search
REKLAMA
Archiwum

DRUŻYNA A. Czysta rozrywka bez większych ambicji

Piotr Gauza

11 września 2019

REKLAMA

Wybuch za wybuchem, strzelaniny, pościgi, wszystko to przedstawione za pomocą obłędnie szybkiego montażu, a dodatkowo wzbogacane krótkimi, aczkolwiek treściwymi i zabawnymi one-linerami wypowiadanymi przez sympatycznych bohaterów. Przy tym sceny dialogowe, które zdają się stanowić jedynie wypełniacz czasu pomiędzy kolejnymi sekwencjami akcji i scenariusz, który “jest, ale go nie ma”. Wszystkie te składniki wskazują na typowy, nastawiony wyłącznie na zysk blockbuster, jakich wiele pojawia się w okresie wakacyjnym. W tym przypadku mamy do czynienia także z remakiem, czyli zjawiskiem w ostatnim czasie zupełnie powszechnym w świecie filmu. Tyle że tym razem twórcy porywają się na zrimejkowanie serialu, który w latach 80. bił rekordy popularności i stał się obiektem kultu wielu (także mnie) widzów.

Drużyna A – czyli czwórka byłych bohaterów wojny w Wietnamie, ściganych przez prawo za zbrodnie, których nie popełnili i rozwiązujących przeróżne sprawy kryminalne. Drużyna składała się z czwórki wyrazistych postaci – pułkownik Hannibal Smith, będący mózgiem każdej operacji, porucznik Peck “Buźka”, czyli typ kochasia, który żadnej pannie nie przepuści, kapitan H.M. Murdock, genialny pilot, lecz jednocześnie totalny świr, oraz sierżant Bosco B.A. Baracus, obwieszony złotymi łańcuchami i wyróżniający się charakterystycznym irokezem typ, którego siła stanowi niezaprzeczalny atut. Teraz Drużyna A powraca, aby podbić ekrany kin i przywrócić pamięć o bohaterach, których niektórzy zdążyli już wymazać z pamięci.

Nie dość, że mamy do czynienia z remakiem, to można go także zatytułować “Drużyna A: Początek”, gdyż możemy tutaj na własne oczy zobaczyć, jak podczas nieco chaotycznej i nieprzewidywalnej akcji na pograniczu meksykańskim główni bohaterowie stwarzają jeden doskonale uzupełniający się team. Jako drużyna odnoszą gigantyczną liczbę sukcesów, jednak podczas akcji odzyskania niezwykle cennych matryc okazuje się, że zostali wrobieni. Zdegradowani i  wysłani do więzienia, wracają po pewnym czasie, pałając chęcią zemsty. Mimo zbieżności nazwisk i charakterów, film znacząco odbiega od serialu, przenosząc akcję w nieco bliższą nam rzeczywistość. Bohaterowie walczą w Iraku, korzystają z najnowszych zdobyczy techniki, a czarny charakter potrafi powiedzieć o eksplozji, że wyglądała tak jak w “Call of Duty”. Scenariusza zbyt wysoko ocenić nie można, fabuła specjalnie oryginalna nie jest i widać, że stanowi jedynie pretekst do ukazywania kolejnych eksplozji i niekonwencjonalnych pomysłów Drużyny A. Jednak w tego typu filmach to nie scenariusz gra najważniejszą rolę, lecz przyjemność, jaką widz czerpie z seansu. Opinie odnośnie filmu, z którymi spotykałem się dotąd, były bardzo rozbieżne, dla mnie jednak seans był rozrywką na naprawdę dobrym poziomie. Akcji i humoru mamy tutaj pod dostatkiem, ale dla mnie najważniejszym elementem było to, jak z przedstawieniem kultowych postaci poradzą sobie aktorzy.

REKLAMA