DEPP KONTRA HEARD: PROCES DEKADY. Miniserial na HBO Max, o który nikt nie prosił
Kilka miesięcy temu w mediach było głośno tylko o jednym – procesie Johnny’ego Deppa i Amber Heard. Na HBO Max można zobaczyć dwuodcinkowy miniserial opowiadający o tej sprawie: Depp kontra Heard: Proces dekady (2022). Warto wspomnieć, że w lutym tego roku na tej samej platformie streamingowej pojawił się miniserial tych samych twórców: Johnny Deep kontra Amber Heard. Mam tylko jedno pytanie – czy dokładanie kolejnej cegiełki do tej medialnej histerii jest naprawdę konieczne?
Na przełomie wiosny i lata 2022 roku Internet i tabloidy zostały rozgrzane do czerwoności, a kilkutygodniowy proces Deppa i Heard był śledzony przez miliony osób na całym świecie. Wszystko zaczęło się kilka lat wcześniej. W 2015 roku para pobrała się po kilku latach związku po tym, jak poznali się w 2009 roku na planie Dziennika zakrapianego rumem. Małżeństwo nie potrwało długo, bo już ponad rok później para się rozwiodła. W czasie sprawy rozwodowej Amber Heard opowiadała o przemocy, której doświadczyła ze strony Deppa. Jakiś czas później dziennik „The Sun” określił Deppa mianem „żonobijcy”, za co aktor pozwał gazetę. Sprawę przegrał, bo sąd uznał, że dziennik miał prawo użyć tego określenia, gdyż zarzuty Heard były uzasadnione.
Sytuacja zaogniła się w 2018 roku, gdy Johnny Depp pozwał Amber Heard o zniesławienie za artykuł, który napisała (prawdopodobnie z pomocą autorów widmo) w „The Washington Post”, w którym opowiedziała o przemocy, jakiej doświadczyła w swoim życiu. Chociaż Heard nie wspomina Deppa z nazwiska, gwiazda Piratów z Karaibów argumentowała, że zarzuty byłej małżonki wpłynęły negatywnie na jego karierę i spowodowały utratę wielu propozycji filmowych.
Gdy w kwietniu 2022 roku rozprawa ruszyła w sądzie, była na bieżąco śledzona i komentowana w mediach społecznościowych. Sprawa cieszyła się ogromem niezdrowego zainteresowania i wygenerowała więcej postów w mediach społecznościowych niż wojna w Ukrainie. Głównym przedmiotem zainteresowania samozwańczych sędziów i sędzin ukrywających się za ekranami swoich smartfonów był stopień winy Amber Heard. W pełnej krasie ujawniła się tu wszechobecna mizoginia.
Próba zbicia kapitału na tej tragedii nie skończyła się wraz z zakończeniem rozprawy w czerwcu 2022 roku, gdy sąd orzekł, że Heard zniesławiła Deppa. Od tego czasu powstało wiele materiałów filmowych rozwlekających sprawę, w tym nawet fabularny film Hot Take: The Depp/Heard Trial, w którym w role Deppa i Heard wcielili się Mark Hapka i Megan Davis. W lutym na HBO Max pojawił się także dwuodcinkowy miniserial Johnny kontra Amber, który powstał przed Depp kontra Heard. Obydwa seriale zostały stworzone przez tych samych twórców.
Pierwszy odcinek przedstawia całą sprawę z punktu widzenia Deppa, drugi – z punktu widzenia Heard. Rzecz jasna żadne z najbardziej zainteresowanych nie wypowiada się osobiście, a ich perspektywy sklejone są z wypowiedzi biorących udział w rozprawie prawników czy dziennikarzy. W pierwszym odcinku dokumentu wypowiadają się członkowie zespołu prawnego Johnny’ego Deppa, opowiadając o swojej strategii i szczegółach sprawy klienta. Odcinki nie są niestety symetryczne. W odcinku drugim poświęconym Amber Heard nie wziął udziału nikt z jej zespołu prawników. Perspektywa Heard jest więc utkana z relacji osób trzecich, niezaangażowanych bezpośrednio w sprawę ani nieznających jej szczegółów.
Największym strzałem w kolano tego odcinka jest zaangażowanie do niego Lisy Bloom. Ta amerykańska prawniczka znana jest z tego, że w swojej karierze reprezentowała kobiety, które doświadczyły przemocy i molestowania seksualnego – ofiary Billa Cosby’ego, Billa O’Reilly’ego czy Donalda Trumpa. W 2016 roku przyjęła rolę doradczyni Harveya Weinsteina, gdy na jaw wypłynęły pierwsze zarzuty o molestowanie seksualne, którego się dopuszczał przez lata. W dokumencie Lisa Bloom występuje w obronie Amber Heard. Biorąc pod uwagę, że Bloom straciła na wiarygodności, zaproszenie jej do udziału w produkcji czyni serial niepoważnym.
Z drugiej strony, prawniczka w bardzo prosty sposób wyjaśnia, czym tak naprawdę był zeszłoroczny proces Deppa i Heard. To nie była sprawa o przemoc fizyczną, o udowodnienie kto ma rację, kto mówi prawdę, a kto kłamie. To był wyłącznie proces o zniesławienie. Zmienia to trochę optykę i sposób patrzenia na sprawę, w której wszyscy tak łatwo ferowali wyroki.
Depp kontra Heard: Proces dekady to serial, który stara się zachować obiektywność, ale przy tym nie wnosi nic nowego do sprawy, która dzisiaj jest już jak odgrzewany (i nieświeży) kotlet. Zdaje się, że twórcy próbowali po prostu zbić kapitał na medialnej sprawie, która cieszyła się i wciąż cieszy się ogromnym zainteresowaniem. Czy jest sens żerować na nieszczęściu dwójki ewidentnie pogubionych ludzi?