GAD. Niepozorny thriller w fincherowskim stylu [RECENZJA]
Czerpanie garściami z klasyków gatunku wcale nie musi być dla filmowca dyskredytujące. Umiejętne wykorzystanie chwytów spopularyzowanych przez słynnych reżyserów nie musi być wyłącznie odtwórcze, co w swoim filmowym debiucie potwierdza Grant Singer, uznany autor wideoklipów, współpracujący m.in. z The Weeknd czy Samem Smithem. Gad to jednak dzieło mało teledyskowe – to utrzymany w fincherowskim stylu thriller kryminalny, który idealnie wypełnia definicję angielskiego terminu „slow burn”.
Co dokładnie oznacza to pojęcie? W dużym uproszczeniu określa się nim uczucie narastającego napięcia i gniewu, nieuchronnie prowadzącego do końcowego wybuchu. Można to porównać do funkcjonującego w języku polskim określenia gotowania „na wolnym ogniu”, bo właśnie to dzieje się z fabułą debiutu Singera – kryminalna intryga rozwija się powoli, wydawałoby się, że może zbyt wolno, ale ten pozornie znikomy progres pozwala zanurzyć się w tej historii, która oferuje znacznie więcej, niż mogłoby się wydawać. Gad opowiada historię detektywa Toma Nicholsa (fantastyczny Benicio Del Toro), któremu powierzone zostaje śledztwo w sprawie morderstwa młodej kobiety powiązanej z Willem Gradym (pierwsza tak niejednoznaczna rola Justina Timberlake’a), przedstawicielem rodziny potentatów w branży nieruchomości. Sprawa wydaje się prosta – oskarżony zostaje były mąż zamordowanej, z którym wciąż utrzymywała intymne kontakty, ale instynkt detektywa Nicholsa nie pozwala mu zaakceptować najbardziej oczywistej hipotezy. Zanurza się w śledztwie bez pamięci, zbierając kolejne kawałki układanki, która bezpowrotnie zmieni jego życie.
Rozgrywająca się w stanie Maine historia charakteryzuje się niespiesznym, prowincjonalnym tempem narracji – sceny przesłuchań i wizyt na miejscu zbrodni przeplatane są ujęciami swojskich spotkań towarzyskich w gronie lokalnych policjantów i ich rodzin. Tom Nichols doskonale zna się ze swoimi przełożonymi i kolegami z jednostki, ma ich szacunek i zaufanie. Śledztwo w sprawie zabójstwa młodej pośredniczki nieruchomości sprawia jednak, że dotychczasowa pozycja doświadczonego detektywa zostaje zakwestionowana, a on sam zaczyna podawać w wątpliwość swój śledczy instynkt. Ogromną rolę w tej historii odgrywa żona Toma Judy, znakomicie wykreowana przez powracającą do łask Alicię Silverstone. Partnerka głównego bohatera nie tylko oferuje mu oparcie i zrozumienie, ale także aktywnie pomaga w prowadzeniu śledztwa. To jej celne uwagi pozwalają mu pchać dochodzenie do przodu, a nawet testować niektóre hipotezy. Aktorskie partnerstwo Del Toro i Silverstone, którzy pojawiają się razem na ekranie po raz pierwszy od czasów Nadbagażu (1997), to mocna strona filmu Granta Singera.
Gad to film, w którym czuć inspiracje detektywistycznymi dziełami Davida Finchera czy Denisa Villeneuve’a, a także klasycznym kinem policyjnym spod znaku Serpico Sidneya Lumeta. Singer, który wraz z Benicio Del Toro i Benjaminem Brewerem napisał także scenariusz filmu, tworzy świat ponury, ale dynamiczny i bardzo rytmiczny – poszczególne sceny nie są długie, a często zmiany ujęć powodują, że oglądanie Gada nie może być nużące. Choć prowincjonalne śledztwo nie obfituje w liczne zwroty akcji i widowiskowe sekwencje, jest tu sporo detektywistycznego „mięsa” – liczne poszlaki, kilku podejrzanych, niejednoznaczne zeznania i zaskakujące wyniki badań laboratoryjnych. Gad nie opowiada ani o seryjnym mordercy, ani o skandalicznej zbrodni w pulsującej życiem metropolii, a mimo to potrafi przykuć do ekranu na pełne 130 minut. Dzieje się tak głównie za sprawą niesamowitej atmosfery filmu Singera – wszechobecny niepokój, oszałamiająca muzyka Yaira Elazara Glotmana, drobne detale w scenografii i zachowaniu bohaterów (jak np. wnętrzarskie inspiracje zaczerpnięte przez Toma z miejsc zbrodni); to wszystko sprawia, że Gad jest wysmakowanym spektaklem, który wchodzi głęboko pod skórę i zostaje z widzem na długo po seansie.
Jako że David Fincher coraz rzadziej sięga po historie kryminalne, a Denisa Villeneuve’a kilka lat temu pochłonęło science fiction, wypada cieszyć się, że w kategorii ponurych thrillerów detektywistycznych pojawiło się nowe, warte uwagi dzieło. Trudno wywróżyć, jak potoczy się dalej kariera Granta Singera, ale swoim debiutem zakomunikował, że filmowe inspiracje potrafi efektywnie wykorzystać i przekuć w coś interesującego i charakternego zarazem. Gad to jeden z lepszych thrillerów tego roku i jeden z najbardziej fincherowskich filmów nienakręconych przez Davida Finchera.