RED ROCKET. Projekt Porno
Dość bujna, kilkonastoletnia obecność w pornobiznesie to zdecydowanie największe osiągnięcie w karierze Mikey’a Sabera (Simon Rex). Trzy nagrody pod rząd za „the best oral of the year”, ponad sto pięćdziesiąt filmików (w tym na prestiżowym pornhubie), parodia Szybkich i wściekłych, gdzie – do czasu – wcielał się w postać Paula Walkera. Miłe wspomnienia, praca ze wspaniałymi aktorkami, dostatek, jakaś rozpoznawalność, zajęcie, które się lubi. Coś jednak nie do końca poszło jak trzeba, gdzieś Mikey się potknął i życiowo wykoleił. Teraz wraca do rodzinnej mieściny w Teksasie gdzie, jak podejrzewa, jego żona ucieszy się na jego widok. „Spierdalaj z mojej posiadłości, bo zadzwonię na policję”. Nie tego spodziewał się na pierwszym po latach spotkaniu.
W Red Rocket Sean Baker (Mandarynka, Florida Projekt) ponownie opowiada o ludziach na zakręcie, na marginesie, o społecznych nizinach i codziennych troskach i nadziejach. Żona, Lexi (Bree Elrod) mieszka z matką w podeszłym wieku. Każdy miesiąc to furgonetka spalonych papierosów i modlitwy, by starczyło na czynsz. Obok nich mieszka Lonnie, dawny ziomuś Mikeya, „zawodowo” przebierający się za wojennego weterana, by na patriotycznym współczucie ugrać trochę jałmużny. Przejażdżka autem z jointem po dzielni, marzycielskie pogaduszki o podboju świata. Kilka przecznic dalej inna znajoma, lokalna narkotykowa dilerka. Praca dla niej to dla Mikey’ego pierwszy wpis w CV. Szara rzeczywistość, ale da się do niej przywyknąć, da się ją może nawet polubić.
Mikey wraca z dość ambitnym planem. Odbudować relację i odzyskać zaufanie żony i szwagierki. Znaleźć uczciwą pracę, być uczciwym mężem. Zyskać autorytet, w końcu coś zaoszczędzić i się ustatkować. Sober jednak bardzo szybko zaczyna grać na dwa fronty. Raz do tego zmuszany okolicznościami, kiedy indziej działający z premedytacją. Na żadne stanowisko (w sklepie, w magazynie, w punkcie ksero, na benzynowej stacji) nikt go nie chce przyjąć, więc powrót do sprzedawania zioła jest jedyną szansą na jakikolwiek zarobek. Z żoną dość szybko przełamuje lody i odzyskuje jej sympatię. Jednocześnie wpada mu w oko osiemnastoletnia, rudowłosa Strawberry, kasjerka z pobliskiego sklepiku z donutami. Po kilku randkach jest przekonany: to nowa Jenna Jameson! Nie studia, nie rozwijanie muzycznego talentu, na pewno nie praca w tej zabitej dechami dziurze. Z jego „znajomościami”, z jego ilością wyświetleń, z nim jako „mentorem” i partnerem do filmików czeka ich błyskawiczny awans na szczyt pornobiznesu.
Red Rocket mógłby być ciężkim dramatem o zmarnowanym życiu i trudach egzystencji. Sean Baker jednak w elegancki sposób kieruje swój film na terytorium komedii i satyry. Rozmowy wypełnione ciętymi ripostami i wpadającymi w ucho wiązankami. Niezręczne sytuacje z teściową, małomiasteczkowy absurd dający o sobie znać to tu, to tam. Przesadna pewność siebie lekkoducha Mikeya co chwilę generuje humorystyczny zgrzyt konfrontujący bezpodstawne marzycielstwo z bezwzględną szarą codziennością. Kilka montażowym sekwencji stopniowo przechodzi od realnych społecznych problemów w stronę świadomej parodii. Od: „wiem, że nie mam wymaganego doświadczenia, ale dajcie mi szansę na tym stanowisku”, po: „proszę wpisać w wyszukiwarkę ‘Mikey Saber XXX’. Nie znajdzie pani nikogo bardziej znanego ode mnie”.
Sean Baker skleja to wszystko z wyjątkową lekkością. Naturalne dialogi i realistyczna, przyziemna oprawa. Czasami przełamana jaskrawa pomalowanym domkiem, romantycznym zachodem słońca czy chwytliwym muzycznym kawałkiem. Tu na końca świata Mikey Saber śni o sięgnięciu gwiazd, w telewizyjnych wiadomościach dochodzą do nas relacje z kampanii wyborczej Donalda Trumpa i Hillary Clinton. Sean Baker opowiada o świecie mikro, w tle słyszymy o światowej rangi pojedynku elit. Reżyser zgrabnie unika jakiegokolwiek politycznego komentarza czy określenia swojego stanowiska. W stosunku do swoich bohaterów też jest ostrożny w wystawianiu konkretnych puent. Zostawia Mikeya po wygrzebaniu się z niegroźnych tarapatów. Milowy krok i większa odpowiedzialność (bo nie tylko za siebie) widoczne już są w niedalekiej przyszłości.