CZAROWNICE
Wiara w czary i działania sił demonicznych jest czymś, co towarzyszy człowiekowi właściwie przez cały czas trwania cywilizacji. Czarna magia ma niezwykłą, nie tylko mityczną, ale i realną moc inspirowania najróżniejszych form ekspresji, interpretacji oraz wywoływania realnie funkcjonujących przekonań. Nic nie skupia w sobie towarzyszącego działalności magicznej niepokoju i ambiwalencji jak postać czarownicy: przerażająca, zastanawiająca i fascynująca zarazem. Ta wieloaspektowość, nieustanne pobudzanie wyobraźni przez figurę wiedźmy jest czymś, co czyni ją w pewien sposób pokrewną kinu. I czarownica, i film potrafią w niezwykły sposób przyciągać, wywoływać skrajne emocje i wpływać na masową wyobraźnię. Ich spotkania zaś są jednymi z najbardziej intrygujących przejawów kultury.
Ożywione demony
Jednym z najważniejszych filmów o czarownicach pozostaje do dziś obraz Benjamina Christensena, zatytułowany po prostu Czarownice (spotkać się można również z wariantem Czarownica, wiernym oryginalnej szwedzkiej Häxan). Po raz pierwszy pokazane w 1922 roku, legendarne już dzieło to pionierskie przedsięwzięcie, ambitnie podejmujące próbę kompleksowego zobrazowania zagadnienia czarownictwa na przestrzeni dziejów za pomocą języka kina, traktowanego jako autonomiczne medium artystycznej wypowiedzi. Czarownice zapewniły swojemu twórcy poczesne miejsce w historii kina, przez lata obrastając w swoisty kult. Artystyczna wypowiedź na temat czarownictwa na przestrzeni wieków wymykała się prostym klasyfikacjom, w szczególny sposób oddziałując na wyobraźnię nie tylko widzów w latach 20., ale i późniejszych odbiorców. Kontrowersyjne, odważne i przełomowe Czarownice po dziś dzień stanowią jakość samą w sobie, jeśli chodzi o przedstawienie tytułowego problemu w przestrzeni kina, z jednej strony opierając się na gruntownym zapleczu dokumentacyjnym, z drugiej oferując oryginalne i frapujące po dziś dzień ujęcie tematu, wykraczające poza konwencjonalne „ożywienie” literatury.
Przed wejściem na plan zdjęciowy Benjamin Christensen spędził dwa lata na studiowaniu materiałów źródłowych poświęconych czarownicom – przede wszystkim średniowiecznych manuskryptów – oraz opracowań historycznych, naświetlających zjawisko na przestrzeni wieków. Przygotowany w ten sposób scenariusz z rozmachem rekonstruuje sposób pojmowania i przedstawiania czarów od czasów starożytnych, przez wieki średnie, aż po współczesność, przy czym zdecydowany akcent położony został na epizod średniowieczny/przednowoczesny, kojarzony powszechnie z czasami, gdy tropiono i palono czarownice. Szwedzko-duńska koprodukcja to najdroższy film niemy w historii i przez lata najdroższy film skandynawski, jaki powstał. Realizacja kosztowała około dwóch milionów koron szwedzkich, a całość przedsięwzięcia zajęła Christensenowi niemal trzy lata. Na jego potrzeby kupił nawet i odnowił podupadłe studio w duńskim Hellerup, gdzie w 1921 roku powstał materiał zdjęciowy do filmu. Ambicje Christensena wykraczały poza zwykłą rejestrację na taśmie wydobytych z bibliotek podań i ilustracji – chciał stworzyć oryginalne, stricte filmowe dzieło, pokazujące na bazie historycznych relacji coś świeżego i odrębnego.
Realizacja Czarownic według wizji duńskiego filmowca musiała zająć sporo czasu, przede wszystkim ze względu na rozmach wizji autora. Starając się przekroczyć za pomocą środków filmowych literacką tożsamość przenoszonego na ekran tematu, Duńczyk posłużył się szeregiem nieszablonowych, niekiedy przełomowych, rozwiązań. Jednym z nich było kręcenie scen w nocy z wykorzystaniem naturalnego mroku i stworzonych przezeń możliwości kompozycji świetlnych poszczególnych ujęć. Powstała dzięki temu atmosfera klaustrofobicznego osaczenia przez ciemność (i drzemiące w niej siły) stworzyła naturalną przestrzeń dla bezpośrednio ukazanych postaci demonicznych – począwszy od gotującej magiczny wywar wiedźmy, na samym szatanie skończywszy. Przedstawienia demoniczne są jednym z najbardziej rozpoznawalnych elementów Czarownic, uosabiających poniekąd plastyczne wyrafinowanie filmu i jego pionierski naturalizm. Starannie zaprojektowane kostiumy diabłów oraz sugestywne scenografie Richarda Louwa, inspirowane silnie historycznymi wizerunkami, w szczególny sposób ożywiają na ekranie demoniczne imaginarium, splatając je w różnorodną, ale spójną filmową ekspresję reprezentującą dynamikę kulturowych wyobrażeń i przekonań. W tej płaszczyźnie film Christensena w genialny sposób pokazuje, jak wyglądały czarownice, jak praktykowały czary i co działo się na sabatach. Nawet z perspektywy bardziej rozwiniętej techniki dnia dzisiejszego charakteryzacja i pozbawiona sztuczności inscenizacja robią spore wrażenie, a ujęte w klimatyczne i pełne ekspresji kadry Johana Ankerstjernego elementy te składają się na porywającą warstwę wizualną, oferującą niezmiennie atrakcyjne doznanie artystyczne.