search
REKLAMA
Recenzje

CHŁÓD NADCHODZI NOCĄ. Świetny, trzymający w napięciu thriller

Fabuła Cold Comes the Night nie powala innowacyjnością.

Miłosz Drewniak

25 stycznia 2024

CHŁÓD NADCHODZI NOCĄ. Świetny, trzymający w napięciu thriller
REKLAMA

Kręci się wokół torby wypchanej kasą, która zaginęła w akcji i wokół ludzi, którzy torby szukają. Jednak jest to jeden z tych filmów, w których fabuła potraktowana jest przez twórców pretekstowo. Jest to jeden z tych obrazów, które wabią klimatem, aktorstwem, dopracowanym szczegółem. Chłód nadchodzi nocą to po prostu przykład pierwszorzędnego rzemiosła.

Chłód nadchodzi nocą skupia się na losach Chloe (Alice Eve) – samotnej matki, która usiłuje wychowywać córkę w niezbyt przyjaznych warunkach, bo prowadząc podejrzany motel w małej miejscowości. Chloe cierpi na niedobór dolarów. Nie może przenieść się z małą Sophią (Ursula Parker) do normalnego domu. Dlatego pomoc społeczna depcze jej po piętach i grozi zabraniem córki. Pewnej nocy w motelu Chloe pojawiają się dwaj mężczyźni. Jeden z nich zostaje zabity. Dowiadujemy się, że w zarekwirowanym przez policję wozie ofiary ukryto pieniądze. Partner zamordowanego mężczyzny – Topo (Bryan Cranston) – obmyśla plan odbicia łupu…

Chłód nadchodzi nocą

Atutem scenariusza nie jest sama historia, ale raczej lekkość, z jaką scenarzysta potraktował swoje postacie. To one odgrywają kluczową rolę w filmie Tze Chuna. Mamy wrażenie, że fabuła stanowi dla nich tylko mało istotne tło. Zadziwia nieprzewidywalna linia rozwoju bohaterów, którzy wydają się płynąć wraz z opowiadaną historią. Na początku możemy odnieść wrażenie, że oglądamy kliszowy thriller z papierowymi postaciami, ale szybko zwrócimy honor twórcom, którzy podczas seansu nieraz nas zaskoczą. Oprócz świetnych kreacji Eve i Cranstona brawa należą się Loganowi Marshall-Greenowi, wcielającemu się w postać Billy’ego – tzw. dirty cop, czyli nie do końca uczciwego gliniarza, który lubi pomagać własnemu szczęściu.

Chłód nadchodzi nocą

Mimo odgrzewanej fabuły, w filmie czuć ciągłe napięcie. Dowód na to, że historia sama w sobie nie ma monopolu na budowanie suspensu. Tze Chun trzyma nas w ryzach w inny sposób – niedopowiedzeniem. W scenie strzelaniny w samochodzie o przyciemnionych szybach nie pokazuje co dzieje się w środku. Kamera zostaje na zewnątrz. Widzimy tylko trzęsący się wóz, słyszymy strzały i obserwujemy w napięciu przybywające dziury po kulach. Niedopowiedziane są też niektóre wątki i historie z życia postaci. Dostajemy takich bohaterów, jakich zastała kamera w danej chwili. Wchodzimy w ich życia, ale nikt się nam nie tłumaczy, nikt się nie zwierza, nikt o sobie nie opowiada. Dlatego wszystko w Chłód nadchodzi nocą jest autentyczne i pozbawione przejaskrawień. Podobne wrażenie niedopowiedzenia sprawia też sama kompozycja klamrowa, oparta na inwersji czasowej – film otwiera niepokojąca scena, której wyjaśnienie poznamy dopiero na końcu. Reżyser stawia raczej na suspens montażowo-ujęciowy, niż na klasycznie fabularny, który pojawia się jednak tu i ówdzie. Twórcy grają też zaskoczeniem. Nie mam tu na myśli fabularnych plot twistów, a raczej umiejętność stworzenia odpowiednich okoliczności i klimatu danej sceny w taki sposób, by maksymalnie wstrząsnąć widzem poprzez kolejny, intrygujący ruch postaci.

Chłód nadchodzi nocą

Zasiadając do seansu Chłód nadchodzi nocą nie mogłem przestać zastanawiać się nad jedną rzeczą. Jak wypadnie Bryan Cranston, który w umysłach milionów funkcjonuje jako Walter White z bijącego rekordy popularności Breaking Bad? Odpowiedź miałem gotową po kilkunastu minutach. Owszem, Bryan Cranston heisenberguje. Heisenberguje aż miło. Z jednej strony twórcy starają się to zakamuflować jak mogą – obdarzają postać rosyjskim akcentem i innymi cechami, które różnią go od postaci z serialu. Ale to czysta kosmetyka, bo z drugiej strony wydają się bez żenady przyznawać, że doją Cranstona z resztek jego charakterystycznego emploi. Na ostatnie ujęcie Cranstona w filmie zareagowałem gromkim śmiechem. Zobaczcie. Przekonajcie się. Czy coś Wam się przypomina? A może to zwykły przypadek? Podobnie myślałem, że popadam w paranoję, gdy córka Chloe, chcąc zabawić się w dziecięcą grę „I spy”, wyrecytowała, gdy kamera spoczęła na Cranstonie: „I spy with my little eye something white”. Tak więc owszem – Bryan Cranston jest tym samym bezwzględnym skurczybykiem, którego możemy podziwiać w Breaking Bad. Tylko trochę innym… Ale czy to źle?

Chłód nadchodzi nocą

Chłód nadchodzi nocą to przede wszystkim dobrze napisane i zagrane postacie, trzymający w napięciu thriller i technicznie sprawne kino. Dla fanów Cranstona i Heisenberga must see.

REKLAMA