BLADE: MROCZNA TRÓJCA. Jeszcze jeden i jeszcze raz
Autorem tekstu jest LukeSpidey.
Temat wampirów w filmie chyba nikomu nie jest obcy. Postaci te pojawiały się na wielkim ekranie już od samego początku ubiegłego wieku. Z biegiem czasu produkcje te stawały się coraz lepsze lub coraz gorsze. Mieliśmy już filmy o księciu wampirów, czyli hrabim Draculi, jak i zwykłych wampirach, które przechodziły swoje krwawe nieśmiertelne żywoty z większym lub mniejszym powodzeniem. A to wszystko za sprawą ludzi, którzy postawili sobie za cel, że nie spoczną, póki ostatni krwiopijca nie umrze na ich oczach. Nazywano ich łowcami. W 1999 roku świat mógł ujrzeć obraz o wampirach trochę z innej strony.
Na ekrany kin trafił film pt. Blade. Wspaniały obraz wyreżyserowany przez Stephena Norringtona z czarnoskórym aktorem Wesleyem Snipesem. Film opowiadał historię pół-człowieka, pół-wampira, który poprzysiągł, że zabije każdego stwora, który sprawił, że Blade stał się tym, kim jest. Film odniósł oszałamiający sukces i nie było wielką tajemnicą, że lada chwila pojawi się druga część. W 2002 roku mogliśmy się napawać filmem Blade 2. Na stołku reżysera usiadł Guillermo del Toro, a w postać Wiecznego Łowcy ponownie wcielił się Snipes. Przyznam, że miałem spore obawy przed obejrzeniem drugiej części, ale gdy seans się zakończył, mogłem spokojnie odetchnąć i powiedzieć, że ten film bardzo mi się podobał. Nie był gorszy od pierwowzoru, a może nawet i lepszy. Nie będę bawił się w przytaczanie fabuł obu obrazów, a skupię się na części trzeciej.
Blade: mroczna trójca zadebiutował w kinach z początkiem grudnia 2004 roku, a to, że taki obraz powstanie, było pewne po sukcesie drugiej części. Więc zacierając ręce i oglądające kolejne zwiastuny filmu nie mogłem się doczekać, kiedy go zobaczę i ponownie będę zachwycał się wspaniałymi efektami specjalnymi, choreografią walk, muzyką i głównym bohaterem. Ekipa z poprzednich części się zebrała, więc film mógł być tylko lepszy, no, w najgorszym wypadku równy dwóm poprzednim. No i kiedy wreszcie obejrzałem Blade 3, mogłem powiedzieć tylko jedno. Całkowity kicz! Trzecia część jest najsłabszą z trylogii i już wyjaśniam, dlaczego. Minusów jest tu znacznie więcej niż plusów, więc zacznę może od nich, a na koniec postaram się znaleźć jakieś dobre strony, aby nie zdołować całkowicie najwierniejszych fanów. Fabuła, co można było przewidzieć, prędzej czy później trafi na tory, na których wylądowało wiele innych obrazów o zębowcach. Mianowicie wampiry, zdesperowane ciągłymi stratami, jakie w ich szeregach sieje Blade, postanowiły sięgnąć po ostateczną broń i zbudzić z zimowego snu pierwszego wampira, Draculę. Oczywiście to on ma zabić Blade’a i przyczynić się do opanowania świata przez wampiry. Na domiar złego, Blade’em zainteresowała się policja i rozpoczęła pościg za łowcą. W trakcie zasadzki ginie jego wierny towarzysz Abraham Whistler. Z odsieczą przybywają inni tacy jak Blade (no, może nie do końca) łowcy wampirów i wyciągają naszego bohatera z opresji, przy okazji przedstawiając, jak się ma sytuacja ze światem. Więc tak pokrótce przedstawia się fabuła, która jest dość słaba i łatwa do przewidzenia. Dracula vs Blade, prędzej czy później do takiego pojedynku musiało dojść, ale liczyłem, że zostanie on przedstawiony w o wiele lepszym stylu.