search
REKLAMA
Recenzje

ANTYKILLER II – ANTYTERRORYŚCI. Konczałowski trzyma poziom

Michał Bleja

27 czerwca 2017

REKLAMA

O tym, jak nośnym dla rozrywkowego kina sensacyjnego tematem jest rosyjska mafia oraz skomplikowane stosunki pomiędzy przestępczością zorganizowaną i organami ścigania, mogliśmy przekonać się już przy okazji pierwszej odsłony Antykillera. Mimo że u naszych wschodnich sąsiadów dorobiła się statusu filmu kultowego, to w Polsce pozostała kompletnie niezauważona. Szkoda, bo film jest naprawdę dobry, a przy tym bardzo, ale to bardzo rosyjski. Jegor Konczałowski, podchodząc do kontynuacji Antykillera, miał już sprawdzony patent na nakręcenie dynamicznego filmu o policjantach i złodziejach, nawiasem mówiąc, mocno zbliżony do patentu Patryka Vegi. Na szczęście miał również pomysł na to, żeby nowy Antykiller nie stał się tylko odgrzewanym kotletem.

Tym razem major Koreniew, alias Lis (Gosza Kucenko), staje na czele jednostki antyterrorystycznej, która zmaga się z terrorystami i handlarzami narkotyków rodem – jakżeby inaczej – z Czeczenii. Od wydarzeń, o których opowiadał pierwszy Antykiller, minęło ładnych parę lat – Lis nie jest już samotnym kowbojem, ma śliczną żonę o imieniu Luba (Lubow Tołkalina) i życie również poza pracą. Nadal jednak jest twardy, bezwzględny i często sięga po niekonwencjonalne i nieprzepisowe metody. Co więcej tym razem Krzyż i Metys, którzy w poprzednim Antykillerze byli przeciwnikami Koreniewa, tym razem stają po jego stronie.

W porównaniu z częścią pierwszą fabuła jest mocno liniowa – Lis i jego towarzysze antyterroryści walczą z jedną, spójną frakcją, przez co muszą załatwić sprawę samodzielnie, a nie tak jak poprzednio – napuszczając jednych na drugich. Na dodatek Koreniew tym razem ma słaby punkt, czyli ukochaną żonę, co naturalnie Czeczeńcy bez litości wykorzystują. Ta liniowość niekoniecznie jest wadą – dzięki niej film staje się czytelniejszy i łatwiej trafia do kogoś, kto oczekuje klasycznego kryminału.

Największe atuty drugiego Antykillera to dynamiczny montaż i scenariusz napisany w taki sposób, aby widz nie nudził się ani przez chwilę. Film jest też w porównaniu do części pierwszej znacznie lepiej zrealizowany, choć trzeba zaznaczyć, że lokowanie produktów głównego sponsora jest równie dyskretne jak Blitzkrieg albo rewolucja październikowa. Cóż, przynajmniej pozyskane w ten sposób fundusze zostały naprawdę dobrze wydane.

Podobnie jak poprzednio, najlepszym aktorem filmu jest główny czarny charakter. W roli Uzhakha obsadzony został Aleksiej Seriebriakow, znany między innymi z Ładunku 200 i Lewiatana. Nie udało mu się co prawda przeskoczyć poprzeczki, którą Wiktor Sukorukow w pierwszym Antykillerze zawiesił na astronomicznym pułapie, ale w roli zdeterminowanego i bezlitosnego Czeczena i tak wypada fantastycznie, daleko lepiej od Kucenki, który po prostu robi swoje.

Trzeba zaznaczyć, że nie wszystko w drugim Antykillerze się udało. Obawiam się, że zestawienie Kucenki z Tołkaliną było nietrafione – między tym dwojgiem zupełnie nie ma chemii, aktorka wręcz wydaje się reagować na odtwórcę Lisa alergicznie, bojaźliwie, a już na pewno nie wygląda na zakochaną po uszy, co sugerują dialogi. Na szczęście wątek miłosny nie stanowi osi filmu i nie udało się się go w ten sposób zepsuć.

Antykiller II: Antyterroryści to bardzo solidne kino, które świetnie się ogląda. Nie ma co prawda ambicji odkrywania jakichś głębszych prawd, ale jako niezobowiązująca rozrywka sprawdza się znakomicie. Zawiera wszystkie elementy dobrego filmu sensacyjnego, broni się zarówno jako całość, jak i po rozłożeniu na części pierwsze. To obraz, który jestem gotów polecić każdemu amatorowi filmów o policjantach i złodziejach, a także wszystkim, którym kino rosyjskie kojarzy się przede wszystkim z ciężkimi, psychologicznymi produkcjami tylko dla wtajemniczonych.

korekta: Kornelia Farynowska

REKLAMA