AMATORSKI GANG
Pamiętacie kultową scenę z Pulp Fiction, kiedy John Travolta i Uma Thurman tańczą wspólnie w barze w rytm piosenki You Never Can Tell Chucka Berry’ego? Nie bez powodu mówi się o Tarantino jako złodzieju pomysłów lub reżyserze inspirującym się aż za bardzo. Nie mogąc odmówić mu stworzenia naprawdę wspaniałej i porywającej sekwencji, zwróćmy przynajmniej choć odrobinę chwały Godardowi, który był protoplastą pomysłowego tańca, umieszczając swoją wersję w Amatorskim gangu (1964). I choć nie jest to tytuł tak piorunujący i znaczący jak Kobieta jest kobietą (1961), będzie on w sam raz, by rozpocząć przygodę z francuskim reżyserem. Jak to określił mój filmowy kolega: “podręcznikowy Godard, ale zbyt malkontenty”. Zadziwia zabawą kinem i stylistyką, nie robi tego jednak w sposób aż tak poczciwy i witalny.
Jean-Luc Godard określa Bande à part spotkaniem Alicji w Kranie Czarów z Franzem Kafką, co wychodzi temu połączeniu na dobre. Bajkowość objawia się w każdej scenie, a sceneria i charakteryzacja pozostają iście kafkowskie; główni bohaterowie niczym w Procesie albo Kartotece Różewicza są rozpoznawalni przez swój ubiór i zachowania. Uroku temu wszystkiemu dodaje Paryż z lat 60, jego najpiękniejsza część zostaje przedstawiona w sposób przystępny dla oka. Szalone połączenie gatunkowe i śmiesznie naiwna atmosfera wywołują uczucie nie tyle zakłopotania, ile pewnego zadziwienia i nierozumienia wizji reżysera. Jego seanse nauczyły mnie tyle, że czasem nie trzeba doszukiwać się drugiego dna, ale cieszyć się przedstawionym obrazem i kolejnymi czarującymi momentami.
Podobne wpisy
Tytułowy gang, planujący wielką kradzież, złożony jest z trójki bohaterów, których relacja prędko zamienia się w swoisty trójkąt miłosny, niebędący zbytnio niczym podparty, ale celnie wpasowujący się w kompozycję urokliwej opowiastki. W jego skład wchodzą: dwóch wrażliwych dżentelmenów, Arthur i Franz (Claude Brasseur i Sami Frey), oraz cudowna i nieoceniona Anna Karina w roli Odile. Nie mogło się obejść bez ówczesnej muzy Godarda, ponieważ początkowa twórczość Francuza opierała się na autotematyzmie, miłości do francuskiej Audrey Hepburn i wynikającej z niej konsekwencji – można by powiedzieć, że podchodziła wręcz pod autoteliczność (przykładem niech będzie Szalony Piotruś z 1965 roku) – musiała więc pojawić się Karina, by jeździć na rowerze, śpiewać i świetnie się bawić. Historia bazująca na Fools’ Gold Dolores Hitchens nawiązuje do paru motywów, by w pełni zaciekawić widza i pozostawić go z wytrzeszczem oczu do napisów końcowych. Dochodzi pytanie, czy natłok różnorodnych aspektów nie wpłynie na jakość filmu? Wpłynie, co dzisiejszy kinoman może odczuć z niemałym zawodem.
Jeżeli myślicie, że Amatorski gang ujawni się wam jako dzieło o napadach, podchodzące pod gangsterkę i noir, możecie w tym momencie pożegnać się z oczekiwaniami. Główna kradzież, która pozwala reżyserowi zbudować relacje pomiędzy trójką młodzieńców, okazuje się inteligentnym sztafażem, urozmaiceniem pokazującym, że prędzej czy później dziwaczna opowieść gdzieś nas zaprowadzi. Pragmatyczna spontaniczność, przeskok pomiędzy scenami i akcją pozwalają Godardowi zręcznie manewrować w prowadzeniu narracji, a przy tym bawić się widzem, bawić się kamerą, gatunkowością. Niezmiernie cieszy mnie ta żywiołowość, wtedy Godardowi tak bliska, objawiająca się w większości scen; udowadnia, iż był on mistrzem zabieganej atmosfery beztroski i nietuzinkowości. Nigdy nie wiesz, w jaki sposób mistrz awangardy zaskoczy cię w kolejnym fragmencie swojego autorskiego produktu.
Grzechem byłoby nie wspomnieć o dwóch scenach tak kluczowych dla Amatorskiego gangu, chodzi mianowicie o stylowy taniec i lekkomyślną swawolę po Luwrze. Sekwencja niecodziennego, charyzmatycznego podrygu staje się symbolem młodości, życia chwilą w rytm carpe diem. W żaden sposób nie wpasowuje się w całą historię, ale co z tego, skoro film ten pamiętamy za te enigmatyczne ułamki sekund, pełne pasji i zaangażowania od strony twórców.
Podobne wpisy
Bieg w Luwrze zachwyca niepowtarzalnością, użyciem kamery w taki sposób, że kino w następnych latach nie będzie już takie samo. Kolejna gloryfikacja niedojrzałości, braku pełnej percepcji na świat, takiej młodzieży nie do końca świadomej swych czynów. Ogólnie cały film Godarda charakteryzuje się pewną sakralizacją adolescencji, ukazuje jej zalety, wady, również zmiany, które następują w bohaterach i jak środowisko odbiera ich zachowanie. Momentami można odebrać go jako stanowczy i dobry obraz psychologiczny, jednak Karina i jej usposobienie potrafią szybko zburzyć ten poważniejszy odbiór filmu.
Zastanawiałem się nad pojedynczym słowem, które w pełni sportretowałoby wydźwięk i oblicze Amatorskiego gangu. Po czysto teoretycznych rozważaniach stanęło na “czarującym”. Natura Godarda nakazała mu opierać swoje reżyserskie ciągotki na tym, co pomiędzy fikcją a rzeczywistością, dzięki czemu tytuł zawsze będzie niewymiarowy, nieprzewidywalny. Nie bierze również jeńców, widzów lubujących się w kinie poukładanym i ułożonym zniechęci łączeniem gatunków, a nawet wprowadzaniem teatralnych wstawek.
I w sumie o Amatorskim gangu ode mnie tyle, polecać go będę każdemu, kto kocha francuską Nową Falę, albo rozpoczyna – tak jak ja – wgłębianie się w głowę Godarda. W pełni nie urzeknie, ale zachęci do oglądania Jeana-Luca w większych ilościach. Przecież to też coś! Eksploatacja wrażeń w rękach mistrza powinna co najmniej zainteresować każdego kinofila.