową burzy w nich poczucie samostanowienia. Stają się bezdomni – fizycznie i duchowo. Reżyserzy kontynuują wątek społeczny, przyglądając się postaci Romki Diany. Buldożery zrównują z ziemią obóz jej rodziny, pozostawiając dziewczynę wraz z bliskimi bez schronienia. W Gagarine szeroko pojęty dom to coś więcej niż cztery ściany i wygodny kąt. To coś istotniejszego niż mury, które można łatwo zburzyć. A samo Gagarine Towers to nie tylko postkomunistyczna ruina do rozbiórki. To historie i wspomnienia, które znikają razem z nim.
Gagarine to pełne życia i mądrości kino blokowisk opowiadające o marzeniach budowanych na gruzach. O pięknie, magii i melancholii odkrytych w brzydocie i codzienności. O wytrwałości, wierze i autentyczności w labiryncie zaniedbanych, wysprayowanych murów. Debiut z Cannes zdecydowanie zasługuje na więcej uwagi, niż faktycznie otrzymał. Szczególnie że wyłamuje się ze schematu francuskich filmów o przesiąkniętych brutalnością i przestępczością dzielnicach imigranckich. Możemy mieszkać na przedmieściach, ale to nie zabrania nam patrzeć w gwiazdy.