BUNKER PALACE HÔTEL. Ponure science fiction po francusku
Jean-Louis Trintignant, Carole Bouquet i Maria Schneider to gwiazdy tego zapomnianego debiutu filmowego uznanego twórcy komiksów.
Nieznane państwo w bliżej nieokreślonej przyszłości. Wyludnione ulice, zrujnowane budynki, szare ołowiane niebo i nieustający deszcz – biały jak mleko i kwaśny jak śmietana. Ludzie umierają, ale nie wiadomo, jaka klęska dotknęła ten świat: wojna chemiczna, wybuch bomby atomowej, a może katastrofa klimatyczna? Niedobitki ludzkości wegetują w reżimie sprawowanym przez dyktatora, przeciwko któremu wybucha bunt. Przedstawiciele władzy uciekają do luksusowego hotelu w podziemnym bunkrze zbudowanym na ewentualność rebelii, gdzie personel złożony z androidów przypominających żywe trupy zabawia oficjeli na różne sposoby (muzyka na żywo, masaże i wyszukane potrawy). Do bunkra trafiają też Clara i Nikolaï – zakamuflowani członkowie ruchu oporu na tropie dyktatora. Rebelianci infiltrują to dekadenckie środowisko, któremu pod nieobecność satrapy przewodzi niejaki Holm.
Bunker Palace Hôtel to filmowy debiut Enkiego Bilala – francuskiego rysownika, potomka Czeszki i Bośniaka, który jako dziecko przeniósł się wraz z rodziną z Jugosławii do Francji. W latach 60. został protegowanym René Goscinny’ego i zaczął rysować komiksy. W kolejnej dekadzie nawiązał współpracę ze scenarzystą Pierrem Christinem, z którym stworzył serię Legendy naszych czasów, ale największą sławę zapewniła Bilalowi tworzona przez ponad dekadę (1980–1992) Trylogia Nikopola, na którą składają się tomy Targi nieśmiertelnych, Kobieta pułapka i Zimny równik. W 1983 roku artysta pracował jako scenograf przy Życie jest powieścią Alaina Resnaisa, a sześć lat później zadebiutował jako reżyser Bunker Palace Hôtel. Od tamtej pory ten genialny samouk bez dyplomów szkół artystycznych nakręcił jeszcze tylko dwa filmy: Tykho Moon (1996) i Immortel – Kobietę pułapkę (2004).
Pierwsze, formacyjne lata swego życia Bilal spędził, jak sam przyznał, „w kraju niszczonym tyranią, rozdzieranym etniczną wojną między Serbami a Chorwatami, do końca lat 70. pod rządami Tito”, a dojrzewanie „w tej czarnej rzeczywistości, a później w eksplodującym życiem powojennym Paryżu odznaczyło się w mojej duszy” [1]. Apokaliptyczna atmosfera głęboko przenika twórczość artysty. Świat w Bunker Palace Hôtel przypomina niszczejącą rzeczywistość jakiegoś postkomunistycznego kraju (zdjęcia plenerowe kręcono na terenie Belgradu), przywołując skojarzenia ze Stalkerem (1979) Andrieja Tarkowskiego i tetralogią wybitnych filmów Piotra Szulkina z lat 1979–1985 (szczególnie z O-bi, o-ba. Koniec cywilizacji). To świat ponury i klaustrofobiczny, w którym wszystko się rozpada – od prawidłowego funkcjonowania tytułowego hotelu, aż po zachwiany porządek społeczny.
Czy to metafora rozpadu Związku Radzieckiego? Posępne proroctwo przyszłych losów Jugosławii? Trudno orzec, bo Bunker Palace Hôtel stanowi przykład przerostu formy nad treścią; walory wizualne nie są w stanie ukryć braków w scenariuszu autorstwa Bilala i Christina. Fabuła jest wątła, na ekranie nie dzieje się nic szczególnego, a bohaterowie nie robią ani nie mówią nic znaczącego. Wątek reżimu i buntu został ledwo naszkicowany: widz nie dowiaduje się niczego o tym świecie i o ile czasami takie niedopowiedzenia działają na korzyść filmu, o tyle tutaj sprawiają, że nie sposób przejąć się losami postaci, bo nie wiadomo, o co toczy się gra. Paradoksalnie powieści graficzne Bilala są znacznie bardziej treściwe niż jego filmy. „Te pierwsze filmy zrobiłem za wcześnie. Są one z założenia tylko odnośnikami do kina, a to przeszkadzało akcji się rozwijać” [2] – mówił artysta i w tym wypadku należy się z nim zgodzić.
[1] C. Schwaab, Miłość – ostatnia utopia, w: „Film” nr 12 (grudzień 2004), s. 46.
[2] Ibidem, s. 46.