ACASA, MÓJ DOM. Kontrast dwóch światów
Oglądając Acasa, mój dom, może się wydawać, że za kamerą stoi ktoś doświadczony, z dużym stażem, dźwigający film dokumentalny na barkach nie od dziś. Ten dokument zdobył szereg nagród na całym świecie. Festiwal w Krakowie, Zagrzebiu, Zurychu, Sundance, a ostatnio nominacja do Europejskiej Nagrody Filmowej. Jak się jednak okazuje, jego realizacją zajął się debiutant! Radu Ciorniciuc, to reżyser z reporterskim zapleczem, który zaczyna w pięknym stylu. Należy jednak pamiętać, że od reportażu, którym zajmował się Ciorniciuc, do filmu dokumentalnego droga jest daleka i kręta. I za to tym bardziej należą mu się słowa uznania!
Od prawie dwóch dekad romska rodzina mieszka na mokradłach leżących niedaleko centrum Bukaresztu. Dziewięcioro dzieci z rodzicami żyje w miejscu, które określane jest mianem największego miejskiego rezerwatu przyrody na świecie. To tutaj przed laty głowa rodziny, Gica, razem z żoną wybudowali małą chatkę, a na co dzień razem z dziećmi prowadzą proste życie. Młodsi łapią ryby, rąbią drewno i bawią się beztrosko, czerpiąc z tego, co dała natura. Ojciec prawi morały, zajmuje się swoją własnością i odpoczywa, a jego żona gotuje. Tylko oni, spokój, zwierzęta i żadnych zmartwień. Wydawać by się mogło, że nic nie jest w stanie zakłócić spokoju zadomowionych tutaj osób. Do czasu…
Po dotychczasowo oglądanej sielance bezstresowego życia reżyser podaje nam sceny, które budują cały film i obrazują problem. Wkrótce rodzinę odwiedza opieka społeczna, by zapisać dzieci do szkoły, wyedukować, pokazać świat, którego jak dotąd nie znały. Zainteresowała się dziećmi, które nie potrafią czytać ani pisać, a na dodatek nie mają dokumentów. Z drugiej strony pojawiają się aktywiści ekologiczni chcący dać miejscu zamieszkanemu przez naszych bohaterów nowe życie. W kontrze do działań społeczników widzimy głowę rodziny i jego żonę. Kiedy pojawiają się inni ludzie, telewizja czy ktokolwiek, kto chce zaburzyć tutejszy spokój – Gica interweniuje. Zaczyna bronić miejsca i całej rodziny. Postrzega on siebie jako osobę, która bardzo wiele tutaj znaczy. To on dostrzegł żyjące tu wydry, sadził drzewa, a cały teren zna jak nikt inny.
Kiedy dochodzi do momentu wyprowadzki, w gdzieś w środku odzywa się współczucie. Rodzina rezygnuje z dotychczasowego stylu życia. Spokój zamieniają na miejski gwar, chatkę na mieszkanie, a obcowanie z naturą na smartfona w ręce. W mieście dochodzi do pierwszych sprzeczek o podłożu rasowym. Zostają nazwani Cyganami, którzy mają się wynieść tam, skąd przyszli. Relacje rodzinne ulegają powolnemu rozpadowi, między małżeństwem dochodzi do sprzeczek. Najstarszy z rodzeństwa, Vali, sprzeciwia się ojcu. Wytyka mu błędy, uważa, że nic od niego nie otrzymał. Chłopak chce kompletnie innego życia niż to, które poznał.
Reżyser stawia wiele pytań, ukazuje swoich bohaterów w różnych sytuacjach. Co ważne, stara się zrozumieć, a nie oceniać. Potrafi dostrzec w tej prostej codzienności dzieci i dorosłych rzeczy wyjątkowe oraz zauważa zmiany w ich zachowaniach. W pamięć zapadła mi scena, kiedy rodzina znajduje się w nowym mieszkaniu. Kobieta z opieki otwarcie prosi o to, aby dbać o czystość i porządek, bo w końcu ci, którzy nie mają pieniędzy, nie są złymi ludźmi. Bardzo mocno podkreśla także, że to nic osobistego i nie jest rasistką. Wybrzmiewa to oczywiście bardzo pretensjonalnie.
Ten dwuznaczny film działa na kontraście pomiędzy dwoma światami. Z jednej strony magia prostoty i życia pośród natury bez żadnych zmartwień, a z drugiej próba skonfrontowania rodziny z życiem pomiędzy ludźmi na takich samych zasadach jak inni – z narzuceniem pewnych norm. Trudno dziwić się osobom, które nie chcą zmian. Większość swojego życia spędzili w niekonwencjonalny sposób z dala od „zepsutej cywilizacji”, jak to mawia Gica.
Skoro przez tyle lat nikt nie naruszał ich prywatności, to czy powinno się to zmieniać? A może, tak jak Vali, powinno się temu sprzeciwić i znaleźć wyjście z sytuacji? Przy tak złożonym problemie społecznym pytań nasuwa się bardzo dużo, a teraz trzeba znaleźć na nie wszystkie odpowiedzi, które nie są oczywiste.