search
REKLAMA
Archiwum

EKSPERYMENT SS. Dobrze zrealizowany horror wojenny

Piotr Kocoń

24 lutego 2018

REKLAMA

Strach.. strach od zawsze towarzyszył człowiekowi. Poczynając od przyziemnych obaw o jutro, kończąc na fantastycznych urojeniach. Tak naprawdę człowiek lubi się bać, potrzebuje strachu, który wyzwala w nim różne skrajne uczucia. Każdy ma innego „stracha” i każdego różne rzeczy przerażają. Burzliwa historia świata w dużej mierze pisana jest strachem ludzi..

Niestety, tematyka ta, która powinna znaleźć swój finał we wszelakich horrorach, jest mocno zaniedbana przez współczesnych filmowców, a wręcz zapomniana, jeżeli mówimy tu o polskim kinie. Można się temu dziwić, wszak Polska leży w takim miejscu Europy, w którym działy się najprawdziwsze horrory pisane przez los, Polska ma bogatą tradycję podań i legend jeszcze z czasów słowiańskich bóstw. To na ziemiach naszego kraju miały miejsce rzeczy, o których świat chciałby zapomnieć. Częsta jest opinia, że najlepsze scenariusze pisze życie i wystarczy tylko dokładnie się przyjrzeć otaczającemu nas światu, ażeby dostrzec pomysł na film. Niestety za polskich scenarzystów te pomysły podchwytują ludzie z zachodniej Europy czy nawet zza oceanu, którzy mogą, lecz nie muszą, czuć klimat i rozumieć mentalność obywateli środkowo-wschodniej Europy. Chcę tu pokrótce streścić film niezły, nie arcydzieło ani też nie kit, film plasujący się gdzieś pośrodku, a poruszający zapomnianą niestety tematykę horroru wojennego. Spotykałem się ze skrajnymi opiniami dotyczącymi tego filmu, począwszy od totalnego zjechania go przez wszelakiej maści recenzentów po peany zachwytu nad tak unikatowym dziełem. Tymczasem prawda znów leży pośrodku i niewielu w ten sposób podeszło do tego filmu.

Dzieło to zatytułowane jest Outpost, co niektórzy z naszych znakomitych translatorów przetłumaczyli jako Eksperyment SS. Film ten opowiada o grupce najemników wynajętych przez tajemniczego mocodawcę po to, aby odnaleźli zapomniany przez Boga i ludzi bunkier gdzieś w rozdartej wojną, bliżej nieokreślonej Europie Wschodniej. I tu już jest pierwszy zgrzyt. Jako że akcja tego filmu dzieje się współcześnie, wielu próbowało umiejscowić ją na mapie obecnej Europy, co oczywiście kończyło się fiaskiem, bo obecnie nie ma żadnej wojenki w tych rejonach. Oczywiście są konflikty, ale nie można ich przyrównywać do szeroko rozumianej wojny. I tu muszę zaznaczyć coś, co od lat próbuję niektórym powiedzieć. Film z założenia jest rozrywką, takie jest jego podstawowe zadanie, dopiero później idą za tą podstawową cechą inne, takie jak moralizatorstwo, prawda historyczna czy swoiste katharsis, które widz przeżywa oglądając dane dzieło. To jest horror wojenny. Jest on gdzieś zakotwiczony w historii, są w nim pewne wątki prawdziwe, ale reszta to czysta fikcja, fantazja twórcy. Nie spotkałem się jeszcze z horrorem, który od pierwszej do ostatniej minuty miałby odzwierciedlenie w rzeczywistości, a obejrzałem ich już naprawdę sporo.

Ale wróćmy do samego filmu: można powiedzieć i z tym się zgodzę, że fabuła jest naciągana, bo oto gdy nasza dzielna grupka wojaków dociera w końcu do owego bunkra, zaczynają się dziać rzeczy niewyjaśnione. Od tego momentu widz jest świadkiem odkrycia niesamowitej maszyny zbudowanej przez Niemców, która miała za zadanie pomóc przy stworzenie superżołnierza. Naciągane? Oczywiście że tak, ale należy przy tym przypomnieć wielu znawcom, że historia III Rzeszy wciąż w wielu wątkach okryta jest płaszczem tajemnicy. Później mamy do czynienia z martwymi zombie-żołnierzami i z tym, do czego jesteśmy przyzwyczajeni, oglądając wszelkiej maści horrory, a mianowicie z systematycznym uśmiercaniem głównych bohaterów.

Film nie jest wybitny, ale na plusy na pewno trzeba zaliczyć jego realizację. Przy tak skromnym budżecie, jakim dysponowali twórcy, zmontowali go naprawdę nieźle. Duży plus również należy się zdjęciom, niepełne barwy i wszechobecna szarość w pełni oddają grozę tego miejsca. Co do gry aktorskiej też nie można mieć raczej zastrzeżeń, nie jest to przecież dzieło, w którym aktor grający żołnierza powinien wysławiać się niczym postać z twórczości Szekspira. Język jest prosty, wulgarny i dosadny. I taki ma właśnie być. Ciekawie są również przedstawieni żołnierze zombie, coś, z czym pierwszy raz się w filmie zetknąłem, a czego naprawdę długo szukałem.

Tak więc film ten jest skierowany przede wszystkim do miłośników gatunku, do ludzi, którzy potrafią wyłączyć podczas seansu swoją wszędobylską racjonalność i którzy potrafią zadać sobie pytanie: a co by było gdyby…? Pamiętajmy, że dzieła o podobnej tematyce rzadko kiedy mają głębokie korzenie w realnym świecie, i zastanówmy się, czy rację ma ktoś piszący, że film ten jest zupełnie bez sensu, bo nie jest realistyczny.

Tekst z archiwum film.org.pl.

REKLAMA